wtorek, 3 grudnia 2013

3 rozdział D:

Hejka!
Wybaczcie za SH, chciałam je napisać, ale no tak wyszło, że nie ma. Za to mam wenę na to nowe cóś, co go jeszcze nie nazwałam (już nie takie nowe). Niestety jak to z moją weną pojawia się zawsze gdy jej nie trzeba (rejon z fizyki, konkurs z szachów, 4 sprawdziany, a mi się chce pisać), tak więc piszę teraz codziennie po kawałku no i mam już jeden krótki rozdział i początek drugiego. Tylko że też jest sprawa, że te rozdziały mają w sobie 99% dialogu, ale mam nadzieję, że i tak będą czytelne. Przepraszam za dużą ilość emotek, ale jak mam pisać "jest smutny", "jest wesoły", "robi...minę" to mówię zdecydowane NIE, tak więc w tym przypadku są emotki. Myślę, że są w taki sposób wprowadzone, że nie będziecie mieć z nimi problemu. Jak tak to piszcie, to wtedy je usunę, ale wówczas nie będzie, ani określeń, ani emotek. No to miłego czytania i komentujcie! Myślę, że niedługo wsadzę kolejny rozdział, bo mam wenę, ale to jeszcze się zobaczy c;


Rozdział 3
Już dziesiąta, a Shirai dalej w łóżku. Chłopak postanowił korzystać z wakacji i nie wstawać przed pierwszą, miał świadomość tego, że gdy już zaczną się zajęcie wylegiwanie się w łóżku pozostanie tylko marzeniem. Minęły trzy dni od przyjazdu (tera się czwarty zaczyna) i na razie jego rekordem jest wstanie o 12:30, pewnie normalnie w takich okolicznościach leżałby do 20:00 ( <= cała ja, kiedyś wstałam około 17:00 i przez jakiś czas tata mi truł o badaniach, bo tak długo śpię... że niby chora jestem D: ), ale jedna osóbka zaburza mu cały plan dnia...taa, mowa o Keiu, ten potrafi przyjść w nocy o północy i nie ma bata - musisz go wpuścić, Shirai już raz się o tym przekonał -.-  Teraz chłopak modli się o spokojny sen, lecz dzisiaj znów został przerwany przez dzwonek do drzwi. Już wiedząc z czym ma do czynienia w pół przytomny otworzył owe drzwi  i nawet nie zdążył powiedzieć „cześć”, gdy ów gość wepchał się do mieszkania, zamknął drzwi (ktoś zna synonim do „drzwi”? D: ) i rzucił się na kanapę.
S - Co ty tu...
K - Przyszedłem, bo nie miałem się gdzie podziać, tak więc możesz dalej spać, tylko rozłóż mi laptopa.
S - Zdefiniuj „nie miałem się gdzie podziać”.
K - Wyjaśnię, jak wypijesz kawę, teraz włącz tego laptopa i idź spać.
S - Nie, lepiej wstanę i tak już bym nie zasnął.
K - ...aha... (<= zawiedziony, że sobie nie pogra D: )
10 minut później ~ (po porannej kawie)
S - To teraz przypomnij mi skąd się tutaj wziąłeś.
K - Przyszedłem.
S - Po co?
K - Bo nie miałem się gdzie podziać.
S - Naprawdę? Co się stało? Jeśli jest źle mogę cię przenocować... ( <= nic nie pamięta )
K - Yuki przyjechała.
S - To świetnie! Chwila...ale dlaczego nie masz się gdzie podziać, wyrzuciła cię z domu?
K - Nie, po prostu zostaje przez dosyć długi czas, więc będę musiał się nią zajmować, tak więc korzystam z wolnego czasu.
S - I musiałeś tak wcześnie tutaj przyłazić? -.-
K - Po pierwsze - nie jest wcześnie...
S -...jak dla kogo...
K -...Po drugie - musiałem wyjść zanim się obudzi, bo by za mną poszła, a nie wiem jak zareaguje na twój widok, raczej niezbyt pozytywnie...
S -To dlaczego przyszedłeś tutaj?!
K - Bo inni śpią.
S - A ja niby nie spałem?!
K - No ale już nie śpisz, prawda?
S - Nigdy nie zrozumiem twego toku rozumowania -.- W każdym razie...dlaczego miałaby źle zareagować?
K - Bo jesteś z wyższych warstw, tłumaczyłem ci to na początku.
S - No  ale...
K - Tutaj ludzi ocenia się po pojemności portfela, a jedna warstwa zazwyczaj nie zadaje się drugą.
S - To czemu się w ogóle ze mną zadajesz? -.-
K - Bo ja jestem od nich mądrzejszy i umiem wykorzystywać sytuacje.
S - Ha?
K - Jakby na to nie patrzeć, od kilku dni kupujesz mi żarcie D:
S - ;-; ( <= czuje się wykorzystywany)
K - Nieważne, Yuki na pewno będzie do ciebie uprzedzona, po prostu na razie jej nie poznasz.
S - I co, będziesz tak tutaj siedział cały dzień? -.-
K - Najlepiej by było...ale jak ci bardzo zależy możemy gdzieś wyjść, w sumie nie powinna wychodzić, w końcu ktoś może ją zaatakować.
S - Ale mówiłeś, że w tej dzielnicy wszyscy są jak rodzina.
K - Istnieją także wyjątki, poza tym to, że ktoś jest w gangu nie oznacza od razu, że jest biedny. Zbierają się tam także gangi z wyższych warstw.
S - Powoli zaczynam się gubić...-.-
K - Pomieszkasz tu trochę to zrozumiesz.
S - To co teraz robimy?
K - A co chcesz?
S - No nie wiem...hmm...możemy oglądnąć film, mój jakże kochany braciszek opowiadał mi wczoraj o jakimś horrorze...podobno jest straszny.
K - No to dawaj, zobaczymy ile to to warte.
40 minut później~
S - UWAŻAJ! ONA MA TASAK! AAA!  (Gupia - spec od horrorów D: )
I tak Shirai siedział skulony na kanapie z poduszką, którą co chwilę zasłaniał twarz, na dodatek pchał się ciągle na Keiichiego, któremu cała ta sytuacja nawet się podobała.
S - KEI! WYŁĄCZ TO!
K - Jakiś ty strachliwy...sam to wyłącz, mnie się podoba.
S - WYŁĄCZ TO!!!  TOT
K - No dobrze, dobrze... - Kei najchętniej pomęczyłby chłopaka trochę, ale widząc, że ten zaraz się rozpłacze wolał jednak posłusznie posłuchać Shiraiego, w końcu nie chciał mieć go takiego rozbeczanego na karku D:
S - J-j-już?
K - No...
Chłopak powoli odsunął poduszkę, po czym widząc tylko swoją tapetę głęboko westchnął. Kei natomiast wstał, ale nie zdążył zrobić kroku, bo przerażony Shirai natychmiast złapał jego rękę.
S - Nie idź! A co...a co jeśli ona tutaj jest? ;-;
K - Do reszty ci odbiło? -.-
S - Tamta dziewczyna też tak myślała...a jednak...
Chłopak nie zdołał jednak dokończyć, otworzył szerzej oczy, i ujrzał twarz Keiichiego...była blisko...po chwili jednak do Shiraiego dotarło coś jeszcze...właśnie jest całowany przez chłopaka! Gdy tylko ta wiadomość dostała się do jego mózgu, bez chwili wahania odepchnął Keia i odsunął się od niego jak najdalej (troszki ciężko było, bo kanapa to obszernych nie należała D: ). Shirai ciężko oddychał z rumieńcami na policzkach, a Keiichi stał nad nim i gapił się na niego, w takiej sytuacji chłopak zdołał wydukać tylko:
S - C-co t-ty...?
K - Hm?
S - Jakie „hm”?! Co to miało być?
K - Jak to co...byłeś przerażony...z tego co widzę już się nie boisz, prawda?
S - Ale do chol*** jestem facetem!
K - Ale podziałało, nieprawdaż?
S - Haa? - na twarzy chłopaka pojawił się jeszcze większy rumieniec, za to Keiichi lekko się uśmiechnął i poszedł w stronę części kuchennej.
K - Masz ty co do jedzenia?
S - Wszystko zjadłem na śniadanie...miałem zamiar iść do sklepu. (<= wymruczał to, bo dalej był w niezłym szoku)
K - No to chodźmy.
S - Poczekaj chwilę.
Shirai zerwał się z kanapy, schował do kieszeni portfel, komórkę i wziął klucze do ręki. Po chwili obaj byli w drodze do sklepu. Zakupy obeszły się bez większych przeszkód,  po odstawieniu ich do domu, postanowili jeszcze skoczyć na coś do Mc’a.
*
S „Co on sobie myślał całując mnie...głupie żarty, następnym razem za coś takiego oberwie...to znaczy...mam nadzieję, że następnego razu nie będzie...no i...nawet mnie nie przeprosił...chol*** o co mu chodzi? Kompletnie go nie mogę rozgryźć...”
Shirai i Kei w miarę równym krokiem, chłopak jednak zachowywał się wyjątkowo cicho (<= zazwyczaj gadatliwy), był za bardzo skupiony na rozmyślaniu i gapieniu się w podłogę, by zwracać uwagę na resztę świata...po chwili z jednak został wyrwany ze swojego świata.
K - Hej, żyjesz?
S - Taa...
K - To czemu nie odpowiadasz?
S - Mówiłeś coś?
K - A nie? -.-
S - Wybacz, nie słyszałem...
K - Coś się stało? Zwykle nawijasz 24/h...
S „I ty się jeszcze bezczelnie pytasz „co”?!” - Nie...nic...
K - Mniejsza o to, pytałem czy jak zaczniesz studiować to dasz mi swój plan zajęć?
S - Ha? Po co ci?
K - Bo nie chcę zastać pustego mieszkania...drzwi się same nie otworzą.
S - A Yuki?
K - Hm?
S  - Mówiłeś, że nie da ci spokoju.
K - Nie no...chyba raz na tydzień pozwoli mi wyjść bez siebie, poza tym z czasem opracowuję to nowe sposoby na wymykanie się z domu.
S - Tak rzadko się widujecie, więc po co to robisz?
K - Nie no...cieszę się, że jest, ale zostaje na długo, chyba mogę od czasu do czasu gdzieś wyjść...
S - Dobrze, już dobrze, rozumiem...pamiętam chwilę kiedy miałem serdecznie dość brata, ale jak teraz o tym pomyślę, to trochę będzie mi tego brakować. No cóż, nie mogę przecież wiecznie z nimi mieszkać...
K - Ja się niestety od swojej rodzicielki tak szybko nie uwolnię...ktoś musi ją utrzymywać, aż dziw, że to jeszcze robię...
S - No...ale wiesz, w sumie jesteś niezależny, ja u mnie w domu nie miałbym takiej wolności, ty sobie poradzisz w życiu jak twoja mama umrze, nawet będzie lepiej niż jest teraz, a ja pomimo wszystkiego dalej trzymam się rodziców, to oni mnie utrzymują...
K - Myślę, że dałbyś sobie radę sam, po prostu teraz sobie tego nie wyobrażasz, ale jak przyjdzie co do czego to...
S - Heh, mam nadzieję.
W tym momencie obaj stanęli w miejscu, a przed nimi pojawiła się małą dziewczynka. Była wyraźnie zdenerwowana. Miała długie czarne włosy i niebieskie oczy. Miała na sobie spódnicę i bluzkę (jak się można domyśleć D: ), którą przykrywała kurtka. Jej twarz była dziecinna i słodka...to znaczy pewnie byłaby słodsza, gdyby nie okazywała w tej chwili złości.
Y - Panie Keiichi, czy mogę wiedzieć, co pan tutaj robi?!
K - Mogę cię spytać o to samo.
S - To jest...?
K - Tak, to ona.
S „Yuki”
Y - Gdyby tego było mało bez słowa znikasz, zostawiasz komórkę, a ja mam się o ciebie martwić.
K - Nikt ci nie kazał.
Y - Milcz! Twoje zachowanie jest karygodne! Jeszcze zadajesz z tym czymś! Czyś ty do reszty oszalał?!
S - Tym-czymś? -.-
Y - Nie odzywaj się!
S - H-hai ;-;
K - Gdyby tylko mnie tak słuchał D:
Y - Nie odbiegaj od tematu! Słucham wyjaśnień!
K - Poszedłem bez słowa, bo byś ruszyła za mną. Komórki zapomniałem, a on...nie oceniaj ludzi, których nawet nie znasz.
Y - Ha! I kto to mówi?! Sam normalnie robisz to samo, tylko teraz coś padło ci na mózg, to na pewno jego sprawka, tak w ogóle to jak ci?
S - Shirai.
Y - Co?! To ten koleś z netu?! Na serio się z nim spotkałeś?!
K - A co, nie widać? -.-
Y - Normalnie byś tego nie zrobił, coś się musiało stać... - Yuki podeszła do Keia i zaczęła mu się uważnie przyglądać, gdy jednak spojrzała mu w oczy, ten burknął „o co ci chodzi?!”, przewrócił oczami, po czym kompletnie odwrócił wzrok. Dziewczyna bez wahania wyciągnęła swoje wnioski - A może się w nim zakochałeś, co?
S - Haha, to musi być jakaś pomyłka, naprawdę...
Y - Milcz! Nie ciebie pytałam...
K - Daj już spokój, idź do domu zanim zrobi się ciemno...
Y - Oj tak szybko to się ciemno nie zrobi. W każdym razie mam tylko jedno to powiedzenia - Yuki podeszła do Shiraiego i rzuciła mu mordercze spojrzenie - jeśli cokolwiek zrobisz mojemu bratu, pożałujesz tego.
S - H-hai ;-;
K - Dobra idź już...
S - Czemu?
K,Y - Hm?
S - Przecież szliśmy coś zjeść, może chciałabyś pójść z nami? Ja stawiam.
Y - Nie potrzebuję litości. Może Kei lubi gdy ktoś za niego płaci, ale ja taka nie jestem.
S - Źle mnie zrozumiałaś, nie chcę ci stawiać, bo pochodzisz z biednej rodziny, po prostu uważam, że mężczyzna powinien płacić za kobietę, a nie? - chłopak kucnął i uśmiechnął się do dziewczynki, a ta po chwili odwzajemniła uśmiech i dodała „Masz rację, w takim razie poproszę górę hamburgerów” - Hai! - Shirai pogłaskał Yuki po głowie, po chwili wstał, chwycił ją za rękę i we trójkę poszli do lokalu.
*
S - Yyy...na pewno to wszystko zjesz? -.-
Przed Yuki stało: 5 porcji średnich frytek, 10 hamburgerów i trzy kanapki, do tego dwie duże cole na popitkę i jeden duży shake - mmm...pysznie.
Y - Hai!
S - A ty, na pewno nic nie chcesz?
K - Ja jestem tu po to, by to za nią skończyć.
Y - Cicho bądź! Nie oddam ci mojego jedzenia!
2 hamburgery, kanapka i 2 porcje frytek później ~
Y - Kei...błagam...weź to mi sprzed oczu...;-;
K - A nie mówiłem?
S - Heh, wilcze oczy księże gardło c:
K - Dokładnie -.-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz