Cześć! >( 9 u 9)<
Ponieważ nie mam nic lepszego do roboty ( ŻYCIE PRZEGRAŁA W KARTY. (9, - 9) ), a "SF" nikt nie czyta, stwierdziłam, że nie będę nie będę znowu Emo ( Emo jest już passe), i wzięłam się za pisanie nowej opowieści. Więc przedstawiam "Don't kill me!". Historie przedstawiającą wydarzenia dziejące się w dość zwyczajnym mieście Tarnowie gdzie żyją Oliwier i Konrad. Z czym przyjdzie im się zmagać? Jaki potoczą się ich losy? Zapraszam do czytania, może komuś się spodoba. ( 9 u 9)
Rozdział 1.
"Kilka ciepłych kłamstw, dla utrzymania świata w jak najlepszy porządku."
- Po co każesz mi tu przychodzić, skoro nie zwracasz nawet na mnie uwagi?- brunet stał za krzesłem, próbując zwrócić uwagę swojego partnera obejmując go.
- To instynkt, a teraz siedź cicho i daj mi się uczyć.- Zrzucił ręce swojego chłopaka i wrócił do swojej lektury, która nie była zbyt interesująca. To jasne, że wolałby teraz siedzieć ze swoim chłopakiem gdzieś w parku i odstawić to wszystko w cholerę, ale były dwa powody dla których nie mógł tak zrobić. Pierwszy powód: pogoda za oknem nie była zbyt słoneczna, a prawdę mówiąc lało jak z cebra, a wiatr usilnie próbował zerwać jego prześcieradło z balkonu. Drugi powód: nie mógł. Oliwier należał do naprawdę ambitnych osób i po prostu nie mógł sobie pozwolić na to,żeby przeleżeć ostatnią już trzecia klasę liceum. Miał zamiar pójść na SLA (Studia Literacko-Artystyczne), zostać pisarzem i mieć całe dnie na siedzenie w domu razem z Konradem. Chciał z nim zostać do końca życia. Znów fantazjował zamiast skupić się na podręczniku do Historii. Nie mówił, oczywiście mógł marzyć, ale te marzenia wybiegały zbyt daleko. Wykraczały poza horyzont ludzkich możliwości. Były tylko zwykłymi fantazjami których spełnienie jest praktycznie nie realne. Nigdy nie mógł wiedzieć jak to wszystko się potoczy. Czy ukończy szkołę z dobrymi ocenami? Jak napisze maturę? Czy dostanie się na wymarzone studia? Czy on i Kornel dalej będą razem? Tego Oliwer obawiał się najbardziej. Bał się ich rozłąki jak ognia. Instynktownie próbował go trzymać przy sobie. "Masz dzisiaj czas?", "Wpadnij do mnie.", " Chce się dzisiaj z tobą spotkać", to były znaki które mu wysyłał dzień w dzień, mając nadzieje że Konrad zrozumie jego wołanie samotności i przyjdzie do niego. Miał często wrażenie, że, zbyt bardzo mu się narzuca, na szczęście chłopak odwiedzał go zawsze z uśmiechem na twarzy. A może kogoś miał na boku? Może dlatego był taki miły ? Głupota... a może? Nie wiadomo. Był pewien jedynie, że ta myśl często zabierała sen z powiek. Odsunął książkę na bok, obrócił się na krześle i przytulił do brzucha swojego chłopaka. Przerażająca, naprawdę głupia myśl.
- Oliwier, coś się stało?- zapytał brunet miłym spokojnym głosem.
- Nic nie stało- kłamstwo pierwsze- Zostaniesz u mnie na noc?
- Twoich rodziców nie dzisiaj w nocy?
- Tak.
- To zostanę. - duża ciepła ręka pogłaskała go po głowie. Wołanie zostało wysłuchane. Oliwer podniósł się z krzesła i dał buziaka w policzek swojemu chłopakowi. Nagroda może marna, ale zawsze jakaś. Czuł się w tym momencie trochę żałosny. Wiedział, że wyglądał przed chwilą jakby miał się zaraz rozpłakać (bo miał) i wziął go po prostu na litość. Kornel po prostu zobaczył smutną minę swojego chłopaka i zdecydował się to dla niego zrobić. Zawsze robił. Blondyn podszedł do dużej szafy w której znalazł jakiś stary T-shirt jeszcze po swoim ojcu, jego byłby zdecydowanie za mało. Nie dość że był od swojego chłopaka dużo niższy to jeszcze chudszy i mniej umięśniony. Po prostu te koszulki sięgały by mu do pępka. Poza tym jakby on sam czuł się gdyby nosił po nim te koszulki. Nawet po wypraniu podświadomie znajdował by tam tą męską kuszącą woń. Gdyby ze sobą zerwali pewnie byłoby jeszcze gorzej, nie mógł by patrzeć na nie i wylądowały by pewnie w koszu. Popatrzył się na swoje łóżko. Gdy wyjdzie rano będzie musiał pewnie zmienić pościel. I wyprać ją, najlepiej dwa razy. Dla niego Konrad mógł spać równie dobrze bez koszuli, no ale... Ale co? No oczywiście rodzice. Jego rodzice, co oczywiste nie wiedzieli o tym związku, i Oliwier na razie nie miał ochoty im mówić. Co by powiedzieli gdyby znaleźli go w leżącego w ramionach półnagiego chłopaka, w dodatku "najlepszego przyjaciela". Doskonale znał swoich rodziców, nie byliby szczęśliwi. Ba byli by wściekli! Czemu nie mogliby po prostu powiedzieć czegoś typu "Dobrze, że jesteś szczęśliwy", bez żadnych krzyków, wrzasków, strzelania talerzami. Raz sprawić by coś był proste to chyba nie grzech. Niestety czuł, że powinien im powiedzieć, to byłoby w porządku. Nie w porządku wobec nich czy niego, było by to w porządku wobec Konrad. On sam oczywiście nie naciskał na niego mówiąc, że "wyjście z szafy" nie jest łatwe i powinien to zrobić dla siebie, nie dla niego, ale doskonale wiedział jaki byłby szczęśliwy wtedy. No chyba, że musiał by przygarnąć Oliwiera ponieważ rodzice by go wyrzucili. Nie chciał przecież dla niego źle, nigdy. Konrad był taki perfekcyjny, po prostu ideał. Idealny, ideał wprost dla nieidealnego niego. Czy można o czymś więcej marzyć. Resztę wieczoru on i Konrad spędzili na niczym. Nie robili nic, a nic. Leżeli po prostu wtuleni w siebie na wzajem i oglądali telewizję. Mimo wczesnej godziny na dworze zapanował już zmrok. Wrzesień w Polsce był w tym roku wyjątkowo upiorny. Brud, chłód i deszcz. Może to wina właśnie tej pogody, ale Oliwier czuł się dzisiaj wymęczony i przygnębiony. Miał wrażenie, że nie tylko czuje się, ale i wygląda na przeżutego i wyplutego co najmniej kilka razy. Na szczęście miał swoją ostoję, wsparcie w postaci dwóch bijących ciepłem, obejmujących go ramion. Wtulił się jeszcze bardziej w swoje podparcie, na co Konrad tylko się uśmiechnął, i pocałował go w burzę pofalowanych blond włosów. Tak... Oliwier mógł się czuć w tych ramionach bezpieczny. Przymknął delikatnie powieki. Był zmęczony tym całym, paskudnym deszczowym dniem. Postanowił zasnąć w nadziei, że te posępne myśli jakoś go do rana opuszczą. Następnego dnia obudził się sam. Wtulony w poduszkę, porządnie przykryty kołdrą, ale sam. Popatrzył na zegarek, była już dziesiąta rano. Konrad zapewne wybył z mieszkania przed zanim wrócili jego matka i ojciec. Powoli odgarnął pościel i zsunął się nogi na podłogę. Było cholernie zimno. Czemu nie mogą już włączyć kaloryferów. Założył na zmarznięte nogi szare, wczorajsze skarpetki i podreptał do kuchni. Na miejscu czekał go niespotykany widok. Cisz, spokój, miłość jego życia robiąca coś w kuchni z jego matką. W powietrzu unosiła się słodka woń naleśników. Naprawdę piękny widok, od razu poprawił mu się humor. Ciekawe jakby to teraz wyglądało gdyby wiedziała, że Konrad jest gejem, że jest chłopakiem jego syna. Dalej by traktowała go w ten sposób? Mógł tylko o tym śnić, ale jaki to byłby wspaniały i przyjemny sen. Może kiedyś nawet spróbuje szczęścia i jej o tym powie. Myślał, że z czasem jeszcze bardziej tego pragnie. Nie musieć się ograniczać przy niej. Jeszcze chwila, może tydzień, dwa, miesiąc i zakończy tą gre. Konrad pomachał Oliwierowi i nałożył mu na talerz porcje naleśników.
- Ah... Czemu nie możesz być taki jak twój przyjaciel?- Kobieta z długimi kruczoczarnymi włosami zasiadła do stołu i nałożyła naleśniki także swojemu partnerowi.
- Mamo daj spokój Konrad jest moim przyjacielem ( kłamstwo drugie), nie mną.
- Mógłbyś się wreszcie wziąć za coś, a nie ciągle coś tam na komputerze klikasz i klikasz.- Upomniał go Ojciec. Konrad zaśmiał się tylko na co blondyn puścił mu lekko zabójcze spojrzenie i przyłączył się do śmiechu.- Nie śmiej się. Mógłbyś choćby jakąś dziewczynę znaleźć ( nie wiem czemu, ale rodzice mają na tym punkcie obsesję).
- W sumie to mam już... jakąś dziewczynę na oku ( kłamstwo trzecie)- Konrad trochę w tym momencie zakrztusił naleśnikiem z dżemem truskawkowym, ale potem gdy się zorientował o co chodzi znów zaczęli się razem śmiać. To wszystko było takie śmieszne, jak mało jego rodzice wiedzieli na jego temat. Nie wiedzieli o niczym. O studiach literackich, o nim i o Kornelu, o jego powieściach, ogólnie o nim. Nie wiedzieli nic o tym co daje mu nadzieje, o jego planach, o jego pasjach, a co ważniejsze o jego podporze w tym wszystkim. Nawet jego polonistka wiedziała na jego temat więcej niż oni. No, ale w sumie patrząc na to z innej strony Bianka była wyjątkowa. Nie żeby podobała się Oliwierowi. Od kochania to on miał Kornela. Może jednak Wyjątkowa to złe określenie, Bianka był inna. Zaledwie dwudziestosiedmioletnia nauczycielka polskiego była kobietą z pasją. Niegdyś pisała wiersze, które często czytała na lekcjach. W dodatku była wielką fanką Oliwiera. Dla niej Oliwier był niczym diament którego nawet nie trzeba szlifować, on po prostu jest i czaka aż ktoś go znajdzie. Poza tym Bianka była jedyną ( oprócz matki Konrada) osobą która wiedziała o nim i o brunecie. Po prostu pewnego dnia czytając jedno z jego opowiadań ma wrażenie, że ukochany głównej bohaterki jest łudząco podobny do Konrada, a sama bohaterka do niego. W sumie miała trochę racji. Oliwier pisał co czuł, a co z tego wychodziło to już nie było do opanowania. Tak więc Oliwer przyznał jej po prostu racje, na co kobieta zareagowała bardzo pozytywnie i stała się jego głównym obiektem zwierzeń. Na początku chłopak nie był do tego w stu procentach przekonanych, ale każdy musi się czasem wyżalić, a on nie miał komu. Należało mu się to, od co! Powoli kończył jeść swoje naleśniki i posłał swojemu chłopakowi spojrzenie. Spojrzenie to znaczyło tyle co, powinieneś już iść, zadzwonię później. Chłopak zrozumiał przekaz, zabrał swój talerz do zlewu, pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł. Oliwier uczynił to samo, z tą różnicą, że on nie wyszedł z domu tylko z kuchni do pokoju. Choć musiał przyznać, że miał ochotę wyjść za swoim ukochanym. Można powiedzieć, że ruszyłby w pogoni za miłością. Co jeśli to zrobić? Love sucks, nie czeka, przepuścisz w drzwiach z uprzejmości, a ona ucieka gdzieś indziej. Do kogoś innego. Zasiadł przed biurkiem na którym leżał komputer. Znów będzie, że tylko "coś klika" na komputerze. Ledwo wszystko się włączyło, skype zaatakowało go nową wiadomością.
[22:34:50] Damian Michalski: Cześć Oliwier.
Co tam u ciebie? Mam dla ciebie wiadomość, niedługo przeprowadzam się z powrotem do Tarnowa. Będziemy chodzić do tej samej szkoły.
Nie mogę się doczekać żeby cię znowu zobaczyć. Przyjeżdżam w przyszłą sobotę. Moglibyśmy się spotkać? Napisz do mnie jak to przeczytasz.
Ale jak to? Damian miał wracać do Tarnowa? Czemu akurat jak jego życie powoli nabierało jak najlepszego porządku? Cholera... Jeszcze będzie chodzić ze swoim byłym do klasy. Chce się z nim spotkać... Czego on od niego oczekuje? Czuł, że powinien iść na to spotkanie. Był ciekawy co ten ma mu do powiedzenia. Pójdzie na to spotkanie, tylko wpierw powinien powiedzieć Konradowi. Nie chwila... Jego były wraca, będzie chodzić z nim do klasy, on chce się z nim spotkać. To nie brzmi zbyt dobrze, brzmi na tyle źle żeby zachować to dla siebie. Zdecydował, umówi się z nim na spotkanie, Konrad nie powinien niczego wiedzieć. Tylko co będzie jak jakimś cudem się dowie? Oliwier okaże się kłamcą, choć on go nie okłamie nie powie tylko wszystkiego, Konrad się będzie zły. Konrad będzie zły, a Konrad jest zły na swój wyjątkowy i okrutny sposób. Nie krzyczy, nie bije, nie płacze. Konrad patrzy, patrzy wzrokiem odrzuconego zwierzęcia, które wywołuje niesamowite wyrzuty sumienia. W dodatku nie odpisuje, nie dzwoni, nie odbiera, nie przychodzi, a jak nie przychodzi Oliwier jest zmuszony siedzieć sam. Wychodzi więc na to że Konrad jest odrzucony i Oliwier jest odrzucony. Obaj są samotni. A to wszystko jego wina. Bo kłamał. Obaj nie mają ze sobą drogi kontaktu więc Oliwier nie ma jak go przeprosić. Zaczyna myśleć, że zostanie samotny i odrzucony na zawsze, i w tym momencie przychodzi Konrad i wybacza , zawsze wybacza, ale czy wybaczy też tym razem? Rozmyślanie przerwał mu dźwięk nowej wiadomości. Bianka do niego napisała.
Dzisiaj 15 września 2013r.
[11:06:24] Madhatter: Cześć. .( 9 u 9)<
Oliwier Błajda: Cześć.
Madhatter: Mam dla ciebie super wiadomość! Zainteresowany? ( 9 u 9)
Oliwier Błajda: No słucham, słucham.
Madhatter: No to słuchaj.
Jest konkurs, jak dla mnie twoje umiejętności przekraczają go tysiąckrotnie, ale od czegoś trzeba zacząć! Musisz wysłać zbiór wierszy "skompresowany jako artystyczna całość i opatrzony tytułem." Tak tam pisze. Moim zdaniem to dla ciebie za łatwe, ale spróbuj! Masz już kilka wierszy za sobą które są genialne, musisz je dodać tylko i gotowe!
Oliwier Błajda: No nie wiem... Zastanowię się nad tym konkursem.
Madhatter: Oliwier,ty mnie nawet mnie nie wkur... khym, khym, nie denerwuj. Pamiętaj kto ma dziennik ten ma władzę!
Oliwer tylko zaśmiał się pod nosem, przecież kasuje wszystko co pisze. Niektóre rzeczy drukuje sobie Konrad i chowa głęboko. Widocznie nie ma ochoty się tym z nikim dzielić, tak samo jak Oliwierem. Zostało mu tylko napisać nowe wiersze. Napisze. Może warto. O tym musi poinformować Konrada. Nie wie czy nie musi poinformować go o wszystkim.
*
- Mam wrażenie, że Oliwiera coś dręczy.- chłopak był teraz na mieście i sączył piwo siedząc koło Mariki- W dodatku nie chce mi nic powiedzieć.
- Oj daj mu spokój. Każdy ma problemy z którymi chce zmierzyć się sam. Taka próba własnej siły.
- Ale ja nie chce się wtrącać w jego problemy. Po prostu czuje się jakby mi nie ufał.
- Myślę, że prędzej czy później powie ci o co chodzi.
- Cholera... Strasznie mnie to wkurza.
- Poza tym ty też go okłamujesz- Powiedziała odkładając swoją filiżankę i kładąc pieniądze na stole, kiedy podeszła kelnerka żeby zebrać puste już kubki- Chodź zbieramy się.
- Niby w czym?- Konrad wstał i ruszyli w stronę wyjścia.- Nie powiedziałem mu, że ty wiesz bo by zaczął na mnie wrzeszczeć. Nie chce się z nim kłócić.Poza tym on ma tą swoja polonistkę od siedmiu boleści więc czemu ja miałbym kogoś takiego nie mieć?
- O, zazdrosny?
- Nie jestem zazdrosny.- Dziewczyna popatrzyła się na niego z politowaniem- No dobra, dobra! Jestem cholernie zazdrosny! Zadowolona?!
- Bardzo.- Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i przerzuciła na drugi bok długiego różowego kucyka. No cóż Marika była na prawdę w porządku, choć wyróżniała się swoim wyglądem. Perłoworóżowe włosy, fioletowe soczewki i kolczyk w brwi sprawiały, że ciężko było jej nie rozpoznać kiedy szła środkiem wałowej. Mimo ogólnego przesądu, że należy do dziwacznych osób, on sam uważał, że jest całkiem słodka. Gdyby nie to że jest dziewczyną, chętnie by się z nią umówił. Nie zaraz... Nie umówił by się z nią bo ma Oliwiera, i nie zamierzał na razie tego zmieniać. Był zbyt szczęśliwy razem z nim. Nie wiedział czy za kilka lat, nawet za rok, będą jeszcze razem, ale wiedział, że go kocha i chce żeby tak był. Żył nadzieja, że tak będzie. Że pewnego raz Oliwer nawet przyjdzie do swojego domu i przedstawi go jako swojego chłopaka. Nie mógł na razie na to liczyć. Jego rodzice byli co prawda mili, ale byli też pewni, że są przyjaciółmi, nie parą. Nawet im by to do głowy nie przeszło. Po prostu to wykraczało poza normy ich myślenia. Dla nich Oliwier pójdzie na studia, znajdzie żonę, założy rodzinę. Dlatego właśnie nie naciskał, ale bardzo mu na tym zależało. Dostał SMS'a od Oliviera: "Musimy porozmawiać, mam ci coś ważnego do powiedzenia. Zadzwoń." Brzmi trochę strasznie. Czego się ma spodziewać?
Mam nadzieje, że się podobało. c: Zapraszam do komentowania i liczę na naprawdę szczere opinie.
Mam nadzieje, że się podobało. c: Zapraszam do komentowania i liczę na naprawdę szczere opinie.
Wiesz co? Mam ochotę cię jakoś znaleźć i mocno, mocno wyściskać. Przyjdę do ciebie w nocy, zwiąże i będę kazała ci pisać kontynuację tego opowiadania. Rzygam tęczą, dziewczyno'!!!! Mam ochotę tarzać się po ziemi. I love it! Kurde, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału Don't kill me! !!! Jak możesz, to powiadom mnie o nim, ok?
OdpowiedzUsuń"Historie przedstawiającą wydarzenia dziejące się w dość zwyczajnym mieście Tarnowie gdzie żyją Oliwier i Konrad. Z czym przyjdzie im się zmagać? Jaki potoczą się ich losy?" To tak zajebiście dramatycznie zabrzmiało.... Buahahhahaha! Zapraszam do siebie! Poważna rozmowa Hinty i Matta o Uberze! zakochany-idiota.blogspot.com