niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 2 SH.

Yata! Umieszczam 2 rozdział SH c:
Nie powiem było ciężko się dogadać, ale koniec końcem zmieniłam nieco tą scenę. Mam nadzieję, że będzie się podobać. Jeśli chodzi o 3 rozdział to powinien zakończyć wątek, ale nie wiem kiedy będzie. Nie chcę nic obiecywać, bo jeszcze znów nie wyrobię się w terminie. Na razie musicie zadowolić się tym:

               Rozdział 2
   Była już niedziela. Ritsu w tej chwili wracał do domu. Cieszył się, może i miał wolne, ale żałował, że w ogóle pojechał.
   Or „W końcu wróciłem...trochę to dołujące, ale chyba wolałbym w tym czasie pracować. Trzy dni w nudzie i samotności...beznadzieja.”
W tym momencie wszedł do mieszkania, zdjął płaszcz, buty i usiadł na kanapie.
Or „Jestem zmęczony...przypomniało mi się. Poprawiłem scenopis Mutou - sensei...muszę oddać go Takano-san.”
Chłopak podszedł do walizki i wyciągnął z zewnętrznej kieszeni scenopis. Sprawdził go jeszcze raz, by się upewnić, że wszystko jest w porządku. Po chwili stał już przed mieszkaniem Takano. Przeczuwał, że Masamune nie skończy na odebraniu kilku kartek, ale jakoś go to nie martwiło. Onodera zadzwonił do drzwi, które z resztą wkrótce się otwarły.
Or - Takano-san mam już...he?
Ritsu nagle zauważył młodą i atrakcyjną kobietę, która była w samym ręczniku. Miała mokre, czarne, proste włosy - takie do ramion. We wzroście dorównywała Ritsu, który z resztą zamurowany stał w miejscu. (k - kobieta)
k - Dobry wieczór, Masamune nie ma w domu, ale niedługo powinien wrócić, poczeka pan? - powiedziała to z uśmiechem i gestem zapraszającym go do środka, ale Ritsu dalej stał  jak wryty.
Or „Masamune...kim ona jest?, kim jest dla Takano-sana?”
Po chwili Ritsu się otrząsł.
Or - J-ja nie...Proszę mu tylko to przekazać. - powiedział to smutnym głosem.
Chłopak już domyślił się kim może być ta kobieta - w sumie to było jasne.
Mówiąc podał kobiecie scenopis, który wzięła do ręki.
k - Oczywiście. Od kogo?
Or - Będzie wiedział. „Powinien”.
k - Coś się stało? - zapytała lekko zdziwionym głosem.
Or - N-nie nic.
Onodera próbował się uśmiechnąć ale nic mu z tego nie wyszło...był zbyt przygnębiony faktem, że w mieszkaniu Takano napotkał półnagą kobietę, wiedział z czym się to wiąże.
Or - Do widzenia...
k - Do widzenia. - odpowiedziała z uśmiechem i zamknęła drzwi.
Ritsu stał przed mieszkaniem Takano jeszcze z kilka minut po czym poszedł do swojego mieszkania. Siadł  na podłodze tuż przed drzwiami i oparł się o ścianę. Głowę miał spuszczoną, a z jego oczu poleciały łzy. Był smutny, przygnębiony, dobity - w jednej chwili dostał depresji.
Or „Czyli ja pojechałem i już sobie znalazł nową...czyli...on faktycznie taki jest...”
Or  - On...on...
Ritsu już nie mógł wyksztusić słowa...ciągle płakał, a kiedy się uspokajał znów myślał o Takano, a z jego oczu leciał nowy potok łez. Siedział skulony jak małe dziecko. Nawet nie mógł złapać oddechu. Po 15 minutach uspokoił się, ale dalej cały drżał. W tej chwili było mu wszystko obojętno...równocześnie mógł umrzeć...w końcu bez Takano-sana życie nie miało sensu...a ten już go...nie kocha. Onodera był już zmęczony ciągłym, niekończącym się płaczem, więc położył się, a potem mimowolnie zasnął. Po kilku godzinach obudziło go pukanie w drzwi. Ritsu powoli wstał, gdy nagle usłyszał głos...
MT - ...Onodera!
...w tej chwili serce dosłownie mu stanęło. W tym stanie nie mógł nawet spojrzeć na Takano, a co dopiero z nim rozmawiać. Ze strachem w oczach krok po kroku odchodził od drzwi. W końcu odwrócił się i poszedł do sypialni. Siadł na łóżku. Był kompletnie zdezorientowany.  W pewnej chwili nastała cisza. Takano smutny, a za razem wściekły stał przed mieszkaniem Ritsu, a ten siedział na łóżku i tysiące myśli przelatywało mu przez głowę. W końcu Masamune odszedł, a Onodera po 10 minutach wziął prysznic, przebrał się i poszedł spać.
         Następnego ranka Ritsu obudziły krople deszczu stukające, o szyby...choć można raczej powiedzieć ulewy. Był to niezwykle brzydki poranek, jedynym kolorem, który można było dostrzec za oknem był szary. Po chwili chłopak usiadł na łóżku, był bardzo przygnębiony, a pogoda tylko pogarszała jego nastrój.
Or „Nie mam najmniejszej ochoty iść do pracy...nie chce...bo ON tam jest...chyba zrobię sobie wolne...tylko muszę ich o tym powiadomić. Zadzwonię to Toriego.”
W tym momencie Onodera wziął komórkę i wykręcił numer do Hatoriego..nie miał najmniejszej ochoty nawet rozmawiać ze zdrajcą.
YT - Halo?
Or - Tori! Tutaj Onodera. Ja chciałem tylko powiedzieć, że dzisiaj nie przyjdę do pracy.
YT - To może lepiej dam Takano-san...
Or - Nie! - krzyknął zdenerwowany.
YT - Dlaczego?
Or - Nieważne...przekaż mu tylko, że mam bardzo ważną sprawę i nie przyjdę.
YT - Dobrze.
Or - Dziękuję.
Ritsu rozłączył się, po czym odłożył komórkę, na komódkę i wtulając się w kołdrę próbował zasnąć. Jego myśli dalej krążyły wokół jednej osoby, było to nie zwykle denerwujące, ale Onodera tęsknił za Takano-sanem, nawet jeśli ten go zranił. Tym razem sen chłopaka przerwał dzwonek telefonu. Po chwili wziął komórkę do ręki i bezmyślnie odebrał.
Or - Halo?
t - Ritsu?
Or - Tato!
Nie da się ukryć zdziwienia Ritsu. Po cokolwiek by jego ojciec nie dzwonił...czuł, że nie wróży to nic dobrego. Po chwili usiadł i kontynuował rozmowę.
Or - Po co dzwonisz?
t - Słuchaj synu. Mamy dość z matką tego twojego „obrażania się”. Mówisz, że nikogo nie masz, ani nie kochasz, więc w czym problem?!
Or „No tak...matka dzwoniła kilka dni temu...ciągle mi trują o tym ślubie...”
Or - To znaczy...
t - O co chodzi?
Onodera nie odpowiedział, tylko smutny patrzył w podłogę.
t - Tak myślałem. Więc skoro nie masz już nic do powiedzenia to poinformuję cię, że twój ślubu odbędzie się za dwa tygodnie.
Or - Że, co?!
t - Nie ma żadnego powodu byś się nie żenił!
Or - Ale Ta...”...Takano - san, to chciałem powiedzieć...tylko, że on...już ma inną...”
Ritsu był już przy płaczu, ale powstrzymywał łzy.
t - No? Słucham?
Or - Nic...to kiedy mam przyjechać? „Teraz jest mi już wszystko jedno...”.
t - Jak najszybciej. Cieszę się, że w końcu zmądrzałeś.
Or - A co z pracą?
t - Już poprosiłem, by dali ci wolne. Najlepiej jeszcze zgłoś się do Isaki .
Or - Dobrze...przyjadę jutro.
t - Świetnie! To do zobaczenia.
Or - Do zobaczenia...
Chłopak rozłączył się i odłożył komórkę. Dalej przygnębiony siedział na łóżku, po chwili już nie wytrzymał i zaczął płakać.
Or - Takano-san...
Jeszcze tego samego dnia Ritsu poszedł do Marukawy. Na miejscu stanął przed drzwiami do firmy, wiedział, że jak będzie już wychodzić z budynku niż nie będzie takie samo. Miał na sobie bluzę z kapturem, który założył, by nikt go nie poznał. Po chwili wszedł do środka, po czym poszedł do biura Isaki-sana. Zapukał w drzwi i za pozwoleniem wszedł do środka, zamknął drzwi, po czym zdjął kaptur.
I - O co chodzi?
Or - Ja...ch-chciałem się zwolnić.
Onodera był niezwykle zdenerwowany i ciągle się jąkał. W końcu wiedział, jakie konsekwencje niesie za sobą jego trudna decyzja.
I - Dlaczego? Twój ojciec mi coś wspominał o wolnym, ale nie o zwolnieniu.
Or - J-ja nie m-mogę tutaj pracować...
I - Mogę znać powód? Dobrze sobie radziłeś...
Or - To znaczy...ja...po prostu muszę odejść. Proszę nic nie mówić mojemu ojcu...sam mu przekażę.
I - Jesteś pewien swojej decyzji?
Or - Tak...chyba...
I - Zrobimy tak. Oficjalnie jesteś zwolniony, ale jakbyś chciał to do miesiąca możesz wrócić bez żadnych przeszkód.
Or - Dziękuję, ale to nie będzie konieczne.
I - Wielu tak przed tobą mówiło...w każdym razie udanego ślubu.
Or - Dziękuję.
Ritsu szybkim krokiem wyszedł i poszedł w stronę toalety. Na miejsc u chłopak przemył twarz, po czym wytarł ją papierem ręcznikowym. Trzeba przyznać, że jego myśli cały czas krążyły wokół Takano-sana, którego nie mógł wyrzucić z pamięci. Przez ładne kilka minut patrzył się w umywalkę próbując jakoś się pozbierać. W końcu założył kaptur i schował ręce do kieszeni. W pewnej chwili poczuł, że ktoś za nim stoi, automatycznie podniósł głowę i ujrzał w lustrze swojego przełożonego. W tej samej chwili zamarł.
MT - Ładnie to tak sobie robić wolne, kiedy się chcę bez wcześniejszego poinformowania mnie?
Takano też nie było do śmiechu. Nie tylko był poważny, ale także smutny. Stał, jakby wyczekiwał wyjaśnień od Ritsu, ale ten nie miał najmniejszego zamiaru się mu tłumaczyć. Gdy chłopak się otrząsnął zaczął iść szybkim krokiem w stronę wyjścia, ale Masamune złapał go za rękę, odwrócił i przytwierdził do ściany trzymając za nadgarstki, by ten nie mógł uciec.
MT - O co chodzi?
Mężczyzna był wyraźnie zdenerwowany. Onodera w tej chwili miał mieszane uczucia, w pewien sposób cieszył się z widoku Takano, ale przecież ten go oszukał i wykorzystał, i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Gdy połówki Ritsu kłóciły się o to jak potraktować zdrajcę, Masamune tracił cierpliwość, po chwili krzyknął:
MT - Odpowiedz!
W tej chwili z oczu Ritsu poleciał potok łez , na co mężczyzna odpowiedział tylko zdziwieniem. Onodera wyrwał ręce i zaczął wycierać twarz rękawami, gdy nagle poczuł uścisk Takano.
Or - Jak możesz?
MT - Ha?
Or - Jak możesz dalej to robić?!
Onodera popchnął lekko Masamune, po czym zaczął wycierać kolejny potok łez.
Or - Myślisz, że o niej nie wiem?!
MT - Ha?
Or - Widziałem ją!
MT - Haa?
Or - Nie rób ze mnie idioty!
W tej chwili Ritsu był na tyle wkurzony, że przestał płakać, po chwili odsłonił twarz i zaciskając pięści patrzył w podłogę.
Or - Wtedy...kiedy wróciłem do mieszkania...chciałem dać ci poprawiony scenopis...więc podszedłem pod twoje drzwi, by ci go wręczyć...i wtedy zamiast ciebie zobaczyłem moją zastępczynię.
MT - Zastępczynię? - nie da się ukryć, że mężczyzna był w lekkim szoku.
Or - A niby co miała robić u ciebie młoda pół naga kobieta?!
Te słowa Ritsu wypowiedział już krzykiem, przez dłuższą chwilę oddychał głęboko, by się uspokoić.
MT - Czemu mnie od razu o nią nie zapytałeś?
Or - Haa? A niby poco?
MT - Może po to by się dowiedzieć że to była moja siostra...
Or - Ha? Siostra?
W tej chwili Onodera ze zdziwieniem na twarzy popatrzył na Takano.
MT - Tuż przed twoim wyjazdem moja matka prosiła mnie bym ją przenocował...miała wyjechać rano, ale coś się przedłużyło, myślałem, że zdążę wrócić do siebie zanim przyjedziesz...bakajanaino?  (głupi jesteś? - coś w tym stylu)
Jak mogłeś pomyśleć, że...
Or - To dlaczego mi nie powiedziałeś?! - chłopak zaczął się denerwować.
MT - Nie widziałem takiej potrzeby...w końcu nie było cię w domu...
Or - I niby czemu mam ci uwierzyć?!
MT - ...ponieważ przeważnie ufa się osobie, którą się kocha.
W tej chwili na twarzy Ritsu pojawiło się ogromne zdziwienie, po chwili chłopak odwrócił wzrok i zaczął patrzeć w podłogę, w tej chwili przypomniał sobie o jutrzejszym wyjeździe, miał świadomość tego, że już nie ma odwrotu. Takano widział jego przygnębienie, wyciągnął rękę, ale za nim cokolwiek zrobił Ritsu odepchnął ją i zaczął biec.
MT - Oj! Onodera!
To były ostatnie słowa jakie słyszał...natychmiast wybiegł z budynku i skierował się w stronę dworca. Różne myśli przelatywały mu przez głowę...wiedział jedno...właśnie stracił osobę, którą kocha. 

Chciałam jeszcze podziękować Brudnemu tosterowi, bez którego nie robiłabym tego co robię. Tak więc dzięki za pomoc i liczę na owocną współpracę w przyszłości...na pewno mniej nerwową niż ostatnio c:

2 komentarze:

  1. JEEEEEEZUUU!!!!! Nie!!!To nie może się tak skończyć. W takim momencie przerywać?! No weźcie! Sadystki. Uaaa! Serio, czekam na trzeci rozdział. Piszcie, piszcie. To na mego zajebiste! zapraszam na nowy rozdział zakochany-idiota.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty też jesteś sadystką! Taki krótki rozdział ;-;
    Wiesz...osobiście jestem za parą UberxMatt...mogłabyś troszki więcej o nich zrobić? Plosee c:

    Co do 3 rozdziału to pisze go właśnie...no i powiem tyle...
    że jutro będę chciała go wstawić. Zrobiłabym to dzisiaj ale trochę przykrótki jest, więc jeszcze trochę popracuję.

    OdpowiedzUsuń