wtorek, 10 grudnia 2013

SH- rozdział 6 cz. 1



Hejka!
To znów ja (przykro mi), jak sama nazwa posta wskazuje mam nowy rozdzialik SH, ale najpierw nowina. Nie wiem jakim cudem przeszłam dalej w tym turnieju z szachów XDDD Ludzie - cieszmy się! Im więcej się cieszę tym więcej rozdziałów, więc wy też macie powód do radości (puk, puk, puk, jest tam kto? D: ). No to teraz trzymajcie kciuki za fizykę, a ja w zamian daję rozdzialik - miłego czytania c:
A teraz króciutko jeszcze przed startem, ten oto mężczyzna to nowa postać. :3 


Rozdział 6 CZ. I
      Już zaczyna się czwarty dzień od przeprowadzki Ritsu....to znaczy, on bardziej został do niej zmuszony...ale ani szantażem, ani porwaniem tego nazwać nie można. Po prostu kasa, kasa, kasa (jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o PIENIĄDZE, najważniejsze w życiu są PIENIĄDZE, rzecz, której Brudny toster wiecznie nie ma PIENIĄDZE, PIENIĄDZE, PIENIĄDZE  Czo to są pieniądze, i z jakiego śmietnika można to wygrzebać? D: ). W sumie jego życie wygląda tak jak przed tym całym zamieszaniem ze ślubem. Oprócz jednego. Bezlitosny (kochany), potworny (kochany) i z zapędami sadystycznymi (kochany) Takano, zmusił Onodere do straszniej czynności, jaką jest gotowanie. Dzisiaj chłopak wstał wyjątkowo wcześnie - musiał przyrządzić śniadanie, które w tej chwili próbował Takano.
MT - Smakuje gorzej niż wygląda.
OR- To sam se gotuj.
MT- Nie mam na to czasu.
OR- To nie wybrzydzaj.
MT- Czy moje danie powinno się ruszać? D:
OR- ...
MT- Wiesz zastanawiałem się...nie chciałbyś takiego fartuszka z koronką?
OR- Chyba śnisz! Poza tym nie mam zamiaru więcej gotować...
MT- To co ty jadłeś kiedy mieszkałeś sam?
OR- Etto.. jadłem gotowe dania ze sklepu i energetyki, więc widzisz lepiej żebym nie gotował.
MT- Wręcz przeciwnie właśnie masz okazje się nauczyć -Masamune podszedł do regału i wziął z niego książkę kucharską, po czym dał ją Ritsu mówiąc - Skoro tak lubisz czytać to proszę panie miłośniku literatury...
OR - Haa?
MT- Mam nadzieje że jutro przygotujesz coś jadalnego.
*
Marukawa, zespół Emerald. Był kolejny spokojny, ciepły dzień, a nasza ulubiona ekipa zombiaków znów przeżywała końcówkę cyklu - Żyć, nie umierać (sama pogubiłam się z tą żywotnością D: ).
MT- EJ GDZIE JEST ONODERA?!
KS- Jakieś 15 minut temu poszedł zanieść mój i twój manuskrypt...i przy okazji kupić nam trochę czasu...
MT- Dlaczego go jeszcze nie ma?!
Biedny Kisa wymruczał jeszcze tam kilka słów, ale jakoś nie dane było innym je zrozumieć. Nagle do biura wbiegł zdeterminowany, choć wykończony zombiak o imieniu Ritsu.
OR- JUŻ JESTEM!
MT- SPÓŹNIŁEŚ SIĘ!
YT- Nie mogę się dodzwonić do mistrza Yoshikawy, idę do niego!
MT- HAA?!
MT- Kisa ile ci zostało?
KS - A z dziesięć...
MT- Onodera pomóż mu!
Wszyscy pracowali, kiedy w drzwiach pojawiła się kobieta z 26-letnim mężczyzną (jeśli chodzi o wygląd to pacz wyżej na portret Satoru). Ta, jak zwykle, pomyliła sobie stopień „cyklu” i wybiegła przerażona. Po chwili Satoru(bo jak już chyba każdy wie tak miał na imię owy mężczyzna), ze swoim zwyczajowym uśmiechem na twarzy odezwał się.  
SS- Przepraszam...
MT- Zamknij się!
Mężczyzna był troszki zaskoczony, ale zaraz potem po prostu założył słuchawki i oddał się muzyce KoRn.
MT- Mógłbyś wyłączyć to cholerne wycie?!
Satoru przez muzykę niewiele słyszał, więc odsłonił jedno ucho, mówiąc...
SS- Ee...Słucham? Przepraszam nie słyszałem.
MT- MÓWIĘ ŻEBYŚ TO WYŁĄCZYŁ IDOTO!
Wtem przyszedł Tori z gotowym manuskryptem.
YT - Mam!
KS- Yata!
MT- Czemu tak późno?!
Nagle zadzwonił telefon Onodery, więc ten podniósł słuchawkę, oj kiepsko...dzwonili z drukarni D:
OR- Tak to ja...
Nad Ritsu było widać jego klasyczna złą aure.
OR- Hai...tak...przepraszam ale jeszcze nie...
Ze słuchawki dobiegały krzyki, a Ritsu prawie płakał D: On cały czas beczy D: Tragedia D:
OR - Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam....jeszcze mamy trochę pracy, ale za jakieś 15 minut  powinniśmy mieć kolejny manuskrypt, tak więc dostarczymy go jak najszybciej...
MT- Haa?! Miałeś ich okłamać!
OR- Nie wiem jak!
Takano podszedł do Ritsu i wyrwał mu słuchawkę z ręki, za chwilę wszyscy usłyszeli podniesiony głos, mówiący: "To kiedy będzie ten manuskrypt?!"
MT- JAK BĘDZIE TO BĘDZIE!
Masamune odłożył słuchawkę, a Onodera był wyraźnie zdziwiony.
OR- HEE?
MT- No co?
OR- W sumie to nie było kłamstwo...
MT- Zamknij się i wracaj do roboty!!
OR- H-hai
„Koniec” - najmilsze słowa tego dnia. Brzmiały one tak pięknie. Wszyscy padnięci leżeli na swoich biurkach lub na podłodze - zależy czy dana osoba zemdlała, jak nie to doczołgała się do stanowiska pracy. Satoru natomiast dalej stał w drzwiach z lekkim znakiem zapytania wyrytym na twarz
SS- Przepraszam...
OR- Aaaaa?
SS- To znaczy ja jestem tu nowy....
OR- Aaaa?
MT- Kolejny bezużyteczny...
Po tych słowach nagle jak grom z jasnego nieba, energia wstąpiła w Onoderę.
OR- KOLEJNY?!
MT- W ogóle robiłeś już coś kiedyś w dziale edytorski?
SS-  Pracowałem już nad mangą "Cut" Touko-sennsei... ( Piękna manga. XD Brudna pozdrawia)
Wszyscy oprócz Takano:
"Yaoi?!"
SS- Oh czytaliście! :D
Ci sami: "etto..."
MT- Nieważne, czyli pierwszy raz masz do czynienia z shojo mangami...
SS- Tak...
MT- Dobra, teraz chodźmy uczcić skończenie tej *** roboty...
KS- Yata!- Uwielbiam pić!
Satoru znowu stał zdezorientowany, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
MT - Hm? Nowy możesz już iść...robota skończona...
KS - Nee Takano-san, nowy też powinien z nami pójść...
MT - A to niby dlaczego?
KS - Musimy się lepiej poznać...
*...poza tym jest całkiem przystojny...*
MT- Nowy... w ogóle jak ci?
 SS - Shiga Satoru.
OR - a ja jestem Onodera Ritsu - miło mi cię poznać.
MT- Dobra nieważne.
OR - Takano-san!!
MT- Ha?
OR - To niegrzeczne.
MT - Nie jesteś moją matką ...chodźmy już...
Wkrótce wszyscy znaleźli się w...w...w...no w tym lokalu co zazwyczaj piją - nie pamiętam nazwy, za to dodam, że pili tam w 2 odc 2 serii  (<= fanka numer jeden :D. Masz na myśli, no nie wiem... BAR? XDD)
Zalany w trupa Kisa nagle poczuł przypływ miłości (braterskiej - każdy wie, że on kocha Yukinę c: ) do Mino i zaczął go tulić.
KS- Mino-chaaaaannn.
SS- On ma taką słabą głowę? To dopiero trzecie piwo...
MT - Nie słabszą niż Onodera...to jego drugie...
Ritsu popatrzył w kufel już rozdwojonym, ba, roztrojonym wzrokiem i zaczął mamrotać.
OR - Skończyło sieee...
Onodera postawił kufel na stole i nagle na siedząco przewrócił się na Satoru, po czym zasnął.
Satoru troszki się zdziwił, po czym próbował go podnieść, kiedy to Ritsu go przytulił. Całą tą sytuacje obserwował Takano, który nie był zadowolony z poczynań jego ukesia.
 YT - Może lepiej już się zbierajmy...i tak mamy dwóch do zaniesienia...Kisa sam się na nogach nie utrzyma.
M – Faktycznie... dobra Tori...pomóż mi go zanieść.
SS - Takano-san pomożesz mi z Onoderą?
MT - Taa...
*
 Takano i Satoru nie mieli problemu z niesieniem Ritsu...to znaczy z podpieraniem go, bo ten jako tako chodził, jeśli kołysanie się zmienianie stóp - na przemian prawa i lewa - można było w tym przypadku nazwać chodzeniem. Samo szczęście Onodery, i mamrotanie przez niego różnych rzeczy irytowały mężczyzn, ale jakoś dawali radę, powstrzymać się przed zatrzymaniem się, i zamknięciem Ritsu jadaczki jakimś jabłkiem. Chwilę później cała trójka znalazła się na stacji, w pewnym momencie do Takano zadzwonił telefon. Satoru był nieco zaniepokojony, bo z rozmowy wychodziło, że Masamune ma wrócić do biura. A co z Onoderą?!
MT - Haa?! Ale teraz?! - Takano spojrzał zdenerwowany na Ritsu, nie chciał go pozostawiać w rękach Satoru, ten był nowy i Masamune jeszcze mu nie ufał , wiedział jednak że sprawa jest pilna i nie może odprowadzić Ritsu  - Chol*** - po chwili głosy dochodzące z telefonu były jeszcze głośniejsze, a bezradny Takano był już na skraju swojej cierpliwości (którą i tak miał świętą...według mnie D: ), więc poddał się oddając swój skarb w ręce Satoru - No dobrze, dobrze już! Shiga zanieś go do domu.
SS - Sam?
MT - Muszę wracać!
SS - Dobrze...ale...
Takano zwinnie wyjął klucze z torby i wcisnął je Satoru, po czym podał mu adres i zniknął wśród tłumu. 
SS - Czek..!
Satoru stał jeszcze zamurowany z przez minutę, aż w końcu Onodera znowu zaczął jojczeć tak, że mężczyzna nie mógł go zrozumieć. Po chwili ruszył w stronę peronu, w końcu nie chciał się spóźnić na pociąg, jeszcze z takim pijanym Ritsu na głowie.
*
I takim o to sposobem Satoru  znalazł się w mieszkaniu Takano i (już) Onodery. Chciał jak najszybciej wrócić do domu więc szybko położył Ritsu na łóżku, i odszedł...zdołał zrobić tylko kilka kroków, bo widząc biednego, trzęsącego się z zimna Onoderę, od razu poczuł napływ...jakiegoś tam instynktu, w każdym razie, podszedł do chłopaka i nakrył go kołderką (:3333), ale nie spodziewał się jednego...hiszpańskiej inkwizycji - nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji! (http://www.youtube.com/watch?v=FytQkOosE9s polecam <= człowiek reklama D: )

                                                                   KONIEC CZ. I
Jej tu ja! Podziękujcie mi za tak zajebiste obcięcie rozdziału. \( 9 o 9)/ Czem będzie ta Hiszpańska Inkwizycja, co się stanie dale? Zobaczycie. 
A tym razem, to już koniec. D:
CZEŚĆ!
BONUS:
Mały, ale zawsze jakiś. Z czasów gdy miałam robić mangę na podstawie scenariusza Gupiej XD.
Ostatecznie zmusiłam się do tylko dwóch stron. XD
I to nie kompletne. XD


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz