czwartek, 20 lutego 2014

Don't kill me!- rozdział 8

Hej hej, wiem, że ten rozdział miał być w zeszłą niedzielę.( troszkę spóźniony XDD) No, ale ja jestem brudnym leniem, więc samej mi się już ortografów sprawdzać nie chciało. Dałam więc Gupiej, ona ma do tego sprzęty, no, ale troszki mi się to oddawanie przeciągnęło. Dostałam przed chwilką, więc wrzucam. :3 Miłego czytania.

Don't kill me!
Rozdział 8
Następny tydzień zapowiadał im się genialny. Nie wiedzieli co powiedzieć, kiedy Marta zaproponowała im, że wyśle ich ze sobą na siedem dni nad morze. Od razu się zgodzili, w szczególności, że wiedzieli, że będą mieli tam święty spokój, i czas dla siebie. Ona jechała do pracy, więc nawet nie miałaby kiedy ich tam męczyć. Oliwier strasznie się cieszył. Po około dwunastogodzinnej jeździe pociągiem, dotarli na miejsce. Mieli wynajęte dwa pokoje w motelu. Były one małe, ale bardzo przytulne. Jedyną wadą, a raczej czymś na co Konrad trochę zaczął narzekać, było to, że dostali dwa jednoosobowe łóżka. Oliwier, chyba też wolałby spać ze swoim chłopakiem w jednym łóżku, ale nie był aż tak rozgoryczony. Pomyślał, że zawsze mogli je do siebie przysunąć, i wszystko byłoby w porządku. Ah, to było cudowne. Cały tydzień spędzi z Konradem. Będą się budzić razem, razem chodzić spać, chodzić na plaże, jeść śniadania, obiady i kolacje. To było takie cudowne! Oliwier zaczął wypakowywać rzeczy z walizek, a Konrad siedział na łóżkach, które przed chwilą przysunął.
- Co się tak szczerzysz?- zapytał brunet, a sam był naprawdę uśmiechnięty.
- Po prostu się cieszę.- Odparł.- A ty? Wyglądasz jak rozdziawiona żaba.- zaśmiał się.
- Wiesz pomyślałem, że skoro jesteśmy tu praktycznie sami.- Uśmiechnął się jeszcze szerzej.- Jesteś taki śliczny.
- Idiota.- Oliwier rzucił w chłopaka koszulką, którą właśnie miał w ręce. Zrobił się czerwony jak burak.- Przestań cięgle o tym myśleć!
- Nie przestanę.- chłopak wstał, i podszedł do blondyna, próbując pogłaskać go po głowie, ale ten odpychał jego dłoń.- Daj spokój, to czysta prawda, że jesteś śliczny. Kocham w tobie wszystko. Nic dziwnego, że chcę cię dotykać. Nie miałem jeszcze czegoś tak pięknego w rękach.
- Przestań. Głupia ropucha.- powiedział i pocałował bruneta. Krótko, ale namiętnie.- Idź już sobie, a kysz.
- Dobrze, idę. Ale potem wyciągam królewicza na plaże.
I poszedł pod prysznic. Oliwer w tym czasie wypakował resztę ich rzeczy. Zastanawiał się, kiedy zakochał się w tej wstrętnej żabie, tak bardzo. Na początku, owszem był nim niesamowicie zauroczony, ale teraz, po tak krótkim czasie skoczyło to jakby o stopień wyżej. Konrad wyszedł już, przebrany w kąpielówki, sięgnął jeszcze tylko po koszulkę bez rękawów. Oliwier postanowił przebrać się na miejscu. Na dworze panowała totalna parówa (nie ma takiego słowa, ale „parówka” już tak ^^ Ostatnio jadłam parówki. D: Bieda tak bardzo. D:), słońce prażyło nieubłaganie, tylko od morza wiała odrobina zbawiennego chłodu. Szli na dziką plażę, przez las po rozgrzanym piasku. Mieli szczęście bo była pusta. Mało kto tam przychodził, widocznie ze względu na brak ratowników, oraz, że trzeba było przejść się naprawdę porządnie, żeby do niej dotrzeć. Im jednak brak ludzi nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Mogli cieszyć się swoja obecnością nie martwiąc się, że ktoś ich zobaczy. Rozłożyli ręczniki na ziarnistym piasku, a Konrad od razu zrzucił koszulkę, i poszedł w stronę morza. Olwier usiadł na ręczniku, i cieszył się widokiem. Chłodny wiaterek rozwiewał mu włosy, i ochładzał twarz. Patrzył na chłopaka stojącego po kolana w wodzie. Słońce oświetlało jego sylwetkę na tle błękitnego nieba. Widział jego długie, rozłożone na boki, łapiące wiatr ręce, jego ładnie zbudowane plecy. Ah, mógł tak siedzieć wieki, i patrzeć na niego.
- Oliwier chodź tu!- Krzyknął brunet w jego stronę.
- Nie teraz, później!- odparł, chciał jeszcze chwile nacieszyć się widokami. Jednak Konrad wyszedł z wody, idą w jego kierunku. Jego oczy uśmiechały się do niego figlarnie.
- No chodź.- powiedział, i podniósł go jak księżniczkę (nie no rozwaliłaś tym jak zawsze - księżniczko XD Love bardzo XD), ruszając w stronę wody. Oliwier przerzucił mu ręce na szyi, ale próbował się także uwolnić, wierzgając nogami w ramach protestu. Zaczął powtarzać, żeby chłopak go puścił, jednak ten nawet go nie słuchał. Stał już w morzu, trzymając go nad nim, po czym uśmiechnął się złowieszczo. Powoli zaczął się pochylać zanurzając chłopaka w lodowatej wodzie, aż po samą brodę.
- Wyciągnij mnie! Jest lodowata.- krzyknął Oliwer w panice.- Nie umiem pływać, zabierz mnie z powrotem na miejsce!
- Wiem, że nie umiesz pływać.- Wyciągnął go, i postawił na nogach.- Ale tu jest płytko, poza tym ja cię uratuję.- pocałował go w czoło, odgarniając mokre włosy.
Po kilku minutach, Konrad wreszcie odpuścił, i obaj wyciągali się na ręcznikach. Brunet patrzył na Oliwiera, który drzemał w najlepsze leżąc na brzuchu. Był taki słodki, chudziutki i kruchy. Po bladej skórze, spływało jeszcze kilka kropelek słonej wody. Wyglądał nieziemsko, aż musiał go dotknąć. Jego palec zaczął powoli przesuwać się po zagłębieniu na środku pleców. Po chwili pojawiła się tam gęsia skórka.
- Jak już chcesz mnie macać, to może posmarujesz mnie filtrem, a nie będziesz łaskotał.- wymamrotał chłopak wciąż nie otwierając oczu.
Konrad wyciągnął krem z małego plecaka, podobał mu się ten pomysł. Mógł wtedy bezkarnie rozkoszować się dotykiem delikatnej skóry chłopaka. Klęknął nad nim rozkrokiem, i nalał odrobinę kremu na ręce. Zaczął go wcierać w rozgrzaną skórę, zaczynając od łopatek. Choć raczej bliżej było temu do zabawy, niż normalnego posmarowania kremem. Jeździł śliskimi palcami w różne strony, rysując od czasu do czasu jakieś nic nieoznaczające rzeczy. Potem zaczął blondyna delikatne masować, dalej wcierając krem. Chciał żeby zrelaksował się jak najbardziej, choć ten z każdą chwilą tej zabawy, robił się tylko bardziej czerwony na uszach i szyi. Bruneta tak to bawiło. Było to takie słodkie i kochane. Poprosił, żeby chłopak się obrócił, bo chciałby go posmarować jeszcze z drugiej strony. Znów znaleźli się w sytuacji podobnej do ostatniej. Jego hormony zaczęły buzować. To nie była jego wina. W końcu obiekt jego westchnień leżał pod nim na wpół nagi. Świadomość, że wystarczyło mu ściągnąć spodenki, żeby zobaczyć jego piękno w całej okazałości, nie dawała mu spokoju. Oliwier popatrzył się uśmiechnięty, ze znakiem zapytania na chłopaka, który przestał cokolwiek robić, tylko przyglądał mu się. Podniósł się i pocałował bruneta w usta. Jednak tym razem, Konrad wsadził mu swój język do ust. Zaczął masować jego podniebienie, było to tak przyjemne, że on zaczął robić to samo. Obaj chcieli zrobić zdecydowanie więcej, jednak wiedzieli, że w każdym momencie ktoś tu mógł przyjść. Położyli się wtuleni w siebie, i kontynuowali całowanie. Konrad marzył tylko, żeby zabrać chłopaka jak najszybciej wrócić do motelu, i móc się nim zająć. W drodze powrotnej musiał kupić gumki. 
Był już wieczór, a Konrad dopiero wrócił ze sklepu do pokoju. Popatrzył na Oliwiera leżącego pod kołdrą, twarzą do ściany.
- Królewiczu, dalej się gniewasz?- zapytał zatroskany, podchodząc do łóżka.
- Tak, okłamałeś mnie.- odpowiedział naburmuszony blondyn.- Powiedziałeś, że nie będzie bolało, a boli jak cholera do teraz.
- Przepraszam, następnym razem będzie lepiej.
- Nie będzie następnego razu.- Zapewnił wściekły.
- Ej nie żartuj sobie...
- Nie żartuję, a spróbuj mnie tknąć palcem do końca wyjazdu.
- Dobrze, palcem cię nie dotknę.- Powiedział i zaczął całować go po szyi. Oliwier był taki słodki, kiedy się wściekał.- Mam odsunąć łóżka? Boje się, że mógłbym przez przypadek podczas  przytulania dotknąć cię palcami.- Uśmiechnął się, gdy chłopak się do niego odwrócił.- To jak, marnujemy ten wyjazd na obrażanie się?
- Łatwo ci mówić, to nie tobie rozrywa tyłek.- powiedział zażenowany.- Możesz spać ze mną, ale nie próbuj niczego zboczonego.
- Postaram się. Choć jak tak na ciebie patrzę to będzie to trudne.
***
Drugi i jeszcze następny raz były już zdecydowanie lepsze, nawet Oliwer wyglądał na zadowolonego, choć nie miał zamiaru się do tego przyznać. Brunet był już z niejedną dziewczyną, uprawiał z nimi seks, ale nigdy nie było mu tak przyjemnie jak teraz. Jakim cudem przez tyle lat przyjaźni nie zauważył jaki chłopak był pociągając? Znali się od pieluchy, zawsze byli ze sobą tak blisko, a on nigdy nic nie zauważył. Pominął to jakie on ma seksowne ciało, jakie ma śliczne oczy, włosy, nosek i usta. Uciekało mu to jaki jest uroczy, kiedy się złościł, smucił, czerwienił, i śmiał. Był takim idiotą, że nawet nie zauważył, że jego najlepszy przyjaciel był gejem. Może gdyby wiedział wcześniej, szybciej zacząłby dostrzegać, to co mu przeciekało między palcami. Teraz jednak zamierzał to wszystko nadrobić. Popatrzył na blondyna, który spał wtulony w jego klatkę piersiową. Tym razem obyło się nawet bez najmniejszego naburmuszenia. Ciekawiło go, jak długo Oliwier myślał o nim w ten sposób. Też czy wciąż jeszcze myślał o Damianie. Przytulił go do siebie troszkę mocniej, na co chłopak się otworzył na chwile oczy, i uśmiechnął się do niego, i sam zaczął się wtulać.
***
Oliwier obudził się cały zgrzany. To był paskudny sen, śniła mu się przeszłość. Akurat w takim momencie kiedy, byli pokłóceni. Tylko na moment otworzył oczy, potem znów je zamknął. Czuł jak zbierało mu się na płacz, był beksą. Wstrętną, obrzydliwą ciamajdą. Miał nadzieje, że Natalia, nie wejdzie teraz na górę. Miał zamiar zaryczeć się tu na śmierć, był taki żałosny. Żałował, że nie mógł krzyczeć, inaczej wyłby w niebogłosy. Poczuł ciepłą dłoń, gładzącą go po twarzy. Teraz dopiero sobie uświadomił, że był w mieszkaniu Konrada. Nawet nie wiedział kiedy zasnął, a potem, przez ten sen całkiem o tym zapomniał. Ledwo otworzył oczy, były całe zalane. Podniósł się. Zobaczył swojego byłego chłopaka siedzącego przy łóżku.
- Co tam śpiochu?- uśmiechnął się do niego. Czy dalej śnił? (nie wiem jak to dokładnie miało być, więc sama popraw D: Nie wiem o co ci chodzi. D:)
- Przepraszam - zaczął.
- Za co niby mnie przepraszasz.- droczył się Konrad, co wcale blondyna nie śmieszyło.
- Za wszystko.- kontynuował.- Za to, że cię zdradziłem, że krzyczałem, że zmusiłem do przeprosin, mimo że nie miałeś za co mnie przepraszać, że tyle czasu się zbierałem, że teraz tutaj śmiałem zasnąć. Przepraszam cię, naprawdę przepraszam.
- Obaj jesteśmy do niczego.- Konrad przysunął się do chłopaka i pocałował go.- Powinienem się chyba na ciebie gniewać, ale nie potrafię. Uwielbiam jak jesteś taki kochany, słodki i bezradny.- powiedział i wytarł mu palcami zapłakane oczka.
- Więc wszystko w porządku?- Zapytał niepewnie.
- Nie. Musisz mnie lepiej przeprosić.- zaczął powoli zdejmować mu koszulkę.- Inaczej nie będę mógł ci wybaczyć, bo oszaleje.- pocałował go w usta.- To jak?
- Chce cię bardzo dobrze przeprosić.
- Mój słodki, mały królewicz.- zaczął go dotykać po całym ciele. Tak bardzo tęsknił.- Mój królewicz, mały zaspany książę.

2 komentarze:

  1. Droga Brudna... Kocham Don't Kill Me!!! Yay, to jest tak ZAJEBIŚCIE słodkie (przepraszam za wyrażenie c: ). Czekam na więcej. Naprawdę. I sorki, że wcześniej nie dodawałam komentów, ale po prostu jak sobie uświadamiam, że muszę się zalogować... to mi się odechciewa, gomene, lenistwo wygrywa c: I pytanie, czy mogę sobie wydrukować to opowiadanie i ładnie oprawić, i postawić na półce? Plosie. Oczywiście zaznaczę kto jest autorem, tylko po prostu czasem mam ochotę przeczytać jeszcze raz i jeszcze, a nie mam jak wejść na internet T.T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, rany, powiedziała "ZAJEBIŚCIE", ty wstrętny, nyh... D: (wytyka długim drewnianym patykiem) A tak naprawdę, arigato gozaimasu, i w ogóle bardzo wzruszenie. Jasne, że możesz sobie to wydrukować, będę się czuć z tym wspaniale. ;-; Drukuj, czytaj, rozdawaj na ulicy, wytapetuj sobie tym pokój z biedy! Rób z tym co chcesz, śmiało! Cieszę się, że ci się podoba. D:

      Usuń