Wiem, jak bardzo się cieszycie, nie musicie mi nawet tego mówić...nie? Jeśli moja obecność nie jest warta waszego szczęścia (okrutni ;-; ) to może warty tego będzie nowy rozdzialik? ^^ Mam nadzieję. Jak obiecałam - tak jest, nowy rozdzialik - to już 7 :D Edycja - Viva, ale brudna zaczęła się domagać swego, więc teraz albo będą edytować obie, albo na zmianę. Jeszcze dodam, że pozwoliłam sobie na nadanie Vivie kolorku - pomarańczowego/ żółtego (jak ci się nie podoba to mów ;-; ) - o takiego. I ostatnia informacja - mianowicie - następny rozdział będzie prawdopodobnie z SH, lecz będzie on raczej długawy, więc będzie troszki później. Wiem, że przerywam w TAKIM momencie, ale przynajmniej macie powód, by obserwować bloga dalej...nie? ;-; A poza od dłuższego czasu tylko to pisałam, więc przyda się mała przerwa c: No, a teraz rozdzialik: (miłego czytania :D )
Rozdział 7
A - O co chodzi Shirai? Ostatnio wydajesz się taki przygnębiony...
S - Nie...nic się nie stało. Po prostu jestem trochę... zmęczony i tyle.
A - Na pewno?
S - Tak.
Chłopak uśmiechnął się niemrawo, gdy powoli zaczynał się kolejny wykład, więc oboje poszli do klasy. Widać było, że Shiraiego coś dręczy. Martwił się trochę o Keia. Po ostatniej rozmowie z Yuki uświadomił sobie, jak bardzo mężczyzna się zmienił. Coś tu nie grało... Prawdopodobnie chodziło o Aiko, chłopak wiedział że Keiichi dosyć za nią nie przepadał. Mało powiedziane... On jej nienawidził! Ale Shiraiemu nie chciało się nawet słuchać tych oskarżeń, przecież znał dziewczynę jak nikt. Na pewno wiedziałby, gdyby to co mówi rodzeństwo było prawdą. Przynajmniej tak mu się zdawało. Oczywiście miał wątpliwości, ale postanowił zaufać swojej partnerce. Pomimo wszystkiego chciał jednak porozmawiać z Keiem jeszcze raz, chociaż raz, a nóż uda mu się przekonać go do Aiko? Może i szanse były niewielki, ale zawsze były. "Trzeba mieć nadzieję." - ciągle to sobie powtarzał, lecz nie bardzo w to wierzył.
*
W końcu
oboje spotkali się w parku. Tak na początek. Chwilę później poszli coś zjeść, a
potem tak po prostu - na spacer, tak jak to kiedyś robili. Śmiali się,
rozmawiali, lecz tematem TABU (wam też po słowie „tabu” przychodzi wam na myśl
jakiś straszliwy potwór? D: …nie? Mi się to kojarzy z Buką D:) ich
dyskusji była Aiko. Oni...nie chcieli się kłócić, ani w tej chwili w ogóle o
niej myśleć. Nawet Shirai, choć "zakochany po uszy", szybko o
zapomniał o dziewczynie. I tak w przyjemnej atmosferze minęło kilka krótkich
godzin, aż w końcu znaleźli się w punkcie wyjścia (czyt. w parku). Wiedzieli,
że w końcu do tego dojdzie, że tor ich rozmowy zejdzie na Aiko. Po krótkiej
ciszy Shirai w końcu stanął i zaczął feralny temat.
S - Czas chyba porozmawiać o Aiko, więc...
K - Dobrze wiesz co o niej sądzę - teraz czas byś mi tylko uwierzył.
S - Tylko?! Jak mam niby uwierzyć w takie bzdury?!
K - Bzdury, ha, gdybyś cokolwiek o niej wiedział.
S - Cokolwiek?! Ja wiem o niej wszystko!
K - Nie rozśmieszaj mnie. (napisałam tutaj "nie rozśmieszaj się" XD)
S - A co w tym niby śmiesznego?!
K - Co?! To jest dwulicowa żmija, a ty jeszcze jej bronisz!
S - Jak ty w ogóle możesz tak mówić?! W ogóle jej nie znasz!
K - A ty niby tak?!
S - Oczywiście w końcu bądź co bądź jesteśmy razem i spędzamy ze sobą mnóstwo czasu.
K - Tak dużo, że nie widzisz świata poza nią, prawda?
S - Ha?
K - A potem gdy już pozbędziesz się wszystkich zostaniesz z ręką w...
S - Zamknij się!
Chłopak był już strasznie wkurzony, co prawda zależało mu na przyjaźni z Keiem, ale tego było już za wiele. Shirai wziął kilka głębokich oddechów i jak to on, zaczął myśleć nad sensownym rozwiązaniem, odpowiedzią na pytanie "Czemu on jej tak nienawidzi?". Po kilku sekundach doznał olśnienia.
S - Już wiem!
K - Hm?
S - No tak to przecież oczywiste...
K - O co ci chodzi?
S - Zakochałeś się w Aiko, prawda? I teraz kiedy z nią chodzę jesteś o nią zazdrosny. No, przyznaj się.
K - Dobrze się czujesz?
S - Tak, a co? (a tutaj napisałam "Nie, a co?" XDDD - to ja się chyba źle czuję XDD)
K - Bo musiało ci do reszty odbić jeśli myślisz, że jest bujam się w tej s***.
S - Oi, zważaj na słowa.
K - Dobrze - nie kocham jej, wystarczy?!
S - Okey, okey…ja już po prostu mam tego dość , poco to wszystko robisz? Daj z tym spokój…
K - Ja tylko próbuję ci pomóc.
S - Pomóc? A choć raz pomyślałeś jak JA się czuję? Znalazłem się dokładnie między młotem a kowadłem. A przez co? Przez te twoje głupie historyjki! Jeśli to nazywasz pomocą to dziękuję ci bardzo, ale zrezygnuję z twoich usług.
K - Ja po prostu nie chcę byś kiedyś przez nią źle skończył, kiedy to w końcu zrozumiesz?
S - Słuchaj, moje życie - moja sprawa, a tobie nic do tego, to „jak skończę” będzie wynikiem moich decyzji, więc łaskawie cię proszę odczep się ode mnie, dobrze?
K - Nie.
S - O co ci chodzi?! Dobrze, mogę zagwarantować, że jeśli coś się stanie nie przyjdę do ciebie z płaczem, wystarczy?!
K - Wiesz co, panie psychologu… - Kei chwycił Shiraiego za ramię i przyciągnął bliżej po czym
kontynuował już lekko podniesionym głosem - …gdybyś zwracał większą uwagę na niektóre rzeczy to domyśliłbyś się, że cię kocham i zależy mi na tobie, tak jak i na twoim szczęściu, a skoro wiem jaki będzie koniec to nie, nie wystarczy, mało tego, będę ci dalej truł o Aiko, dopóki mi w końcu „łaskawie” nie uwierzysz, dotarło jaśnie panie?!
S - Jak możesz?
K - Hę?
S - Jak możesz to robić?! - Shirai wyrwał się i zaczął niemalże krzyczeć - Jak możesz tak mówić?! I to po co?! Tylko po to bym ci zaufał?!
K - Tylko?
S - Aż tak bardzo lubisz robić sobie ze mnie jaja?! Wybacz, bo mnie to jakoś nie bawi.
W tym momencie z oczu chłopaka popłynęły łzy, a na twarzy Keia pojawiło się zdziwienie. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, a tym bardziej takiej reakcji Shiraiego na jego wyznanie. Powoli tracił nadzieję, że cokolwiek uda mu się zdziałać.
K - Ani jedno z słów, które przed chwilą powiedziałem nie były żartem.
S - Tak? A niby czym?
Kei bez zastanowienia chwycił policzek Shiraiego i pocałował go delikatnie, aczkolwiek z całkowitą pewnością. Wiedział, że posuwanie się tak daleko to ryzyko, ale musiał mieć pewność, że chłopak weźmie go na poważnie, poza tym nie mógł się już powstrzymywać. Shirai trząsł się lekko, a na dodatek zdziwienie sprawiło, że jego oczy znacznie się powiększyły. Cała sytuacja nie pozwalała mu nawet myśleć, tylko stał tak bez ruchu, lekko drżąc na ciele, bo to była ostatnia rzecz, jakiej by mógł się spodziewać. W końcu ich usta się rozłączyły. Shirai spuścił głowę i zaczął głęboko oddychać. Dalej był w wielkim szoku, a na dodatek wszystko stawało się coraz bardziej skomplikowane. Po chwili Kei odpowiedział na zadane wcześniej przez Shiraiego pytanie.
K - Po prostu prawdą. Szkoda tylko, że nie stać cię byś chociaż raz mi uwierzył… - chłopak lekko posmutniał i zapadła cisza, Keiichi domyślił się, że raczej nie usłyszy już odpowiedzi na te wyrzuty i koniec końcem postanowił już zakończyć rozmowę - dobra, idę już, jest późno, a wolę nie narażać się Yuki. Cześć.
Mężczyzna odwrócił się i ruszył w stronę domu. Shirai miał ochotę zatrzymać go, ale nie mógł wydusić z siebie nawet słowa. Z jego oczu znów popłynęły łzy, tym razem było ich znacznie więcej niż poprzednio. Czuł się tak, jakby sam dobrowolnie pozbył się jednej z najbliższych mu osób… Czuł to? Z upływem czasu coraz bardziej uświadamiał sobie, że raczej właśnie to zrobił. Chłopak chciał już wrócić do domu, ale nie mógł, miał nogi jak z waty. Po kilku długich minutach usiadł skulony pod drzewem , przestał już powstrzymywać łzy, więc płynęły one swobodnie. Pierwszy raz Shirai chciał by ktoś przyszedł i go pocieszył. Żeby ktoś go przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze… Lecz wiedział, że nikt się nie zjawi. Miał rację, nie zjawił się. Po 20 minutach jakoś wstał i poszedł do domu. Tej nocy ciężko mu było zasnąć, choć wyjątkowo tego pragnął, by chociaż na chwilę uwolnić się od problemów.
*
Gdy tylko Kei zamknął drzwi ujrzał wściekłą Yuki.
Y - Gdzie żeś ty znowu polazł?!
K - Próbowałem przemówić naszemu kochanemu Shiraiemu do rozsądku.
Y - I co? - dziewczynka była wyraźnie zaciekawiona wynikami owej rozmowy, chociaż po minie swojego brata mogła wywnioskować odpowiedź.
K - Jak grochem o ścianę…no cóż…wróciłem już, więc możesz iść spać.
Y - A może gdybyś mu powiedział co do niego…
K - Próbowałem.
Y - I co?
K - Wziął to za żart...wiesz, coraz bardziej zaczynam wierzyć w to, że to bez sensu.
Y - Nie mów tak! Wiesz dobrze co Aiko może…
K - Wiem. Ale chyba faktycznie musi sam się o tym przekonać. Teraz chyba czas zająć się sobą…
Y - Hm?
K - Widzisz…z tego co zrozumiałem, jej nie chodzi nawet o Shiraiego, tylko o mnie, ciekaw jestem do czego się posunie…
Y - Czyli mam rozumieć, że wkrótce mogę stracić brata?
K - No co ty, przecież będę się bronić.
Y - I tak ma być!
Atmosfera stała się lżejsza i wkrótce rodzeństwo poszło spać. To była dla wszystkich ciężka noc.
No to jeszcze do vivy...wybacz, że tak bardzo zmieniłam tamtą scenę i dzięki za edycję, bo się naprawdę przydała c:
A teraz do wszystkich:
KOMENTARZE PISZCIE!!!!
Dziękuję c:
S - Czas chyba porozmawiać o Aiko, więc...
K - Dobrze wiesz co o niej sądzę - teraz czas byś mi tylko uwierzył.
S - Tylko?! Jak mam niby uwierzyć w takie bzdury?!
K - Bzdury, ha, gdybyś cokolwiek o niej wiedział.
S - Cokolwiek?! Ja wiem o niej wszystko!
K - Nie rozśmieszaj mnie. (napisałam tutaj "nie rozśmieszaj się" XD)
S - A co w tym niby śmiesznego?!
K - Co?! To jest dwulicowa żmija, a ty jeszcze jej bronisz!
S - Jak ty w ogóle możesz tak mówić?! W ogóle jej nie znasz!
K - A ty niby tak?!
S - Oczywiście w końcu bądź co bądź jesteśmy razem i spędzamy ze sobą mnóstwo czasu.
K - Tak dużo, że nie widzisz świata poza nią, prawda?
S - Ha?
K - A potem gdy już pozbędziesz się wszystkich zostaniesz z ręką w...
S - Zamknij się!
Chłopak był już strasznie wkurzony, co prawda zależało mu na przyjaźni z Keiem, ale tego było już za wiele. Shirai wziął kilka głębokich oddechów i jak to on, zaczął myśleć nad sensownym rozwiązaniem, odpowiedzią na pytanie "Czemu on jej tak nienawidzi?". Po kilku sekundach doznał olśnienia.
S - Już wiem!
K - Hm?
S - No tak to przecież oczywiste...
K - O co ci chodzi?
S - Zakochałeś się w Aiko, prawda? I teraz kiedy z nią chodzę jesteś o nią zazdrosny. No, przyznaj się.
K - Dobrze się czujesz?
S - Tak, a co? (a tutaj napisałam "Nie, a co?" XDDD - to ja się chyba źle czuję XDD)
K - Bo musiało ci do reszty odbić jeśli myślisz, że jest bujam się w tej s***.
S - Oi, zważaj na słowa.
K - Dobrze - nie kocham jej, wystarczy?!
S - Okey, okey…ja już po prostu mam tego dość , poco to wszystko robisz? Daj z tym spokój…
K - Ja tylko próbuję ci pomóc.
S - Pomóc? A choć raz pomyślałeś jak JA się czuję? Znalazłem się dokładnie między młotem a kowadłem. A przez co? Przez te twoje głupie historyjki! Jeśli to nazywasz pomocą to dziękuję ci bardzo, ale zrezygnuję z twoich usług.
K - Ja po prostu nie chcę byś kiedyś przez nią źle skończył, kiedy to w końcu zrozumiesz?
S - Słuchaj, moje życie - moja sprawa, a tobie nic do tego, to „jak skończę” będzie wynikiem moich decyzji, więc łaskawie cię proszę odczep się ode mnie, dobrze?
K - Nie.
S - O co ci chodzi?! Dobrze, mogę zagwarantować, że jeśli coś się stanie nie przyjdę do ciebie z płaczem, wystarczy?!
K - Wiesz co, panie psychologu… - Kei chwycił Shiraiego za ramię i przyciągnął bliżej po czym
kontynuował już lekko podniesionym głosem - …gdybyś zwracał większą uwagę na niektóre rzeczy to domyśliłbyś się, że cię kocham i zależy mi na tobie, tak jak i na twoim szczęściu, a skoro wiem jaki będzie koniec to nie, nie wystarczy, mało tego, będę ci dalej truł o Aiko, dopóki mi w końcu „łaskawie” nie uwierzysz, dotarło jaśnie panie?!
S - Jak możesz?
K - Hę?
S - Jak możesz to robić?! - Shirai wyrwał się i zaczął niemalże krzyczeć - Jak możesz tak mówić?! I to po co?! Tylko po to bym ci zaufał?!
K - Tylko?
S - Aż tak bardzo lubisz robić sobie ze mnie jaja?! Wybacz, bo mnie to jakoś nie bawi.
W tym momencie z oczu chłopaka popłynęły łzy, a na twarzy Keia pojawiło się zdziwienie. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, a tym bardziej takiej reakcji Shiraiego na jego wyznanie. Powoli tracił nadzieję, że cokolwiek uda mu się zdziałać.
K - Ani jedno z słów, które przed chwilą powiedziałem nie były żartem.
S - Tak? A niby czym?
Kei bez zastanowienia chwycił policzek Shiraiego i pocałował go delikatnie, aczkolwiek z całkowitą pewnością. Wiedział, że posuwanie się tak daleko to ryzyko, ale musiał mieć pewność, że chłopak weźmie go na poważnie, poza tym nie mógł się już powstrzymywać. Shirai trząsł się lekko, a na dodatek zdziwienie sprawiło, że jego oczy znacznie się powiększyły. Cała sytuacja nie pozwalała mu nawet myśleć, tylko stał tak bez ruchu, lekko drżąc na ciele, bo to była ostatnia rzecz, jakiej by mógł się spodziewać. W końcu ich usta się rozłączyły. Shirai spuścił głowę i zaczął głęboko oddychać. Dalej był w wielkim szoku, a na dodatek wszystko stawało się coraz bardziej skomplikowane. Po chwili Kei odpowiedział na zadane wcześniej przez Shiraiego pytanie.
K - Po prostu prawdą. Szkoda tylko, że nie stać cię byś chociaż raz mi uwierzył… - chłopak lekko posmutniał i zapadła cisza, Keiichi domyślił się, że raczej nie usłyszy już odpowiedzi na te wyrzuty i koniec końcem postanowił już zakończyć rozmowę - dobra, idę już, jest późno, a wolę nie narażać się Yuki. Cześć.
Mężczyzna odwrócił się i ruszył w stronę domu. Shirai miał ochotę zatrzymać go, ale nie mógł wydusić z siebie nawet słowa. Z jego oczu znów popłynęły łzy, tym razem było ich znacznie więcej niż poprzednio. Czuł się tak, jakby sam dobrowolnie pozbył się jednej z najbliższych mu osób… Czuł to? Z upływem czasu coraz bardziej uświadamiał sobie, że raczej właśnie to zrobił. Chłopak chciał już wrócić do domu, ale nie mógł, miał nogi jak z waty. Po kilku długich minutach usiadł skulony pod drzewem , przestał już powstrzymywać łzy, więc płynęły one swobodnie. Pierwszy raz Shirai chciał by ktoś przyszedł i go pocieszył. Żeby ktoś go przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze… Lecz wiedział, że nikt się nie zjawi. Miał rację, nie zjawił się. Po 20 minutach jakoś wstał i poszedł do domu. Tej nocy ciężko mu było zasnąć, choć wyjątkowo tego pragnął, by chociaż na chwilę uwolnić się od problemów.
*
Gdy tylko Kei zamknął drzwi ujrzał wściekłą Yuki.
Y - Gdzie żeś ty znowu polazł?!
K - Próbowałem przemówić naszemu kochanemu Shiraiemu do rozsądku.
Y - I co? - dziewczynka była wyraźnie zaciekawiona wynikami owej rozmowy, chociaż po minie swojego brata mogła wywnioskować odpowiedź.
K - Jak grochem o ścianę…no cóż…wróciłem już, więc możesz iść spać.
Y - A może gdybyś mu powiedział co do niego…
K - Próbowałem.
Y - I co?
K - Wziął to za żart...wiesz, coraz bardziej zaczynam wierzyć w to, że to bez sensu.
Y - Nie mów tak! Wiesz dobrze co Aiko może…
K - Wiem. Ale chyba faktycznie musi sam się o tym przekonać. Teraz chyba czas zająć się sobą…
Y - Hm?
K - Widzisz…z tego co zrozumiałem, jej nie chodzi nawet o Shiraiego, tylko o mnie, ciekaw jestem do czego się posunie…
Y - Czyli mam rozumieć, że wkrótce mogę stracić brata?
K - No co ty, przecież będę się bronić.
Y - I tak ma być!
Atmosfera stała się lżejsza i wkrótce rodzeństwo poszło spać. To była dla wszystkich ciężka noc.
No to jeszcze do vivy...wybacz, że tak bardzo zmieniłam tamtą scenę i dzięki za edycję, bo się naprawdę przydała c:
A teraz do wszystkich:
KOMENTARZE PISZCIE!!!!
Dziękuję c:
Ja sięcieszę, że ty to faktycznie usunęłaś c: Bo już się lekko obawiałam... serio...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że jestem zboczona ;-; To nie moja wina ;-;
OdpowiedzUsuńAle ja chciałam wyrazić tylko mój podziw ;-; Jestem strasznie zacofana XDD Ale mnie to pasuje c: (nie dam się dalej psuć brudnej - jestem tylko małą, niewinną dziewczynką...która pisze, ogląda i czyta opowiadania o gejach -.- - no może nie aż tak niewinną, ale zawsze bardziej niż brudna ^^)
Usuń