piątek, 14 lutego 2014

Don't kill me!- Rozdział 6- Pokój pełen zdjęć

Hej hej, uwierzy mi ktoś jak powiem, że dopiero teraz zorientowałam się, że jest 14 lutego? ( 9 o 9). Super ekstra dzień Świętego Walentego, patrona chorych psychicznie, aż sobie z tek okazji oglądnęłam film "Wyśnione miłości". Mam nadzieję, że wam też mijają tak supcio jak mnie, a teraz zapraszam do czytania. :3

Rozdział 6- Pokój pełen zdjęć

- Hej, daj mi z tobą ostatni raz pogadać.- Konradowi udało się załapać Oliwiera w szatni. Zawsze się strasznie guzdrał, dlatego też wychodził ostatni.- Albo po prostu powiedz mi w twarz, że już nie chcesz ze mną być.
Oliwier nawet na niego nie spojrzał. Stal tylko jak wryty patrząc się w podłogę, z grymasem mówiącym, że wolałby już stąd wyjść. Po chwili jednak ściągnął kurtkę, potem szalik i czapkę, zostawił tylko buty. Dalej nie chciał nawet odwrócić wzrok w stronę Konrada.
- Popatrzysz na mnie?- Powiedział brunet po chwili milczenia.- Oliwier, spójrz na mnie.
- Nie chcę cię oglądać. Słyszeć też nie bardzo.- jego wzrok wciąż skupiał się na startym gumolicie. Konrad zrezygnowany, podszedł do niego. Chwycił delikatne jego głowę, i mimo oporu ze strony właściciela obrócił w swoją stronę. Zielone oczka wciąż uciekały na boki, jednak wciąż go widziały. Blada cera chłopaka zrobiła się lekko różowa.
- Czemu mi to robisz?- zapytał puszczając jego twarzyczkę, która mimo wszystko nie wróciła do swojej starej pozycji. Teraz parzyła na niego, zielone oczka obserwowały go uważnie.
- To chyba ja powinienem zadać to pytanie!- obudziły się w nim nerwy, które próbował do tej chwili opanować.- Nienawidzę cię! Jak możesz mnie dalej prześladować?! Jak po tym wszystkim?! Niczego nie rozumiesz! Ja naprawdę żałowałem, przyznałem się, przeprosiłem, a ty?! Ty wyszedłeś bez słowa, zostawiając mnie samego, potem całkiem gdzieś zniknąłeś!
- KOCHAM CIĘ- Przewał mu cicho Konrad, powiedział to tak, jak gdyby nigdy już nie miał okazji mu tego powiedzieć. Mogło się to okazać bliskie prawdy. Oliwiera na chwile zatkało, jego oczy zapełniły się łzami. Puścił tylko krótkie, i głośne "idiota", przywalając mu z pięści po twarzy, po czym zebrał w pośpiechu rzeczy i wybiegł. Konradowi pociekło dużo krwi, ale nos nie wyglądał na złamany. 

*** 

Natalia coraz bardziej się denerwowała, z powodu nieobecności Oliwiera. Jak tylko go spotka tak mu przyleje, że się gówniarz nie pozbiera. A potem... Potem przytuli go mocno do siebie, 
wycałuje, i popłacze w jego ramionach. Nie wiedziała gdzie jest, i co się z nim dzieje. Jedyna osoba jaką podejrzewałaby o waletowanie go był Konrad. Najwidoczniej on też mógł nie wiedzieć gdzie nocuje jej syn. Inaczej nie byłby tu ostatnim razem. Choć minęło trochę czasu, coś mogło się zmienić. Przez serce jej to nie przychodziło. Chciała się zwrócić o pomoc do potwora, które sprawiało, że jej słodki, blond włosy aniołek, był taki. Jednak Konrad, wydawał jej się w porządku. Nie rozumiała i nie lubiła homoseksualistów, nawet nie chciała tego zmienić. Jednak on, dużo jej powiedział, chyba nawet wbrew Oliwierowi. Nie pomyślałaby, że mogli być ze sobą tak długo, przez dwa lata ukrywali to przed nią. Konrad przychodził tu codziennie, pomagał jej przy obowiązkach domowych, zostawał na noc, mimo to nic, a nic nie przykuło jej uwagi. Możliwe, że Oliwier był "taki" jeszcze dłużej, nie przyszło jej do głowy, by zapytać, czy było coś nie tak już wcześniej. Konrad by wiedział, była tego pewna. Jednak nie to się teraz liczyło. Jej syn miał wrócić do domu cały i zdrowy, a do tego potrzeby było jej to "coś". Zdzwoniła do tej wywłoki, zapytała go czy ma zaraz czas, on się zgodził przyjechać. Znów w jej drzwiach pojawiła się wysoka sylwetka bruneta, jednak tym razem została lepiej potraktowana.
- Wiesz nie będę cię oszukiwać, że zaprosiłam cię na herbatkę- zaczęła od razu- Czy Oliwier jest teraz u ciebie?
- Niestety nie. Jakieś jeszcze pytania, mające mnie do końca dobić?
- Tak.- odpowiedziała złośliwie. Jakoś wszystkie oficjalne, miłe relacje między nimi zniknęły.- Więc skoro nie ty, to gdzie?
- Czemu nibym miałbym ci odpowiadać na te pytania.
- Bo jest moim synem.- Konrad popatrzył na jej minę, i przez chwilę zrobiło mu się jej żal.- Chce tylko go tutaj zdrowego i w jednym kawałku. A więc?
- Jest u swojego ex. Czemu po prostu nie zadzwonisz?
- Nie odbiera.- po czym dodała- Chciałabym, żebyś mi podał jego adres, i mogę dać ci spokój.
- Sam chciałbym go mieć.

***

Po wyjściu z domu Oliwiera, Konrad chciał spotkać się z Bastianem. Ostatnio dużo czasu spędzali wspólnie, było on również na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami. Późnym południem dojechał do Krakowa, gdzie z dworca odebrał go brunet. Był ubrany w szarą bluzę z długimi króliczymi uszami. Mimo, że byli już dorośli, chłopak wyglądał w niej niesamowicie dobrze. Takie urocze rzeczy wyglądały na nim rewelacyjnie, a sam Bastian zdawał sobie z tego sprawę. Całą drogę do mieszkania bruneta, chłopak patrzył się na niego tak jakby ten miał się zaraz rozpłakać. Nawet mu to do głowy nie przeszło, ale może rzeczywiście wyglądał tak beznadziejnie? Rodziców chłopaka nie było w domu. Z tego co Konrad wiedział dużo pracowali, często także jeździli za granicę. W samym mieszkaniu, nie było też po nich wiele śladów. Poszli do pokoju bruneta. Konrad pierwszy raz był u niego w mieszkaniu. Rozejrzał się dookoła, pokój był raczej prosty i skromny. Jednak jego białe ściany od razu przykuwały uwagę. Było na niech porozwieszane mnóstwo niesamowitych fotografii. Przedstawiały one jedyne ludzi, kobiety i mężczyzn w różnym wieku, niektóre postacie się powtarzały. Były to głównie akty, jednak nie były w żadnym stopniu obrzydliwe, nie ukazywały też tego co nie było konieczne.
- Podobają ci się te zdjęcia?- zapytał Bastian.
- Są naprawdę ładne, a w szczególności to.- wskazał na fotografie portretową kobiety, miała długie jasne włosy, spięte w koka, błyszczące ciemne oczy, i uśmiechała się.- Jest niesamowite. Czuję się, jakby śmiała się do mnie.
- Serio ci się podoba?- Bastian uśmiechnął się, przypominał teraz całkowicie kobietę z fotografii.- Łał, dzięki.
- Ty je zrobiłeś?- zapytał zdziwiony.
- No, już trochę czasu temu.- powiedział.- Moja mama chciała mieć ładne zdjęcie, a ja chcę się uczyć, więc od razu się zgodziłem.
- Robiłeś wszystkie te zdjęcia?
- Nie.- dopowiedział z uśmiechem.- Większość tak, ale nie wszystkie. Mój ojciec robił część z nich. Te bardziej profesjonalne.- po czym dodał.- Ale nie przyszliśmy tu rozmawiać o jakiś fotografiach, coś się stało nie?
- No gadałem z Oliwierem.
- No to już jakiś postęp, co ci powiedział?
- Na początku nie chciał nawet na mnie spojrzeć.- czyli nic nowego pomyślał Bastian.- Potem powiedział, że mnie nienawidzi, a na sam koniec dostałem z pięści.
- No to nieźle. Mówiłem ci, że szkoda czasu na niego. Jakim cudem straciłeś go tyle z taki dupkiem??
- Po pierwsze on nie jest dupkiem, po drugie nie straciłem czasu- musiał się przez chwile zastanowić nad trzecim punktem.- A po trzecie, cały czas mnie pouczasz, to może opowiesz jak układa się tobie w tej sferze?
- No cóż jest taki jeden niesamowity gość, ale jest zbyt zajęty swoim byłym by w ogóle na mnie spojrzeć.
- Nie żartuj sobie.
- Nie żartuje- powiedział z uśmiechem na ustach.- Ma niesamowity charakter, w dodatku jest bardzo przystojny, po prostu piękny! Aż mnie serce boli, kiedy widzę jak się męczy dla kogoś tak okropnego. Starałem się mu pomóc, ale już nie sądzę by dało się coś zaradzić. Bardzo cię lubię Konrad, wiesz? Więc uśmiechnij się dla mnie, tak ładnie jak do zdjęcia.
Konrad uśmiechnął się, a potem łzy poleciały mu po policzkach. Zrobiło mu się przykro, zwyczajnie przykro. Nie tak jak wcześniej, kiedy było to raczej rozgoryczenie połączone z nadzieją. Coś pękło, cieniutka linia po której spacerowały jego emocje załamała się na chwile. Nie mógł uwierzyć, dopiero teraz do niego dotarło. Pomyślał o Oliwierze, znowu się dobijał. Wszystko prysnęło jak bańka mydlana, która już nie wróci. A teraz? Nawet się do siebie nie odezwą. Coś ważnego wypadło z jego serca, pozostawiając żałosną lukę, która płakała. Bastian, usiadł koło niego na łóżku, i objął go rękoma. Chciał, żeby ten mógł mu się wypłakać. Zazwyczaj to Konrad był takim ramieniem na łzy, a teraz sam go potrzebował. Uspokoił się całkowicie, po czym odsunął od siebie Bastiana. Poczuł się żałośnie, jednak uśmiechnął się.
- Przepraszam. To teraz to trochę moja wina.- zaczął brunet.- Nie powinienem był tak o nim mówić. Naprawdę przepraszam.
- Oj daj już spokój.- powiedział Konrad, wycierając wilgotne policzki.- Wyznajesz mi miłość, a potem mówisz o moim byłym.
- Ale popatrz jakie to było skuteczne, od razu rzuciłeś mi się w ramiona!- krzyknął Bastian, po czym obaj się zaśmiali.- Jestem tak zajebisty, że nawet zostaniesz u mnie na noc! Zobaczysz!

***

Ostatecznie po długich namowach i błaganiach, Konrad zgodził się zostać. Bastiana bardzo to cieszyło. Spędzanie czasu z brunetem dawało mu tyle radości! Czuł się niesamowicie, był po uszy w nim zakochany! Na samą myśl, że chłopak u niego zostanie miał motylki w brzuchu, robił się czerwony na policzkach. Chciał sprawić, że zapomni on o swoim byłym chłopaku, i zacznie myśleć tylko o nim. W taki sam sposób w jaki myślał, mówił o Oliwerze. Konrad był taki czuły, miły, opiekuńczy. Samo myślenie o nim sprawiało, że było mu cieplej. W dodatku uważał, że brunet jest naprawdę piękny. Mógł go oglądać i oglądać. Musiał mieć jego zdjęcie, bardzo tego chciał. Najlepiej jakiś piękny akt. Jednak Konrad się nie zgodzi, na pewno. Przynajmniej nie teraz. Musieli się zdecydowanie lepiej poznać. Bastian chciał wiedzieć o nim jeszcze więcej niż teraz wie. Chciał także, choć może nie powinien, poznać osobę, dla której Konrad się tak starał. Musiał być to ktoś niezwykły, choć jego mniemaniem był beznadziejny. Coś jednak musiało w nim być. Może był naprawdę piękny? Bastian podał Konradowi swoją za dużą o kilka rozmiarów koszulkę, którą kupił kiedyś na koncercie. Powinna być na niego, dobra, jego inne rzeczy byłyby zdecydowanie za małe. Sam poszedł sobie wybrać jakąś pidżamie. Możliwe, że Marika powiedziałaby mu coś więcej na temat tego chłopaka. Może miała na komórce jakieś ich wspólne stare zdjęcia. Komórka tej dziewczyny miała praktycznie wszystko, poza tym Konrad wcześniej to jej wszystko mówił, więc warto spróbować. Tylko martwił się, że jak brunet się dowie to byłby na niego zły. Wrócił już przebrany do pokoju, gdzie czekał Konrad. Znów coś musiało być nie tak, bo chłopak siedział na łóżku z niewyraźną miną, wpatrzony w komórkę. Czyżby znów coś z Oliwierem?
- Coś się stało?- Bastain usiadł koło niego.
- On chyba będzie mnie prześladować do końca życia.- powiedział.- Jego matka wysłała mi sms: "Oliwier jest w domu, i wygląda na to, że jest przychylny na rozmowy. Jak chcesz to przyjedź, jestem ci to winna."
- Chcesz tam pojechać?- zapytał go, choć doskonale wiedział, że tak.
- Nie wiem. Chyba tak.- przeczesał swoją dłonią nerwowo włosy.- Jednak teraz dotarłem o punktu gdzie powinienem dać sobie spokój, nie?
- Co o mnie sądzisz? Tak teraz, dzisiaj.- Zapytał Bastian, z uśmiechem na ustach, odciągając choć na chwile myśli Konrada, od całej tej sprawy.
- Co tak nagle wyskakujesz z tym pytaniem?- Brunet również się uśmiechnął.
- Jak się po raz pierwszy spotkaliśmy, odpowiedziałeś mi na to pytanie, że gdyby nie nieszczęśliwa miłość, umówiłbyś się ze mną.- jego twarz na samą myśl promieniała radością.- To było fajne. 
- Ale ty jesteś...- Konradowi również uśmiech pchał się sam na usta.
Konrad już nie miał siły myśleć czy to w porządku, czy też nie. Wciąż było mu przykro po tym wszystkim, jednak gdy patrzył się na Bastiana, od razu robiło mu się cieplej na sercu. Chłopak przyglądał mu się, ze swoim pięknym uśmiechem, jego brązowe oczy były lekko przymrużone, a z czarnych włosów kapały jeszcze kropelki wody. Brunet przyłożył dłoń do jego policzka, i zaczął powoli go po nim głaska. Chłopak wyglądał na zaskoczonego, jednak nie odepchnął jej. Konrad przysunął go do siebie bliżej, ich usta się zetknęły. Bastian przez chwile nie mógł uwierzyć, w to co się działo. Był tak niesamowicie szczęśliwy, zarzucił ręce na szyi chłopaka. To było piękne, jak sen. 
Rano Konrada obudziło jasne świtało, które nagle zaczęło mu bić po oczach. Otworzył je, i zobaczył całkiem nagiego Bastiana klęczącego nad nim, z aparatem w ręce. Przywitał go uśmiechem, i od razu zapatrzył się w mały ekranik. 
- Robisz mi zdjęcia z samego rana?- zapytał pochylając się nad nim, i całując w policzek. Zdjęcie przedstawiało śpiącego jego, leżącego na brzuchu. Był całkiem nagi, i nawet nie przykryty kocem.- Dzień dobry.- pocałował go w policzek, na co brunet lekko się zaczerwienił.
- Na tym zdjęciu jesteś taki piękny!- powiedział podekscytowany.- Chce mieć więcej twoich zdjęć!
- No dobrze, zastanowimy się.- pogłaskał go po głowie.- Ale ja też chce jakieś twoje ładne zdjęcie.
- Okey!- uśmiechnął i mocno przytulił się do Konrada.
Oboje wstali z łóżka, Bastian zrobił im kawy, i kilka kromek na śniadanie. 

***

Popołudniu Konrad wracał już do Tarnowa, a Bastian postanowił go odwieźć, i przy okazji zahaczyć o Marikę. Musiał z nią o wielu rzeczach porozmawiać. Rozstali się na dworcu autobusowym, i każdy z nich rozszedł się w swoją stronę. Konrad pytał się, czy go nie odprowadzić, ale on powiedział, że nie trzeba. W końcu szedł z tajną misją, nie chciał wpaść od razu. To było takie kochane z jego strony, on cały wydawał mu się taki. Marika zaprosiła go od środka, od razu po jego szerokim uśmiechem, że coś dobrego mu się przytrafiło. Chłopak opowiedział cały wczorajszy dzień. Jednak nie po to tutaj przyszedł.
- Mam pytanie, masz jakieś stare zdjęcia Konrada z Oliwierem?- zapytał prosto z mostu.- Chciałbym, się dowiedzie o tym chłopaku coś więcej.
- Po co?- zapytała zdziwiona.- Przecież to nieistotne chyba teraz, nie?
- Wiem, ale chciałbym naprawdę go poznać.- powiedział.- Musiało być w nim coś niezwykłego, skoro Konradowi tak na nim bardzo zależało!
- Wiesz, on już taki jest.- powiedziała.- Ja tam osobiście nie przepadałam za Oliwierem. Jest taki chłodny, zdystansowany, trochę sztywny i raczej z mało kim chciał rozmawiać. No, ale przy Konradzie to była inna bajka. Potrafił zachowywać się jak dziecko, ba! Uśmiechał się przy nim, co całkowicie mnie zaskakiwało!- zaśmiała się.
- Ładny był?
- No cóż, moim zdaniem ładny z niego chłopiec. Trochę jak laleczka. Na prawdę chcesz go poznać?
- Tak masz jakieś zdjęcia?- zapytał. Bardzo chciał zobaczyć, czy naprawdę wyglądał jak laleczka.
- Czy mam?- uśmiechnęła się.- Kilka albumów, Konrad cały czas mi coś wysyłał. Poczekaj.- Sięgnęła po komórkę, i zaczęła go przeglądać.- O, to jest chyba jego najładniejsze zdjęcie. Konrad mówił, że zrobił je na jakimś wyjeździe nad morze, zaraz po tym jak zaczęli ze sobą chodzić. W pierwszej klasie LO- podała mu telefon.- Możesz zobaczyć wszystkie zdjęcia, mów jak trzeba będzie przełączyć album.
Bastain dokładnie się mu przyglądał, był rzeczywiście śliczny. Chłopak ze zdjęcia siedział na łóżku, w drewnianym pokoju. Miał na sobie jedynie bokserki, jego delikatnie zarysowany, blady tors był widoczny. Ręce opierał na łóżku, a nogi wysiały kilkanaście centymetrów nad podłogą. Miał śliczne blond włosy. Były lekko skręcone, i wychylały się na wszystkie strony. Sięgały mu do brody, a grzywka delikatnie wpadała mu do oczu. Miał lekko przechyloną głowę. Choć się nie uśmiechał, widać, że był naprawdę szczęśliwy. Wyglądał również na spiętego, pewnie to dlatego miał tak poważną minę. Bastian widział to w jego, wręcz błyszczących zielonych oczach. Miał śliczne oczy, i długie, czarne rzęsy. Do tego wręcz biała niczym nie zmącona cera. Zupełnie inaczej wyobrażał sobie tego Oliwiera, który zrobił taką wstrętną rzecz Konradowi. Ten tu rzeczywiście wyglądał jak lalka. Aż strach pewnie było go dotknąć, wydawał się taki delikatny i kruchy. Teraz jeszcze bardziej chciał go poznać. Bardzo podobało mu się to zdjęcie, i sam poczuł chęć zrobienia mu kilka. Konrad byłby wściekły, gdyby dowiedział się co on tu teraz wyprawiał. Przeglądał kolejne zdjęcia, na większości z nich Oliwier był sam. Wyglądał jakby nawet nie był świadomy, ile ma fotografii. Zauważył, że tylko na niektórych zdjęciach, tych robionych w pokojach na łóżku, miał loki. Marika wspomniała coś, że chyba w pewnym momencie zaczął je prostować, Bóg wie z jakiego powodu. Kilka zdjęć, przedstawiało ich razem. Na tych, chłopak tryskał wręcz radością. Był uśmiechnięty od ucha do ucha, roześmiany, w większości przypadków mrużył oczy. Im więcej zdjęć widział, tym bardziej chciał go poznać. Wyglądali ze sobą tak dobrze. Po oglądnięciu wszystkiego oddał telefon dziewczynie, kilka najładniejszych, łącznie z tym pierwszym przesłał sobie.

No i to by było na tyle. ( 9 u 9 ) Przypominam, że klawiatura nie gryzie, i jak zostawicie komentarz nie stanie się nic złego. Cześć! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz