czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 13

Hejka! ^^
Mam dla was rozdział 13. Też poprawiany przez vivę, za co wielkie ARIGATOU! C: Nom, nie będę się rozpisywać jak to Brudna jest zła i nie dobra...khym...Ogólnie myślę, że można ten rozdział nazwać koniecm 1 serii. Planuję drugą, wiem, co bym chciała w niej umieścić, ale szczerze się zastanowię nad tym czy jest sens to kontynuować. Tzn. na pewno kilka rozdziałów będzie, ale nie wiem czy tak na poważnie - chociaż liczę na to, że tak. I koniec końców się rozpisałam, sorry XD Miłego czytania :D


Rozdział 13
- Kocham cię. - Dopiero po chwili, Shirai zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Jego twarz oblała się rumieńcem. Miał ochotę zapaść się pod ziemię po usłyszeniu tego wyznania. Po chwili niezręcznej ciszy, w końcu Kei się odezwał.
- Słucham?
- N-nic, nieważne. - W chłopaku rozbłysła iskierka nadziei, czyżby mężczyzna niedosłyszał to, co właśnie powiedział?
-Ważne. Nie myśl sobie, że nie usłyszałem! - Owa iskierka zgasła sekundę później.
- Wiesz…
- Mogę udać, że tego nie powiedziałeś.
- Ha? - Shirai poczuł się, jakby ktoś nim grzmotnął o ścianę. Nawet jeśli wypowiedział on te słowa lekkomyślnie, nagle i po miesiącach zaprzeczania swoich uczuć, to był całkowicie szczery. Nie wiedział czy Kei specjalnie mu dokucza, obraża , czy może oszukiwał go przez ten czas, czy po prostu…
- Nie masz już tak dużej gorączki, więc wykluczam majaczenie, no ale może ci się twoja ukochana mamusia przypomniała, spoko, ja wszystko rozumiem… - …mu nie uwierzył… - …ale nie mów tak więcej. - Chłopak od razu wiedział, że to będzie świetna sytuacja, by się wycofać, mógłby tylko przytaknąć i wszystko byłoby na swoim miejscu, ale problem w tym, że on nie chciał by tak się stało, szczególnie, że gdy Kei wrócił po miesiącu ciszy, już nie zachowywał się tak swobodnie w jego towarzystwie. Dlatego też Shirai poddał się magicznej sile, która kazała mu powiedzieć prawdę. Chłopak już z większą pewnością siebie, ale nie mniejszym rumieńcem, wyprostował się i splótł ręce, po czym powiedział:
- Rozumiem, pewnie już o tym zapomniałeś. W takim razie nie zainteresuje cię fakt, że to było do ciebie. - Gdy zobaczył zdziwienie na twarzy Keia, trochę ucieszył się, że ten wziął go na poważnie, pomimo tego, wiedział, że prawdziwa walka się dopiero zacznie.
- Bredzisz, idź spać. - Mężczyzna w jednej chwili wstał ruszył w stronę kuchni z naczyniami z szafeczki w ręku.
- Nie jestem śpiący.
- No właśnie widzę.
- O co ci chodzi?
- Mógłbym spytać o to samo, wyjeżdżasz z tym jak filip z konopi i czego niby oczekujesz? - Shirai musiał przyznać mu rację, ale w tej chwili nic nie mógł na to poradzić, powiedział to, klamka zapadła, teraz nie ma odwrotu. Skulił się i objął swoje nogi rękoma, ukrywając w nich swoją twarz.

- To ty wciąż gadałeś, że mnie kochasz, więc w czym problem? - na te słowa Kei westchnął głęboko.
- Słuchaj, wiem, że ty to nie z tych…, ale to jest ewidentne bawienie się czyimiś uczuciami..
- Czyli jednak mi nie wierzysz… czy ja cię kiedyś okłamałem? - Chłopak nie dawał za wygraną, łapał się każdej deski ratunku, szczerze pragnąc, by to się już skończyło. Keiichi szybko poszedł do kuchni, gdzie zostawił naczynia, po czym wrócił do pokoju i usiadł na łóżku, obok Shirago.
- Toś mnie zagiął. - Shirai po samym głosie mógł stwierdzić, że ten jest śmiertelnie poważny, sam nie wiedział czy się cieszyć, czy właśnie nie. - No to zrobimy inaczej. Przemyśl to, jak wyzdrowiejesz, to porozmawiamy.
- Ha? A-ale…
- Wiesz, wiele rzeczy mogło wpłynąć na taki obrót sprawy, nie tylko twoja choroba, może czułeś się samotny, może spodobała ci się piosenka, nie mam bladego pojęcia, ale lepiej to przemyśl zanim zrobisz krok do przodu, bo nie zawsze coś jest takie, jakie ci się wydaje… chyba nie muszę ci przypominać o pewnej osóbce…
- Ani mi się waż. - Kei uśmiechnął się lekko, po czym wstał.
- No właśnie, lecę do pracy, poradzisz sobie, nie?
- Nie mam wielkiego wyboru.
- Mogę zadzwonić do…
- Dobra, dam jakoś radę.
- Jasne, do jutra.
- Cześć.
Po chwili Chłopak usłyszał zatrzaskujące się drzwi. „Inaczej to sobie wyobrażałem” - powiedział sam do siebie. W końcu Keiichi go kocha, nie? No to powinien… Prawda była taka, że Shirai świetnie go rozumiał i dokładnie wiedział, co ten miał na myśli. Rozwiązanie, które zaproponował, faktycznie miało sens, ale trochę zirytowało chłopaka. Najgorsze jednak było to, że jeszcze przed chwilą siedział sobie w jego ramionach, słuchając jego głosu, ale swoim głupim wybrykiem wszystko zniszczył. Chciał, by mężczyzna przynajmniej siedział koło niego, miał wrażenie, jakby tęsknił po kilku minutach rozłąki. Shirai myślał, że skoro już uporządkował swoje uczucia, to dalej będzie już z górki, nic bardziej mylnego.
*
Chłopak z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Miał już zdecydowanie więcej energii, gorączka opuszczała go bardzo szybko dzięki czemu jego samopoczucie było o wiele lepsze. Gardło też już tak nie doskwierało, a ataki kaszlu zamieniały się w niezbyt częste pokaszliwanie. Pewnie nawet niedługo będzie mógł wrócić na uczelnie. Niestety - ma już kilka dni zaległości. Za każdym razem gdy widział przyjaciela, zaczynał przeklinać siebie w duchu za to, co mu powiedział. Czemu zawsze musiał najpierw mówić, a potem myśleć? Na dodatek, przekonując go do swojego zdania, Shirai odniósł zupełnie odwrotny efekt - Kei zamiast się do niego zbliżyć, znacznie się oddalił. Chłopak próbował pójść jednak za radą przyjaciela i jeszcze raz wszystko sobie przemyśleć, ale było tylko gorzej, gdyż ciągle kończyło się na potwierdzeniu pierwotnego założenia.
- Co będzie na obiad? - Właśnie kończyli rundkę w szachy, kiedy chłopak poczuł się głodny.
- A bo ja wiem, chcesz coś konkretnego?
- Może sushi…
- Hahaha, sorry, ale nie.
- No okey, może curry?
- Hm? Było niedawno.
- Lubię je, jeśli coś nie pasuje, sam wybierz.
- Już nic nie mówię, będzie jak sobie życzysz.
- Jak miło, ale zrobisz kiedyś sushi?
- Eja, nie przyzwyczajaj się, nie jestem twoim służącym, aktualnie nawet nie biorę opłaty, więc wiesz…
- Hai, hai, wiesz, mam pytanie…
- No?
- Kiedy wypuścisz mnie z łóżka? Nie mam już gorączki i w ogóle, przez kilka dni jeszcze posiedzę w domu, ale myślałem wracać na uczelnię. - Kei zdziwił się lekko, a potem nieco posmutniał, wyglądał tak, jakby właśnie coś sobie uświadomił. - Chwilę później zaczął składać grę.
- Rób co chcesz, nie jestem twoją matką, postanowiłem się tobą zająć podczas choroby, nie jestem lekarzem, jeśli pójdziesz choćby jutro na uczelnię, uznam, że moja praca skończona. -  Chłopak nie chciał, by przyjaciel go znów opuścił, a chociaż ten nic na ten temat nie mówił, to na to się zapowiadało, więc dlaczego w ogóle tu przyszedł? Z litości?
- Dlaczego mi pomagasz?
- Ha?
- Nie posłuchałem cię, miałem jeszcze o to wonty, a potem wywaliłem cię z domu. W sumie nie powinieneś wracać.
- Jeśli tak uważasz, mogę sobie pójść.
- Nie o to mi chodziło, tak nawiasem mówiąc to przepraszam za tamto, w każdym razie…
- Nie ma za co, w końcu ja sam nie byłem lepszy.
- Nie powiedziałbym…
- Nie wracajmy już do tego.
- Ale dlaczego…? - Kei uśmiechnął się lekko, po czym powiedział tylko:
- Kto wie...
-Dziękuję za wszystko, naprawdę, bez ciebie pewnie umarłbym w samotności. - To właśnie dla tych słów, wypowiedzianych przez te usta, mężczyzna mógł zrobić dosłownie wszystko. Po usłyszeniu tego, poczuł nie lada satysfakcję.
- Nie przeczę. Nie ma sprawy. Dobra, idę zrobić coś do jedzenia. - Keiichi wstał i ruszył do kuchni, zostawiając Shirariego na pastwę jego myśli. Chłopak wiedział, że jego „stan chorobowy” nie potrwa już długo, więc zaczął przygotowywać się na rozmowę, do której mieli powrócić. Niestety, wszelkie próby planowania kończyły się tylko rumianymi policzkami i nadal nie wiedział, co ma powiedzieć. Wszystko wydawało się być teraz tak naturalne, że aż ciężko to było wyjaśnić, więc jak ma przekonać przyjaciela, że mówi prawdę? I czy po tym całym zamieszaniu, ten nadal będzie skłonny go kochać?
*
Kilka dni później Shirai już poruszał się po całym mieszkaniu. Niby nic mu już nie było, ale cały chodził jak na szpilkach, gdyż chciał wszystko dokończyć jeszcze zanim Kei sobie pójdzie, a jutro miał już iść na zajęcia. Słońce powoli się zniżało, a jedyne co chłopak do tej pory zrobił, to próbowanie zagadania do mężczyzny, co kończył się tylko mocniejszym rumieńcem i słowem „nieważne”.
Shirai siedział na kanapie obok Keiichiego, który czytał książkę. Patrzył na zmieniające się obrazki w telewizorze, przygotowując się na kolejną próbę. W końcu postanowił podjąć rozmowę.
- I co? Ciekawa?
- Hm? - Mężczyzna włożył zakładkę, odłożył książkę na stoliczek i rozłożył się. Chłopak miał wrażenie, jakby ten próbował mu powiedzieć „No dobra, słucham, wyduś to z siebie…”.
- No to, co ci dałem.
- Tamtą już dawno przeczytałem. Niezła była.
- To w takim razie co teraz czytasz?
- A wziąłem pierwsze lepsze tego samego autora z twojej kolekcji.
- No, czyli się wciągnąłeś.
- Trochę.
- To dobrze. - Zapadła cisza. Mężczyzna nie miał zamiaru ułatwiać chłopakowi sprawy. Po kilku minutach patrzenia na jego zmieniając y się wyraz twarzy, roześmiał się, po czym postanowił się jednak nad Shiraim ulitować. - Co?
- Chyba nigdy nie uda ci się nawet zacząć tego tematu, co?
- N-nie mam pojęcia o czym mówisz. - Chłopak nieco zdenerwowany próbował zaprzeczyć jakimkolwiek domysłom Keiichiego, co tego tylko bardziej rozbawiło.
- Eja, skoro już ci pomagam, to mógłbyś chociaż docenić.
- W takim razie nie mogłeś zrobić tego 5 godzin temu?!
- Nie-e. No, słucham co masz mi do powiedzenia.
- Jakby to…bo…ja…- Shirai próbował coś z siebie wydusić, ale nie bardzo mu to szło. W sumie nie zdziwiło go, że Kei wiedział, o czym ten chciał rozmawiać, ale tym bardziej było to dla niego niezręczne. Tak więc w sumie z jego wypowiedzi mężczyzna nic nie wywnioskował, tylko patrzył, jak chłopak staje się coraz bardziej czerwony i jak coraz bardziej przypominał kłębek.
- Wiesz, w sumie nigdzie mi się nie śpieszy, ale to dotyczy mnie bezpośrednio i chciałbym się dowiedzieć co i jak.
- ..no…ale  w sumie już wiesz.
- Trzymasz się tego, co wtedy powiedziałeś?
- T-tak.
- No w końcu jakaś informacja. Tylko wiesz, że już nie będzie odwrotu?
- Ha?
- Nie wiem jak ty, ale ja to traktuję naprawdę poważnie, dlatego też chciałbym byś był pewien tego, co mówisz, jeśli chcesz się z tego wycofać, to właśnie masz okazję…
- Nie chcę. - W końcu Shirai zebrał się na odwagę, by powiedzieć coś więcej. - Może i powiedziałem to bezmyślnie, ale zupełnie szczerze!
- Ach tak? - Chłopak znowu wrócił do poprzedniego stanu, a nawet jeszcze gorszego, przeklinał swój charakter, dla niego te słowa znaczyły dokładnie to samo, jak gdyby wyznał przyjacielowi miłość po raz drugi. To było naprawdę krępujące. - W takim razie cieszę się. - Shirai odwrócił głowę w stronę Keia, ze zdziwienia lekko otwierając usta, w które kilka sekund później mężczyzna wbił swój odpowiednik. Chłopak otworzył szczerzej oczy, nie pojmując co się w ogóle dzieje. Serce zabiło mu mocniej i ogarnęło go przyjemne uczucie ciepła. Gdy uświadomił sobie, w jakiej jest sytuacji, już wiedział czemu tak się czuje. Po chwili Kei oderwał się od Shiraiego, po czym przytulił go czule. - Kocham cię. - Chłopak miał wrażenie, że wiedział to już od dawna, ale nadal nie wierzył w to co się właśnie odbywało. Było mu tak miło, mógłby tak sobie siedzieć z nim do końca świata. Zamknął oczy.
*
Rano, Shiraiego ze słodkiego snu wyrwał dźwięk budzika. Chłopak, zaspany jak nigdy, po umyciu się i ubraniu, dostał kubek kawy od Keia, który był już w trakcie robienia czegoś na śniadanie.  Po krótkim czasie obaj zasiedli do posiłku. Mężczyzna uniósł lekko kącik ust, gdy jego wzrok napotkał na szyi drugiego małą, czerwoną plamkę.
- O co chodzi? - Chłopak od razu wychwycił ten nikły uśmieszek na twarzy „przyjaciela”.
- Nic, nieważne. - Kei znów przybrał obojętny wyraz twarzy, po czym obaj wrócili do swoich posiłków. Trochę zdziwiło go, że chłopak tak szybko odpuścił. Poza tym znając go, mężczyzna był przekonany, że Shirai zamiast lekkiej podkoszulki i rozpiętej bluzy, wybierze golf i dwa szaliki, tłumacząc się, że wciąż jest chory. -„Zapomniał? Może to już było po tym jak zasnął…ale nie zauważył dzisiaj?” - Kei zastanawiał się jeszcze trochę nad przyczyną takiego stanu rzeczy, w pewnej chwili dotarł do niego głos chłopaka.
- Słuchasz w ogóle?
- Sorry, nie bardzo.
- Coś się stało?
- Hm. - Mężczyzna westchnął ceremonialnie . - Myślałem sobie nad tym ile kilogramów musiałem wczoraj taszczyć do twojego łóżka, kiedy mnie z nim pomyliłeś. Serio, jesteś cięższy niż się wydaje. - Chłopak zarumienił się po czym gwałtownie wstał i zaczął zbierać naczynia.
- Przepraszam cię bardzo, ale nikt cię o to nie prosił. Następnym razem obudź mnie lub zostaw, obiecuję, że nie będę miał żadnych pretensji, wystarczy? - Mężczyzna uśmiechnął się szyderczo, co jeszcze bardziej zirytowało Shiraiego.
- Czyli planujesz już następne razy? Poczekaj, wyciągnę terminarz, to przy okazji ustalimy sobie termin, co? Może powinienem zacząć chodzić na siłownię czy coś…- Chwilę później w jego kierunku nadleciała mała szmatka do naczyń, przed którą łatwo zdołał się obronić.
- Zamknij się już, chyba, że tak bardzo chcesz się zapoznać z resztą mieszkańców mojej biblioteczki, dopilnuję, by żadne plugawe urządzenie ci nie przeszkadzało. Posprzątaj po sobie i żegnam pana.
- Oj, no wiesz, już mnie wyrzucasz?
-  Już zacząłeś mnie irytować, poza tym niedługo wychodzę i nie, nie zezwalam na użycie kluczy.
- Dobra, dobra, już przestaję... kończysz normalnie?
- Zapewne.
Kei umył naczynia, po czym ubrał buty i narzucił na siebie kurtkę. Miał już wychodzić, kiedy coś sobie przypomniał. Oparł się o drzwi wejściowe i zawołał.
- Shirai, podejdź na chwilę!
 - A będę tego żałował? - Głos chłopaka przybliżał się, mimo zadanego pytania,  sekundę później Shirai stał już przed mężczyzną.
- Nie. - Odpowiedział mu Kei, po czym wziął pierwszy lepszy szalik z wieszaka obok i zawinął go chłopakowi na szyi, po czym mruknął - Hm, może być.
- Okey, o co tym razem chodzi?
- Nie zdejmuj go mimo ciepła, nawet w pomieszczeniach - dobrze ci radzę. - Mężczyzna nie mógł się powstrzymać i uśmiechnął się kilka razy podczas swojej wypowiedzi, ostatni utrzymał się na jego twarzy na stałe.
- Że ty mi coś radzisz, ale serio, mam się bać? - Chłopak nadal miał obojętny wyraz twarzy.
- Nie, po prostu zrób jak mówiłem, uwierz, tak będzie lepiej.
- Ach tak.
 Kei jeszcze podarował Shiraiemu całusa w policzek i wyszedł, rzucając tylko „Cześć”  na odchodnym. Chłopak zaraz po tym dokładnie przeglądnął się w lustrze. Chodził w szaliku jeszcze przez kilka kolejnych dni.



Takie małe PS
Usunęłam wszystkie nasze komentarze, by czytało się wam lepiej, ale muszę zacytować jeden, bo mnie powalił "
(Sorki, że w takim momencie, ale przeczytałam : Kiedy wpuścisz mnie do łóżka? xD) ", stwierdzam, że to bardzo dobry pomysł i kiedyś tak napiszę XD Może nie w tym opowiadaniu, ale napiszę XD

Komentować mi tutaj! >-< 

No to tyle, pa C: 

1 komentarz:

  1. No hejka ;) Widzę, że macie nowy wystrój :D Bardzo mi się podoba. Jak już wcześniej wspominałam - rozdzialik naprawdę świetny. Po za tym, mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą stosunkowo szybko. Nie naciskam, wiem, że teraz nie ma za dużo czasu, ale jednak... xD
    Pozdro,
    ~Viva

    OdpowiedzUsuń