sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 6 część 2

Hmmm...
...częśc 2 i ostatnia powinnam dodać, ale oczywiście to nie koniec SH! Choć szczerze powiedziawszy rozważam nad tą opcją, kiedy zaczęłam SH pisać na bloga to postanowiłam napisać przynajmniej 12-13 rozdziałów, tak by było to jak jedna seria i chyba tak właśnie zrobię, bo nie chcę by to się stało jakąś nieskończoną "modą na sukces" i by wszystkie ich problemy były takie naciągane i kompletnie niepoważne. Tak więc mam jeszcze zaplanowane te 6/7 rozdziałów i koniec. Tak tylko uprzedzam...to znaczy jak mi wpadnie do głowy jakiś genialny pomysł to go na pewno napiszę i wsadzę, ale ja bym się tego nie spodziewała i wam też nie radzę. No ale prosimy nie smutać, w końcu pozostały jeszcze z 4 historie, które na pewno też dociągniemy do końca i myślę, że to będzie trochę trwało, a jak coś, to może jakieś nowe wymyślimy...no w końcu taka kolej losu - nic nie jest wieczne (SH też nie było, skończyło się na 2 serii, tylko ja tak sobie piszę dalej ;-; ). No to dosyć o przyszłości, bo nigdy nic nie wiadomo, a teraz cieszcie się, bo macie co czytać ^^ (jeśli tam w ogóle ktoś jest). Jak zawsze pięknie prosimy o komenty - pamiętajcie, że konkurs na prezent dalej trwa, no i jeszcze nie nazwałam tamtego opowiadania XD

Rozdział 6 (część 2)
I takim o to sposobem Satoru  znalazł się w mieszkaniu Takano i (już) Onodery. Chciał jak najszybciej wrócić do domu więc szybko położył Ritsu na łóżku i odszedł...zdołał zrobić tylko kilka kroków, bo widząc biednego, trzęsącego się z zimna Onoderę, od razu poczuł napływ...jakiegoś tam instynktu, w każdym razie, podszedł do chłopaka i nakrył go kołderką (:3333), ale nie spodziewał się jednego...hiszpańskiej inkwizycji - nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji! (tak dla przypomnienia)
...chociaż większym zaskoczeniem było to, że gdy tym razem Satoru chciał odejść Ritsu chwycił go i nie chciał puścić - przypływ miłości?. Cokolwiek by to nie było biedny mężczyzna nie miał się jak uwolnić, chwyt Onodery był jak małego dziecko tuż po narodzinach, kiedy jeszcze to nie może wyprostować dłoni. Shiga  nie chciał także zbudzić Ritsu, który w takich okolicznościach był nad wyraz słodki, tak więc usiadł na łóżku obok Onodery i postanowił poczekać aż ten go puści - na marne. Zanim mężczyzna się spostrzegł te kilka piw zrobiło swoje i tak koniec końcem zasnął koło Onodery.
*
Takano bidny harował całą noc. Te chol*** autorki, ich depresje i „braki weny”, jakby wszystkie na raz dostały okresu, tak więc Masamune nie zbyt zadowolony wszedł do swojego mieszkania, by budzić Ritsu i przespać choćby te kilka godzinek. Jego plany jednak zepsuł widok swojego ukochanego z Satoru w łóżku. A coś przeczuwał, wiedział, że to się dobrze nie skończy. No i ma. Onodera spokojnie spał sobie obok prawie obcego faceta. Takano nie tylko się zdenerwował, ale i zasmucił. Poza tym czuł się mocno zawiedziony, w końcu nie kto inny jak Ritsu, przed kilkoma dniami błagał go o wybaczenie i wyznał mu miłość. W pewnym momencie Satoru otworzył oczy. Usiadł po czym ujrzał przed sobą złą, a zarazem smutną minę Takano. Po chwili spojrzał na Onoderę i chyba wiedział już o co chodzi. Mężczyzna chciał się jak najszybciej wszystko wytłumaczyć, ale nie było mu to dane, albowiem w tej chwili usłyszał tylko zatrzaskujące się drzwi. „Chol***” - pomyślał, po czym sam wyszedł.
*
Gdy Ritsu się obudził koło siebie już nikogo nie zobaczył, za to czuł się wyjątkowo wypoczęty. Jakby ktoś dodał mu jeszcze kilka godzin pięknego snu...chwila...po dokładniejszym przyjrzeniu się Onodera odkrył, że właśnie tak się stało, bo jakby nie patrzeć JEST JUŻ SPÓŹNIONY W PRACY KILKA GODZIN!
Po chwili dało usłyszeć się krzyk:
OR - Czemu ten potwór polazł do roboty nie budząc mnie wcześniej?! Jak tylko go spotkam to...
Monolog Ritsu przerwało zdziwienie, jakie widniało na jego twarzy, gdy ten zorientował się, że jest w wczorajszych ciuchach. W każdym razie nie miał za bardzo czasu zastanawiać się „co się tak właściwie wczoraj stało?” , bo im więcej minut spóźnienia tym więcej pracy po godzinach. Tak więc chłopak wziął tylko energetyk, który trzymał na wszelki wypadek - Takano nie popierał tego typu rzeczy, zawsze wstawał na tyle wcześnie, by zjeść normalne śniadanie...a przynajmniej odkąd ma mu je kto przyrządzać...Onodera szybkim ruchem ubrał buty, płaszcz i pobiegł na dworzec.

*
Wściekły Ritsu był już w Marukawie, właśnie wychodził z windy, kiedy to spotkał tą „ukochaną” twarz tego potwora.
MT - Ooo...śpiąca królewna już się obudziła...
OR - Haa?! O co ci chodzi?! Pytanie dlaczego to ty mnie nie obudziłeś?!
MT - Jeszcze się pytasz? Ty na prawdę jesteś niemożliwy!
OR - Chyba mówisz o sobie!
MT - A niby co ja takiego zrobiłem?
OR - Mówiłem ci!
MT - Na prawdę masz żal o to że cię nie obudziłem?  Lepiej popatrz na siebie!
OR - Ha! Ja tam nie mam sobie nic do zarzucenia...
MT - Myślę że spanie z obcym facetem to wystarczający zarzut!
W tej chwili dla Ritsu czas się zatrzymał. Był on tak zaskoczony, że nie mógł wydać z siebie dźwięku, a tym bardziej obronić się. „ O czym on mówi?!” W głowie chłopaka pojawił się niezły mentlik, szczególnie że nie pamiętał zbyt wiele, ba, nic nie pamiętał z poprzedniego wieczora. Z tego „międzyczasu” wyrwała go otwierająca się winda, Masamune szybko do niej wszedł. Onodera odwrócił się i patrzył. Widział twarz Takano, na której widniała mina, której tak bardzo nie cierpiał. Gorszy od sarkastycznego wyrazu twarzy był ten zawiedziony. Ten sam który widział w pracy, gdy zwalniał się z Marukawy i ten sam który był w szpitalu. Ten, który oznaczał, że Ritsu znów zranił Takano, tylko tym razem, nie wie jak. Nie znał sytuacji, więc nie mógł tego tak łatwo odkręcić. Te wszystkie myśli przeleciały mu w jednej chwili przez głowę, był tak nimi zajęty, że dopiero głos Satoru go ocudził.
SS - Hej Onodera-kun.
OR "-kun?!" Cześć.
SS - Czemu tak późno przeszedłeś?
OR - Heh, zaspałem.
SS - Wszystko w porządku?
OR - Taa, czemu pytasz?
SS - Po prostu wydajesz się być przygnębiony.
OR - Ach, to...
W tym momencie drzwi windy znów się otworzyły z tymże wyszedł z niego niski (niższy od Onodery) chłopak. Miał falowane czarne włoski. Ogólne pierwsze wrażenie...hmm...słodki - to na pewno.
N - Yyy...to tu są te dokumenty...etto...( skąd my to znamy? ^^ )
SS - Dziękuję Nao.
Mężczyzna wziął dokumenty, po czym pocałował owego Nao w czółko, a ten się zaczerwienił.
SS - To teraz wracaj już do domu c:
N - Hai...
Nao wcisnął przycisk by przywołać windę (magia D: ), a Satori i Ritsu poszli do Emeralda.
OR - Mogę wiedzieć kto to był?
SS - Nao? To mój chłopak, kochany jest, prawda? X333
Onoderę po prostu zatkało. Nie miał nic do gejów, jakby nie patrzeć sam nim był, na dodatek zakochał się we własnym szefie -.- , ale nigdy by to tak otwarcie nie powiedział. Jeszcze osobie, którą dopiero co poznał!
SS - Coś nie tak? Nie lubisz homo? Jeśli tak to przepraszam...
OR - Nie, nie „sam nim jestem -.-„ po prostu mnie zaskoczyłeś...życzę szczęścia.
SS - Haha, dzięki :D
*
Po żmudnych godzinach ciężkiej pracy, której wyjątkowo było niewiele...no ale cóż się dziwić, to dopiero początek cyklu. Dlatego właśnie Ritsu mógł już odetchnąć z ulgą, bo dzisiaj już może wrócić do domu...pozostaje jeszcze sprawa Takano, ale nad tym się zastanowi, jak zrobi obiad. W tej chwili i tak nic już nie wymyśli.                                                                                                                                          OR - Takano-san ja już idę...
MT - Mam rozumieć że skończyłeś swoją robotę...
OR - Tak...to dopiero początek, więc było jej wyjątkowo mało...
OR – Cześć.
SS – Cześć.
Po odejściu Onodery w Emeraldzie zostały jeszcze dwie osoby, a mianowicie Satoru i Masamune. Shiga, który chciał jak najszybciej wszystko wyjaśnić, postanowił skorzystać z okazji, więc podszedł do Takano, by z nim porozmawiać.
SS - Czy mógłbym z panem zamienić słówko?
MT - O co chodzi?
SS - Nie wiem co łączy pana i Onoderę...ale wtedy...to nie było tak jak pan myśli...
MT - Tak? A niby jak?
SS - Chodzi o to, że po prostu przez przypadek zasnąłem i tyle...byłem zmęczony, do niczego między nami nie doszło... No i wie pan mam chłopaka, nie chciałbym żeby wyszło z tego coś niejasnego. Zależy mi na nim.
MT - Dobra, idź już...
SS - To...do jutra.
MT - Do jutra...
Takano nie miał powodu, by nie wierzyć Satoru. Wszystko wydawało się w miarę układać. Znał Onoderę i ufał mu. Po prostu najbardziej się bał...eh, już sam nie wiedział co tak naprawdę uważał. Może bał się, że jednak tym razem jego intuicja go zawiedzie i Ritsu jednak...”to” zrobił, a może to była zwykła zazdrość? W sumie chciał spędzić tę noc - jak każdą inną - z Onoderą, a zastał...no...Cokolwiek by nie myślał, już wszystko się wyjaśniło, więc może po prostu wrócić do domu.
*
W mieszkaniu Masamunego spotkała miła niespodzianka. Jego ukochany Ritsu zrobił mu coś jadalnego i uwaga...SMACZNEGO na obiad. Po posiłku Takano postanowił poszukać Onodery i jak się spodziewał zastał go w sypialni śpiącego na łóżku. We wczorajszo-dzisiejszych ciuchach, tak więc trzeba coś na to zaradzić. Po wykąpaniu się i przebraniu (czego Ritsu nie był łaskaw zrobić) Masamune postanowił rozebrać Ritsu. Nie było to dla niego nowością, więc wszystko poszło sprawnie,  jedyną różnicą było to, że zazwyczaj ciuchy Onodery lądowały w tajemnicze miejsca (czy ktoś oprócz mnie jeszcze pamięta, jak Ritsu zdejmował swoją koszulę z 3-metrowej szafy? ^^ ), a teraz leżały ładnie ułożone. Zmęczony Takano położył się koło Ritsu pocałował  go w główkę i objął ręką, po chwili zasnął.
*
 MT- Onodera! Hej, Onodera wstawaj! Tylko potem nie miej do mnie pretensji, że cię nie obudziłem!
Te słowa powitały dzisiaj Ritsu, który mógłby spać jeszcze przez tydzień. Teraz żałował, że wczoraj tak bardzo wypomniał Takano to, że go nie obudził.
OR - Aaa? (tak ziewając) - Onodera usiadł, trochę go zdziwiło to, że nie był nagi, ale gdy zobaczył swoje ubrania tak pięknie poskładane jak nigdy dotąd, domyślił się jak to się stało, że nie miał niczego na sobie. W sumie to powinien podziękować Takano, ale zanim to... - Takano-san.
MT - Tak?
OR - Co do tamtej nocy to...ja na prawdę nic...
MT - Jak to nic?
OR - ?
MT – Shiga mi wszystko powiedział...to była gorąca noc...aż do teraz się dziwię że coś takiego zrobiłeś...chciałbym być na jego miejscu...
OR - Że... że co? N-na prawdę?! J-ja...
MT - Nie.
OR - He? -.-
MT - Wstawaj do roboty bo się przez ciebie spóźnimy.
Po tych słowach Masamune pocałował Onoderę w policzek, na co ten odpowiedział pięknym rumieńcem.
MT - Zbieraj się śpiąca królewno...
OR - Nie nazywaj mnie tak!
MT- Wolisz księżniczko?
OR - Nie!
MT - No to zostaje królewna.
OR- Spłyń! -.-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz