Rozdział 3.
Kamil siedział w klubie popijając kolejnego drinka. Po zerwaniu potrzebował znaleźć sobie kogoś nowego, i pi*przyć się z nim do bladego rana. Naprawdę żałował, że z Marcelem tak wyszło. Szkoda mu było takiego ładnego, słodkiego chłopaczka dla kogoś innego. Postanowił rozejrzeć się trochę po klubie, co bardzo uniemożliwiały mu kolorowe światła biegające po całej sali. Do tego głośna muzyka, coś ala bardzo tanie połączenie Lady Gagi i The Pussycat Dolls. Całky klub był dość duży, po brzegi wypełniony ludźmi, bawiących się w grupach lub w towarzystwie chłopaka/dziewczyny. Nie widział nikogo ciekawego. W boku z prawej strony miejsca zajmowała jakaś banda rozchichotanych i spitych do obrzydliwości lasek. Na parkiecie razem ze swoimi partnerami tańczyło kilku przystojnych facetów, i kilka obściskujących się lesbijek. Gdyby nie to, że potrzebuje jak najszybciej znaleźć kogoś nowego, a jest to jeden z lepszych takich klubów, uciekłby stąd jak najszybciej.
- Łał to naprawdę super! Wreszcie wyszedłeś na prostą!-wykrzyczała entuzjastycznie siedząca koło niego wysoka brunetka. Wcześniej jej nawet nie zauważył mimo tego iż jego zdaniem zachowywała się naprawdę głośno. Koło niej siedział o wiele niższy chłopak. Oczy spoglądały na nią ze zmęczeniem, ale jednak usta układały się w delikatny uśmiech. Dziewczyna mówiła tak szybko i z podekscytowaniem, że nawet nie dawała mu dojść do słowa. Kamil przyjrzał mu się lepiej. Miał całkiem ładną buźkę, delikatną, ale wyrazistą. Blada, gładka cera byłą by wręcz idealna gdyby nie lekkie worki pod oczami. Choć nie widział dobrze jego ciała, jego zdaniem był trochę zbyt chudy. Widocznie często nie chodził do klubów, bo miał na sobie jedynie zwykły t-shirt w paski i jeansy. Najbardziej do gustu przypadły mu jego mocno pofalowane i roztrzepane, puszyste, rude włosy. Po chwili jego koleżanka wstała i ruczyła w kierunku łazienki, a zielone oczy zwrócił się w jego kierunku. Kamil nawet nie zauważył kiedy zaczął się tak na niego gapić. Uśmiechnął sie do niego i siadł trochę bliżej, by wyjść na bardziej pewnego siebie. Zwrócił się do kelnera zamawiając dwa Mochito. Znów popatrzył na chłopaka. W sumie czemu by nie, skoro i tak nie ma nikogo lepszego na razie, a ideały nie istnieją. On był całkiem śliczny.
- Przepraszam, ale ja nie pije.- powiedział cichym, niskim głosem. Jego twarz zrobiła się delikatnie czerwona.
- Nie szkodzi, najwyżej twoja koleżanka wypije, myślisz, że się obrazi, jeśli wyciągnę cię na parkiet?
- Nie sądzę by miała coś przeciwko.- Kamil dopił swojego drinka i pociągnął go w stronę tańczących ludzi.
- Tak w ogóle, jestem Kamil...- Musiał krzyczeć, bo muzyka grała na prawdę głośno.- ...a ty?
-Alex
- Może potem wybierzemy się do mnie?
- okey- odpowiedział niepewnie. Był słodszy niż z początku mogłoby mu się wydawać. Poruszał się trochę niezdarnie w rytm muzyki.Kamil stwierdził, że nawet nie wie ile chłopak ma lat. Wyglądał na dużo młodszego niż on. Musiał mieć z jakieś siedemnaście- osiemnaście lat. Osiem lat różnicy to jednak trochę dużo, ale jemu było to obojętne. Po jakiejś godzinie wyszli z klubu, i wsiedli do taksówki. Alex wyglądał już na dość zmęczonego, z resztą dochodziła godzina druga nad ranem, a on nie chciał by ta noc się na tym skończyła. Liczył, że jednak wszystko potoczy się dobrze, w końcu już wydał na niego trochę pieniędzy. Sam Alex był raczej świadomy po co tam jadą. Nie wyglądał na nerwowego, był raczej spokojny. O to też zadbał sam Kamil. Co chwile wymieniali się jakimś uwagami na swój temat, aby nie było, że prześpią się ze sobą nic nie wiedząc. Choć jemu to było raczej wszystko jedno, Alex nie wyglądał raczej na osobe tego typu.
- Tak właściwie to, ile ty masz lat?- W końcu padło to pytanie.- Ja mam 26.
- 34...
- Co? jesteś starszy ode mnie?- ta wiadomość go zaskoczyła. Alex wyglądał w tym momencie na mocno speszonego. Zrobił się cały czerwony na twarzy, uszach i szyi.- Myślałem, że jesteś ode mnie dużo młodszy.
- To ja może już...
-Przepraszam to było niegrzeczne z mojej strony. Wiek na prawdę nie ma znaczenia. - powiedział szybko, żeby jego zdobycz mu nie uciekła- Jesteś zbyt śliczny by mi to przeszkadzało.
Był już jego, czuł to. Taksówka zatrzymała się przed wysokim blokiem. (Można by tu wsadzić coś fajnego. Taki ch*j (9 u 9). To słowo jest takie adekwatne do sytuacji. XDD) Rano obudził smyrające go po nosie włosy. Ruda czupryna zasłaniała twarz śpiącego koło niego chłopaka. Dochodziła już godzina 9.00. Kamil nie chciał go budzić w szczególności, że był wczoraj trochę nie wyżyty. Jak tak teraz na niego patrzył stwierdził, że mogliby się zacząć umawiać, choć pewnie byłby to związek opierający się wyłącznie na seksie.
- Hej Alex wstawaj.- zaczął delikatnie potrząsać go za ramie, na co ten tylko się obrócił na drugi bok.- serio Alex, wstań już. Zaraz zrobię śniadanie.
-Juszszszszzszsz( Z seri Brudna się budzi. XDD)- Chłopak powoli zwlókł się z łóżka i zaczął zbierać swoje ciuchy z podłogi. nawet nie zwracał uwagi na to, że jest całkiem nagi. Teraz w jasnym świetle widział, że był na prawdę chudy, ale nie wyglądało to źle. Na plecach miał kilka dość dużych blizn i malinek po poprzedniej nocy. ten widok był dla Kamila niezwykle podniecający. Wstał natychmiast z łóżka całkiem nagi, i zaczął obmacywać ubierającego spodnie chłopaka. Znów pozostawił kilka czerwonych śladów na jego szyi.
- TY DUPKU!- Kamil poczuł mocny szarpnięcie, przed nim stał szczupły, umięśniony szatyn, który zdążył już spoliczkować Alexa i jego.- Już zdążyłeś kogoś wypi*przyć?!
- Marcel co ty tu robisz?
- Wciąż mam klucze, więc przyszedłem po rzeczy.- brunet był tak na niego wściekły, musiał wszystko spieprzyć? Przecież już ze sobą nie chodzą! Nawet nie zauważył kiedy Alex się zmył, zrobił to tak szybko..- Słuchasz mnie w ogóle?
- Nie, zbieraj klamoty i wynoś się stąd.
- Mógłbyś być troszkę milszy. Nie dziwie się, że tak szybko uciekł ci ten chłopaczek- zaśmiał się pod nosem.
-Zbieraj się i wypi*rdalaj!
*
- No to opowiadaj- Tony zadzwoniła do niego z samego rana, było jakże okrutne gdyż bolało go wszystko i w dodatku dostał gorączki.- Musisz mi wszystko opowiedzieć!
- Ale o co ci chodzi?
- No weź zmyłeś się wczoraj, nawet mi nic nie mówiąc! Nie mów mi, że tak po prostu uciekłeś!
- Wiesz byłaś troszkę męcząca...
- No wiesz!
- Żartuje, poznałem wczoraj bardzo przystojnego chłopaka, uprawialiśmy seks,aż dostałem gorączki i boli mnie całe ciało, a no koniec wpadł jego były, i mnie spoliczkował. Nic ciekawego, jak mówię.- Dodał z ironią.
- Jak ty to robisz, że otaczają cię sami przystojni faceci?
- Wdzięk i czar, którego tobie brakuje.
- A wal się, nie gadam z tobą. Cześć.
-Taaa, cześć.
Alex był tak szczęśliwy, że on dzisiaj nie miał roboty. Miał nadzieje, że gorączka mu zejdzie jak najszybciej.