wtorek, 11 marca 2014

Victory!

Siemanko, witam w moim blogu! :D
(coś a'la Piotruś z kanału "Kocham gotować" XD)
Otóż, bo długich zmaganiach udało mi się napisać SH, to znaczy przepisać ze scenopisu na prozę, jak wiecie to oznacza, że pisałam to dawno temu (w wakacje - wtedy byłam taka mała i grzeczna, a teraz? ;-; ), więc samą fabułą możecie się nie zachwycić, ale uważam, że jest na tyle dobra, że przybliży wam bardziej postać Satoru i Nao, o których pewnie będę jeszcze pisać, więc no...przeprasza za tak długą przerwę. Powiem jeszcze, że z brudną krucho - neta brak, tak więc w najbliższym (i jeszcze troszki dalszym) czasie, nie będzie nic tutaj dodawać, ale w takim razie kto mi zedytował rozdział? No oczywiście, że Viva! (której baaaardzo za to dziękuję ;D - to znaczy jest tam kawałek brudnej, ale to było zanim straciła neta - potem już nie zdążyła sprawdzić całości D:) Tak więc najbliższe rozdziały będą edytowane przez nią c:
PS. Taki mały spoiler:
1.  3 najbliższe rozdziały to 2 x "Bez tytułu" i 1 x SH.
2.  Z jednego scenopisu zrobię dodatek o Nao i  Satoru - jak się poznali itp, tak więc możecie się spodziewać czegoś takiego (ale nie powiedziałam kiedy, postaram się w miarę szybko - szkoła ;-; ).
3.  Jutro do 22:00 dodam kolejny rozdzialik, więc wchodźcie :D

No i jeszcze, jak zwykle, proszę o komenty, ale tak na serio...to jest dla nas baaardzo ważne, poza tym to wielka motywacja do dalszego pisania, więc prosimy o komentowani, ok? c:

Rozdział 7
Ładny dzionek jest, a Satoru właśnie skończył pracę - to jeszcze lepiej. Jak zawsze uśmiechnięty szedł do swojego chłopaka, z którym umówił się po pracy…jak dobrze, że pracują w tym samym miejscu ^^ Mężczyzna zszedł do poczekalni (czy coś w tym rodzaju D: ) i zaczął mówić z myślą, że Nao będzie go słuchał.
SS - Wybacz, ale dopiero teraz… - pomylił się. Nie słuchał go, bo chłopak spał w najlepsze. -...skończyłem..."Musiał tutaj długo czekać. Trochę mi zeszło…Słodki..."
Nao według Satoru był najsłodszym stworzeniem na świecie, te duże oczka, falowana grzywka, czego chcieć więcej? Ale ten urok przyćmił urok towarzyszący śpiącego Nao. Wtedy chłopak stawał się małym, bezbronnym aniołkiem, którego trzeba chronić. Oh, to już było za dużo, przy tej ilości słodyczy. Lecz  Satoru już ją znał i mógł oglądać ją w nieskończoność. Po kilku minutach wpatrywania się w tego aniołka , zaniósł go do domu, choć nie można powiedzieć, że to było ciężkie zadanie. Nie chciał go zbudzić, a nie mógł też sobie pozwolić na to, by zwracać na siebie uwagę ludzi…ale udało się. Nao w końcu leżał na łóżku Satoru, a ten zorientował się, że przecież powinien przebrać chłopaka. Na samą myśl na jego twarzy pojawiały się rumieńce…to znaczy już miał okazję kilka razy doświadczyć tego widoku, ale pomimo wszystkiego w tej chwili, to była jakaś inna sytuacja, dosyć zawstydzająca. (wchodzi brudna)
Chcąc, nie chcąc umierać z zawstydzenia, zaczął powoli ściągać jego sweterek w paski, potem koszulkę na ramiączkach. Nao mruknął coś niezadowolony pod noskiem, ale na całe szczęście się nie obudził. Widok, który miał teraz okazje oglądać Satoru był... cudowny. Taki niesamowicie śliczny. Słodkie, małe, kruche ciałko, ten delikatny, płaski tors. Miał ochotę... Tfu,tfu! Nie powinien na razie o tym myśleć. Nao, tak, trzeba mu ściągnąć ciuchy, żeby nie spał w brudnych.(Spanie w brudnych, SPANIE W BRUDNYCH. D: LoVe Buahahaa! Padłam! Serio? -.- ) No, ale jak on miał niby przestać, jak ma ściągnąć właśnie swojemu ukochanemu spodnie. ( Wdech, wydech, arytmia serca, zawał XDD dobijasz mnie XDD) Odpiął palcami guziczek, podniósł mu biodra, i zaczął zsuwać z niego jeansy, razem z bokserkami. Gdy chłopak opadł z powrotem, łóżko lekko zaskrzypiało. Satoru myślał, że zaraz się spali. Czy jego mózg nie mógł dać mu spokoju ze skojarzeniami?Poleciał do szafy,(myślałam, że jego mózg poleciał do szafy… -_- Coś w tym jest XD) Nao nie mógł długo leżeć na łóżku nagi, inaczej jego zdrowie psychiczne było zagrożone. Oczywiście wszystkie jego rzeczy były zdecydowanie za duże na małe ciałko szatyna, ale i tak "efekt męskiej koszuli" był lepszym wyjściem niż całkowita nagość. Do dopełnienia trzeba było jeszcze przykryć Nao dokładnie kołderką, żeby nie zmarzł, i dać mu buziaczka w czółko. ( Z serii Satoru gfauci nao wzrokiem, a ten śpi. ;-; Chyba Chloroform Zastanawiam się, czy następnym razem dać ci tego typu sceny do pisania, aż chciałam się spalić bardziej niż Satoru XDD  - dobra, wchodzę D: )
Gotowe. Teraz czas samemu iść spać, Satoru próbował położyć się koło Nao… próbował, bo chłopak samolubnie zajął całe łóżko. No cóż, trzeba sobie powiedzieć trudno. To znaczy (!) - czysto teoretycznie mężczyzna mógł lekko przesunąć chłopaka, ale co jeśli go obudzi? To małe, słodkie, delikatne stworzonko? Nie… nie mógł sobie na to pozwolić. Tak więc zrezygnowany poszedł na kanapę i tam zasnął.
*
Pomimo wszelkich starań Satoru, Nao i tak się obudził tej nocy. Ale przynajmniej nie przez niego. Po prostu, miał niespokojny sen i w końcu się obudził. Było ciemno za oknem, co oznaczało środek nocy.
MN "Zasnąłem...?" *ziew* "Co ja tu robię?"
Nao wysunął się spod kołdry, i usiadł na krawędzi łóżka. Przetarł sobie oczka i patrzy na zegarek…i tu pojawia się pewien problem. Zegarka nie było. Sugerując się jeszcze koszulą Satoru, którą miał na sobie stwierdził, że jest w jego domu, co oznacza, że Satoru też tu jest, tak więc chłopak od razu zapytał się:
Nao- Satoru? Która jest godzina?
Hmm… coś tu nie pasowało… może ta cisza? No i jeszcze fakt, że gdy Nao spojrzał na łóżko, bynajmniej nie ujrzał tam swojego chłopaka… Coś się stało? Gdzie on jest? To chyba oczywiste, że chłopak zaczął się martwić. Po chwili stwierdził jednak, że gdyby stało się coś poważniejszego to przecież by się obudził. Więc co…? Wychodziło na to… że Satoru się po prostu obraził. Ale za co? Czemu? A może już nie chce spać z Nao… Ale dlaczego? Ma innego? Tego typu myśli chodziły po głowie chłopakowi, po chwili jednak, znów położył się, zakrył kołdrą i zasnął.
*
Resztę nocy Nao przespał spokojnie, rano obudził się i troszki poziewał, Troszki poprzecierał ocka po czym odkrył kołdrę i usiadł na krawędzi łóżka. Chwilę później usłyszał kroki, wiedział, kto to jest i nie chciał mieć z tą osobą do czynienia. Niestety nie dało się w jakikolwiek sposób uniknąć spotkania Satoru, skoro to był jego dom. W tym momencie ten, jak zwykle uśmiechnięty, wszedł do pokoju.
SS - Obudziłeś się?
Nao spuścił głowę i zaczął gapić się w podłogę, próbował się choć trochę uśmiechnąć, ale nie potrafił. Nawet sztuczny uśmiech zbyt ciężko było mu wsadzić na swoją twarzyczkę.
MN - T-tak, dziękuję, że mnie tu przyniosłeś...
SS - Drobnostka. Lepiej zacznij się już ubierać, bo spóźnisz się do pracy...
Satoru wyjął ubrania z szafy i poszedł do łazienki, natomiast chłopak znów zaczął rozmyślać. Zdziwił go fakt, że mężczyzna zachowuje się całkiem normalnie, przecież to było oczywiste, że coś nie gra. Tak więc czemu? O co tak dokładnie chodzi? Powstawanie nowych tego typu myśli w głowie Nao zatrzymały zatrzaskujące się drzwi. Satoru już świeży i pachnący wyszedł z łazienki. Po chwili zapytał swojego chłopaka:
SS - Co chcesz zjeść na śniadanie?
MN - Nie jestem głodny...
SS - Musisz dobrze się odżywiać, bo będziesz chorować...
MN - Nie jestem głodny!
SS - Nao...o co chodzi? - mężczyzna wiedział, że czas zacząć się martwić - Nao nigdy się tak nie zachowywał…
MN - O nic.
SS - Przecież widzę, że coś się dzieje...
MN - Nic mi nie jest!
SS - Nao, dobrze wiesz, że jak masz jakiś problem to zawsze możesz mi o tym powiedzieć...
Satoru pochylił się przy chłopaku i podniósł mu główkę, gdy ten odepchnął jego rękę i wybiegł z płaczem - po prostu zwiał, ale dlaczego? Satoru, przed wyjściem (wybiegnięciem) Nao usłyszał jeszcze od niego „Daj mi spokój!”, lecz co to wszystko miało znaczyć? Mężczyzna nie miał pojęcia! Wszystko to było dziwne. Zostało mu tylko stanie smutnym w miejscu.
*
Kilka godzin później Satoru przyszedł do Emeralda, nie był w najlepszym humorze, ale i tak próbował się uśmiechać, uznawany w biurze za takiego wesołka, nie mógł dopuścić, by coś wyglądało nie tak. Wolał, żeby nikt go o nic nie wypytywał.
MT - Spóźniłeś się!
SS - Przepraszam, ale coś mnie zatrzymało...
MT - Spróbuj się jeszcze raz spóźnić, a nie będziesz miał tu po co przychodzić.
SS - Dobrze.
KS - Takano-saan... dzisiaj też możemy pójść na piwo?
YT - Wiesz Kisa mam dość noszenia cię do domu.
KS - Aa? Nic takiego sobie nie przypominam...
MT - Nie dziwię się, byłeś zalany w trupa...
KS - Niemożliwe, naprawdę?
Ritsu i Satoru zaczęli się lekko śmiać, lecz chwilę później mężczyzna był już zamyślony. Dzisiejsze zachowanie Nao ciągle nie dawało mu spokoju. Otrząsnął się jednak, gdy usłyszał głos Onodery.
OR - Shiga-san coś nie tak?
SS - Tak?
OR - Pytam się, czy coś się stało? Dzisiaj jesteś dosyć rozkojarzony...
SS - A nie nie... wszystko w porządku...
Oboje wrócili do pracy, lecz Shiga stwierdził, że musi się bardziej pilnować. Najlepiej popaść w wir pracy.
*
 Zaczynała się przerwa na lunch, na dodatek wyjątkowo był na niego czas, tak więc wszyscy z tego korzystali, no z wyjątkiem Takano, który siedział na spotkaniu. Satoru jadł sobie grzecznie, gdy do jego stolika (ten, przy którym Ritsu siedział w 1 odc 1 serii) Onodera.
OR -  Mogę się dosiąść?
SS - Jasne, siadaj.
SS - Onodera-kun, pracowałeś kiedyś nad literaturą?
OR - Tak, skąd wiesz?
SS - Domyśliłem się - kiedy byłeś pijany i odniosłem cię do domu to zauważyłem, że masz mnóstwo książek, widzisz mój chłopak aktualnie pracuje w dziale literatury i też posiada je w ogromnych ilościach. Chyba każdy kto ma prace związaną z książkami ma ich bardzo dużo...
OR - Haha faktycznie coś w tym jest, widzisz...
Całej sytuacji zza rogu przyglądał się Nao, który dalej próbował rozgryźć Satoru i dowiedzieć się, o co chodzi. Gdy zobaczył Ritsu, nagle wszystko stało się jasne. Jego malutkie, kruche serduszko od razu znalazło rozwiązanie tej zagadki. (Utopię się we własne krwi. On jest taki strasznie kawai! Lofciam go <3) Chwilę później mężczyzna spostrzegł chłopaka, który momentalnie zniknął, więc Shiga postanowił ruszyć za nim. 
SS - Wybacz, ale muszę iść.
OR - Nie ma sprawy, ja sam muszę wracać do pracy. Cześć.
SS - Cześć.
Nao szedł przed siebie, byle jak najszybciej dostać się do swojego stanowiska. Wkrótce jednak zaczął gonić go Satoru, ale chłopak nie miał zamiaru się zatrzymać, a na jego „Nao!”, ten jeszcze przyspieszył. Niestety nie udało się i drzwi windy zamknęły się, zanim Shiga do niej wszedł.
*
Nao wracał już do domu. Szedł dosyć szerokim chodnikiem wprost do swojego mieszkania. Mijał drzewa, ale w tej chwili nic dla niego nie istniało, oprócz jego własnych myśli, które z resztą kroążyły wokół Satoru. Byli już ze sobą kilka lat, chłopak dopiero teraz zorientował się, że wcześniej nie zauważał, jak bardzo beztroski stał się dzięki temu. W końcu miał osobę, która go w 100% kochała, opiekowała się nim i zajmowała. Tak naprawdę 99% swojej uwagi poświęcał właśnie Satoru, ze wzajemnością. W tym momencie chłopak spostrzegł, że stoi już przed drzwiami do mieszkania. Po chwili wszedł do niego, ściągnął płaszcz i buty ( wcześniejsza wersja „zdejmuje swój boski lekko gotycki słodki płaszcz  i buty.(już ja się tym zajmę muhahahahahahahahaha)” - niestety brudna zrezygnowała zrysowania SH, ale i tak czekam na Nao w płaszczyku ;D) Następnie zrobił kilka kroków, gdy zadzwonił dzwonek. Nao jak zwykle bezmyślnie otworzył drzwi, lecz gdy zobaczył Satoru, natychmiast próbował je zamknąć. Niestety, Shiga okazał się szybszy i zablokował je. W sumie czysto teoretycznie chłopak mógł spróbować się siłować z mężczyzną, ale wiedział, że nigdy z nim nie wygra. Jest po prostu dla niego zbyt silny, więc chłopak uciekł do swojego pokoiku, gdzie usiadł zwinięty w kłębek na łóżku. Chwilę później Satoru stał naprzeciwko niego.
MN - Zostaw mnie! - mężczyzna  jednak nie słuchał go i chwilę klęknął na łóżeczku tuż przy nim.
SS - Nao, o co chodzi...
MN - O co chodzi?! Nie rób ze mnie idioty! Przecież widzę co się dzieje...
SS - Ha?
MN - Po prostu zerwij już ze mną i nie każ mi więcej cierpieć! ( <= nie ma to jak płaczący, zniewieściały uke o poranku :3)
SS - Ale Nao...
MN - Wiem! Wiem że go kochasz!
SS - Niby kogo?
MN - Tego twojego kolegę z pracy, wtedy ja... Ja was widziałem! - nagle zapadła cisza, ale nie trwała długo, bo gdy wszystko już dotarło do Satoru, to ten wybuchnął śmiechem, lecz Nao nie był w humorze i zaraz wykrzyczał przez płacz - I z czego się śmiejesz?!
SS - Baka XD (musiałam to zostawić w wersji  japońskiej c; - tłum. „głupi” Heeej… Jeśli ktoś lubi BL, to oznacza, że wie co to Yaoi itp., a wiec z tego wynika, że wie co to za słówko Baka. Prawda? Prawda? A może i nie prawda? Być albo nie być, o to jest pytanie. Chcę być, tyle że kanapką z kurczakiem… Dobra, już się wyłączam, psieplasiam. Co do BL i Yaoi, to że ktoś lubi historyjki o gejach to nie znaczy, że ogląda anime czy czyta mangi D: , a co do racji bytu…hmm…wybieram pingwina...chol***...kilmat..sorry D:) - Jak mogłeś pomyśleć, że cokolwiek mnie z nim łączy?! - w tej chwili chłopak zauważył, że jest już w objęciach Satoru.
MN - A-ale...
SS - To tylko dobry kolega... - mężczyzna lekko pocałował Nao, po czym dodał -...przecież wiesz, że kocham tylko ciebie. - Shiga spostrzegł jednak, że chłopak dalej siedział zdziwiony, więc zaczął wyjaśniać mu całą sytuację - Wiesz, wtedy to była twoja wina, że z tobą nie spałem, oczywiście nie mogę cię za to winić...widzisz...kiedy cię położyłem to się...rozłożyłeś na całym łóżku, tak że nie było już dla mnie miejsca.
Nao zaraz po tym zarumienił się i odwrócił głowę, okazało się, że to wszystko przez niego, ale i tak nie poddał  się w obronie i powiedział półgłosem:
MN - Mogłeś mnie obudzić...
SS - Nie chciałem.
Satoru położył Nao, po czym pochylił się nad nim i pocałował go. Potem szepnął mu do uszka „kocham cię” i mocno przytulił, co chłopak odwzajemnił.
*
Mężczyzna obudził się dosyć wcześnie, lecz nie było już koło niego Nao. Nie wiedział, czy się martwić o chłopaka, czy nie, więc po prostu wstał, ubrał się i poszedł do kuchni. Chwilę później zauważył Nao… i… śniadanie?(OMFG, śniadanie, normalnie pod Archiwum X podchodzi!) Ładnie podany posiłek, przygotowany, przez ukochaną osobę…czego chcieć więcej?
SS - A co to za święto?
MN- J-ja .. chciałem cię.. prze.. - Satoru podszedł do chłopaka, przytulił go i pocałował w główkę.
SS - Nie ma za co, a teraz uspokój się, już wszystko jest dobrze, zjedzmy, kocham cię.
MN - J-ja c-ciebie też.

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz