środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 10

No to dziesiąteczka! Taka okrągła liczba c: Oczywiście przez zupełny zbieg okoliczności co chwilę piszę o świętach XD Nie no, tak mi się tematy nasunęły :P W sumie miałam ten rozdzialik wrzucić a z prawie dwa tygodnie temu, ale brudnej ( od teraz: tamandui) nie chciało się tego poprawić i dopiero viva się nad tym zlitowała. Szczere podziękowania C:
No to kończę, miłego czytania :D





Rozdział 10
Po ostatnich wydarzeniach czas nagle przyspieszył. Dla Shiraiego każdy dzień był dwa razy krótszy niż zazwyczaj, może dlatego, że dosyć zaangażował się w swoje studenckie życie. Ciągle czytał, uczył się i zabijał czas, by tylko przestać myśleć  o wszystkim co się do tej pory wydarzyło. Niestety, kilka osób skutecznie rujnowało jego plany. Najgorszy był jednak „bardzo dobry przyjaciel” chłopaka. Ku niezadowoleniu studenta, obaj się do siebie zbliżyli, tylko że w negatywnym, dla niego, tego słowa znaczeniu. Mężczyzna uprzykrzał się jeszcze bardziej niż wcześniej. Jeszcze dwa tygodnie temu Shirai myślałby, że to niemożliwe, ale Kei już dawno przekroczył granicę „przyjaźni”. Gdyby nie Yuki, pewnie by się do chłopaka wprowadził, więc ten chcąc ignorować wyczyny „przyjaciela” zajmował się wszystkim innym, niestety średnio mu się to udawało. Jedynym plusem było to, że Keiichi zajął się gotowaniem, by odciążyć Shiraiego od obowiązków. Na szczęście gotuje całkiem nieźle.
*
S - Jestem! - Chłopak zamknął drzwi za sobą, po czym ruszył do kuchni w poszukiwaniu jedzenia. Chwilę później miał już przygotowany przez Keia obiad na talerzu. Wziął go i powędrował do salonu, gdzie na całej kanapie rozłożył się jego przyjaciel. Mężczyzna beznamiętnie patrzył się w ekran, pisząc coś i słuchając muzyki na słuchawkach. Student zamknął mu przed oczami laptopa, zabrał go i położył na stoliku obok.
K - Cześć.- Powiedział nieco rozdrażniony, po czym usiadł normalnie na kanapie, by być przodem do urządzenia.
S - Cześć. Miło, że w końcu mnie zauważyłeś. - Chłopak usiadł i zabrał się za jedzenie.
K - A tobie co?
S - Nie siedź całymi dniami przed laptopem - to niezdrowe.
K - Nie musisz się o mnie tak martwić.
S - Nie mówiłbym tego, gdyby to nie było konieczne.
K - Hai, hai, coś jeszcze pse pana?
S - Nie licz na to, że dzisiaj jeszcze z niego skorzystasz.
K - Jesteś okrutny.
S - Jesteś uzależniony.
K - Może trochę.
S - Tylko?
K - Ojejciu, no, nie mam co robić, nie czepiaj się.
S - A praca?
K - Za trzy godziny.
S - Na serio nie masz innych, bardziej konstruktywnych zajęć?
K - No nie bardzo.
S - No to nie wiem, poczytaj książkę.
K - Nuda.
Shirai odłożył talerz, podszedł do biblioteczki i wziął jedną z książek. Następnie podszedł do Keia, położył mu ją na głowie i usiadł koło niego.
S - Masz, powinna się nadać.
K - Czemu tak myślisz?
S - Bo dużo się w niej dzieje, krótkie opisy, nie ma miejsc a na większe użycie wyobraźni, więc się nie przemęczysz.
K - Musisz to od razu w taki sposób opisywać…
S - Muszę.
Chłopak wziął się za posiłek, a Keiichi z niechęcią otworzył książkę na pierwszej stronie opowieści, omijając wszelkie wstępy i podziękowania. Niestety widniało tam tak dużo literek i żadnych obrazków (pozdro dla brudnej XD). Dla mężczyzny każdy wers ciągnął się w nieskończoność, choć musiał przyznać, że początek dobrze się zapowiadał. W pewnym momencie zaniepokoiło go jednak, że Shirai zaczął składać laptopa - drugą miłość jego życia. Gdy sprzęt znalazł się w torbie, gospodarz wziął go do sypialni, ale zatrzymał się w pół drogi.
S - I żeby było jasne - masz szlaban.
K -  A co ja, dzieciak?
S - Widocznie.
K - Daj spokój.
S - Jeśli zobaczę jakiekolwiek oznaki użytkowania przez ciebie tego oto tu urządzenia, możesz nie pokazywać się tu przez kolejny miesiąc.
K - Hm? A ile ma to trwać?
S - Na początku tydzień.
K - Na początku?
S - Oczywiście porozmawiam jeszcze o tym z Yuki.
K - Diabeł nie człowiek. (zgadzam się D: Słodki jest xD)
S - Skoro jestem taki zły, możesz wyjść, nie przeszkadza mi to.
Shirai poszedł dalej, schował torbę pod łóżko (genius D:) i wrócił do pokoju, który w tym mieszkaniu pełnił funkcję salonu, już po kilku krokach dotarł do niego głos…
K - Hmm? Chyba faktycznie nie jestem tutaj mile widziany.
Kei uśmiechnął się asymetrycznie. Książka, którą czytał już dawno znalazła się na stole, na dodatek jego postawa i ton głosu nie wskazywały na nic dobrego.
S - No raczej.
Chłopak odpowiedział szorstko, ale zaraz potem mężczyzna wstał i podszedł do niego, przez co ostatnia cząstka jego pewności siebie znikła. Shirai po prostu nie znosił tej wyniosłości i arogancji w postawie przyjaciela. Zawsze doprowadzało to całą jego osobę do szału. Wszystko w nim zaczynało panikować, nie wiedział jak się zachować. Przeważnie trwało to dopóki Kei nie przystopuje albo… No chyba jednak ta niepewność co zrobi była najgorsza.
K - To nie było miłe, wiesz?
Keiichi uśmiechał się jeszcze szerzej. Pochylił się trochę, wciąż patrząc Shiraiemu w oczy.
S - Nawet o tym nie myśl.
Chłopak próbował wykrzesać resztki lodu ze swojego serduszka, ale nie za bardzo mu to wyszło, zamiast tego, na twarzy pojawiał mu się coraz większy rumieniec.
K - Doprawdy?
Gdy Kei zbliżał się coraz bardziej, Shirai zamknął oczy i krzywiąc się lekko, czekał na nieuniknione. Ku jego zdziwieniu, mężczyzna tylko cmoknął go w policzek, po czym zrobił krok w tył i kłaniając się nisko powiedział  - Jak sobie życzysz, panie. - po czym ruszył ku wyjściu dodając - Idę do pracy, nara.
Minę miał niby obojętną z chytrym uśmieszkiem, ale było w nim coś smutnego. W tej chwili chłopak był troszki zawiedziony, ale bardziej wkurzony na przyjaciela, że ten znowu sobie z niego żartował. Miał tego już serdecznie dość. Na dodatek, pomimo wielu takich akcji, Kei zachowuje się potem jakby nic się nie stało, przez co Shirai już kompletnie nie wiedział, jak go traktować. Dawał mu tak sprzeczne sygnały, że chłopak nie mógł jasno określić relacji, jaka była między nimi. Choć wściekał się także na siebie, bo pomimo tego, że wiedział o konsekwencjach, ani razu go nie odtrącił, olał czy choćby uderzył. Nic, zero reakcji, co by oznaczało, że cały czas narzeka, a sam nie jest lepszy.
*
Dzień trzeci. W Keiichim już się zaczynało gotować. Rozumiał, że nadużył trochę swoich praw, ale żeby bezczelnie przed jego oczami korzystać z tego pięknego urządzenia, kiedy ten nie mógł nawet zerknąć w ekran? (łączę się w bólu :c ) Do teraz mężczyzna zdążył przeczytać tylko 50 stron, z czego niektóre po kilka razy, by coś zrozumieć. Książka była łatwa, miała krótkie i treściwe opisy (w przeciwieństwie do moich wypocin D: ), ale wciąż go coś rozpraszało. Albo laptop, za którym tęsknił od pierwszych sekund rozłąki, albo jego użytkownik, którego nie może „mieć” nawet na sekundę (taa... tylko ja jestem zdolna do posiadania zboczonych myśli w tym momencie xD nie mój problem, na zdrowie XD). W domu Yuki nie dość, że stosowała się do poleceń Shiraiego i skutecznie broniła komputer - czyli dla niego jedyną formę rozrywki - przed najeźdźcą, to jeszcze drażniła się z nim wciąż afiszując jej władzę nad sprzętem. Pewnie jakiś czas temu wyciągnąłby chłopaka na miasto lub coś w tym stylu, ale nie chce niczego przez przypadek popsuć w ich relacji - i tak stąpa po cienkim lodzie, poza tym to była walka. Musiał udowodnić, że ani Shirai, ani żadne urządzenie nie są mu potrzebne. Nawet jeśli  taki miał plan, to i tak całymi dniami przesiadywał w mieszkaniu student, więc ostatecznie wygrywał chłopak.
S - W końcu skończyłem.
Shirai zamknął laptopa i wyciągnął się w fotelu, dalej mając wokół siebie mnóstwo książek.
K - Brawo, a co ty tam tak w ogóle piszesz dzień w dzień?
S - Jeden z profesorów zadał nam pracę, tak więc piszę codziennie po kilka stron.
K - Biedaczek.
S - Hm? To jest naprawdę ciekawe, tylko trochę męczące.
K - Pocieszaj się.
S - Mnie to interesuję, ciebie nie musi, nieważne, pójdziesz dziś ze mną do sklepu? (centrum handlowego, galerii czy co oni tam mają)
K - Poco?
S - Zbliżają się święta, wiesz?
K - No i?
S - No i chyba łatwo się domyślić poco chcę iść, poza tym nie wiem co kupi Yuki, no ale skoro aż tak ci to ciąży…
K - Nic nie kupuj.
S - Czemu?
K - Znasz Yuki, pomyśli, że zrobiłeś to z litości. Lepiej już nic nie rób.
S - Jeśli dostanie coś od ciebie, to będzie mieć wyrzuty sumienia, że cię obciążą, a jednak coś jej dasz, prawda?
K - Oczywiście, to moja siostra.
S - No to ja też jej coś kupię.
K - Nie rozumiesz, chodzi…
S - Słuchaj! Obaj wiemy jaka jest Yuki, ale właśnie dlatego musi nauczyć się przyjmować. Jeśli ktoś jest w potrzebie, ona nie zawaha mu się pomóc, nawet swoim kosztem, ale są ludzie, którzy będą chcieli się odwdzięczyć. Jeśli ktoś będzie się starał z całego serca, to ona zrani go tylko, nie przyjmując od niego pomocy, dlatego czasem trzeba odpuścić. Nie uważasz, że to byłby dobry początek? Dla mnie to naprawdę niewiele - najwyżej się złożymy.
K - No okey, powiedzmy, że łapię, ale nie przesadzaj z tym.
S - Cieszę się, że się zrozumieliśmy. No wstawaj, im szybciej pójdziemy, tym szybciej wrócimy.
*

Po dwugodzinnym krążeniu i szukaniu przeróżnych sklepów oraz wymyślania coraz to dziwaczniejszych prezentów, Shirai był już w miarę zaopatrzony w prezenty dla rodziny. Trzeba było przyznać, że wyjątkowo szybko mu to szło, no ale to kwestia planowania z miesięcznym wyprzedzeniem, więc trudno się dziwić. Na koniec chłopak zostawił sobie Yuki z czego obaj nie mieli pomysłu na prezent dla niej. Raz poszukiwania doprowadziły ich do sklepu z zabawkami, a innym razem do księgarni, gdzie przez Shiraiego siedzieli bite pół godziny. Gdy w końcu Kei zdołał oderwać go od przejrzenia kolejnej książki, zajrzeli do sklepu plastycznego. Co prawda żaden z nich nie interesował się sztuką, ale na oglądaniu przeróżnych narzędzi potrzebnych do  przeróżnych technik malarskich czy decoupage spędzili trochę czasu, te wszystkie materiały sprawiały, że było się w innym świecie. W pewnym momencie Shirai spojrzał na materiały pod kontem prezentu dla Yuki.
S- Yuki lubi rysować?
K - Hm? Nie wiem, w sumie nigdy nie widziałem jak to robi, ale nie mogę dokładnie stwierdzić.
S - No bo w sumie można by jej kupić jakiś dobry zestaw ołówków, kredek i szkicownik, jeśli by ją to interesowało.
K - Myślisz?
S - No np. patrz na to. - Chłopak podał Keiowi pudełko z kredkami. - Z tyloma odcieniami to można by spokojnie narysować dobry realistyczny portret lub krajobraz…
K - Znawca się znalazł.
S -  A żebyś wiedział. Przeglądając Internet można się duużo dowiedzieć.
K - Nie wątpię, w każdym razie to może się faktycznie nadać, no i nie mam najmniejszej ochoty włóczyć się bezsensownie przez kolejne godziny.
S - Hm? Myślałem, że włóczenie się, to twoja specjalność.
K - Samotny spacer od czasu do czasu w jakiś spokojnych miejscach jest odprężający, ale przeciskanie się przez tłumy kupujących bynajmniej nie należy do moich ulubionych zajęć.
S - I tu się z tobą zgodzę. To jak? Bierzemy to, to i jeszcze… - Chłopak brał kolejne rzeczy, a mężczyzna tylko patrzył na rosnącą cenę i czekał aż się zatrzyma.
K - No na dwóch da się ugryźć.
S - To dobrze, no to chodźmy to kasy.
Chłopak zadowolony z siebie poszedł w stronę kasy, Kei dziękował losowi, że miał szansę dorobić coś na nadgodzinach.
*
Wszystko było gotowe. Ciasto, choinka, ubrana przede wszystkim przez Yuki kilka dni temu, chłopak musiał przyznać, że mała ma świetne wyczucie kolorów, tak więc chaos na drzewku był dokładnie rozplanowany i wyglądał naprawdę pięknie. Pod choinką stały dwa, ładnie zapakowane prezenty, jeden od niego Keia dla Yuki, a drugi od Yuki i niego dla Keia. Z tym drugim nie było problemu, bo dziewczyna doskonale wiedziała, co podarować swojemu braciszkowi, w sumie Kou też się dołożył, więc dostali dodatkowe wsparcie finansowe - inaczej byłoby ciężko. Teraz Shirai czekał tylko na rodzeństwo. Miał nadzieję, że mężczyzna przyjdzie jako tako żywy. Kilka dni temu, kiedy skończyła się jego kara, którą z resztą jakoś wytrzymał, błyskawicznie znalazł się przy laptopie i nie można było go z nim rozdzielić. Doszło do tego, że siedział u chłopaka całą noc. Ale Shiraiego pocieszał fakt, że Yuki pewnie mu nie pozwoliła zbyt długo siedzieć na komputerze u nich w domu, więc może Kei nie jest po kolejnej zarwanej nocce. W końcu rozległ się dźwięk dzwonka u drzwi. Chłopak z uśmiechem na ustach otworzył drzwi.
Y - Shirai! - Dziewczyna od razu rzuciła się na Shiraiego i przytuliła go, chłopak pogłaskał ją po głowie.
S - Cześć Yuki. - Przykucnął. - Długo się nie widzieliśmy.
Y - Za długo! - Yuki zaplotła ręce, okazując swoje wielkie oburzenie.
K - Siema.
S - No, hej. - Shirai wstał i kilka sekund później spostrzegł dosyć dużą torbę w ręku przyjaciela. - Dużo tego wzięliście.
K - Mówiłem, że trochę tego będzie.
S -Ale aż tylu się nie spodziewałem.
Y - Niektóre mają po prostu większe pudełka.
S - No też fakt. - Chłopak wiedział, że rodzeństwo jest w posiadaniu znacznej ilości gier planszowych, ale nie spodziewał się, że przytargają tu to wszystko, wciąż oceniał ile mogło się tam znajdować pudełek, bo na pierwszy rzut oka z co najmniej dziesięć. - Starczy spokojnie na całą noc…i kolejny tydzień.
K - Wbrew pozorom to szybko idzie, więc miałbym nawet jakiś film w pogotowiu,
S - Chyba żartujesz.
K - Poza tym przecież nie musimy wszystkiego zaliczyć. Z tego co widzę to o tym nie pomyślałeś, najwyżej znajdziemy coś na necie.
S - Spoko.
Nagle usłyszeli, dobiegający z salonu, głos Yuki.
Y - Ciasto!
Chwilę później Kei i Shirai dołączyli do niej.
S - A zjadłaś obiad?
Y - Nie było.
S - No widzisz, ja też nie, twój braciszek coś ugotuje, do tej pory wytrzymaj.
K - Chwila, chwila, że co? Nic mi o tym nie wiadomo.
S - No to już wiesz.
K - Myślałem, że chociaż raz ty coś zrobisz, mało tego, myślałem, że już to zrobiłeś.
S - No to się przeliczyłeś.
K - Zawarłem w tym zdaniu też pewną sugestię.
S - Hej, ja muszę zająć się moim gościem.
K - Tak, za to drugi ma za ciebie gotować. Co to za sprawiedliwość?
S - Ty już dawno przekroczyłeś swoje przywileje jako „gość”, nie masz prawa tak siebie nazywać.
K - No to mógłbyś chociaż pomóc.
S - Jeśli Yuki pozwoli…
Y - Jeśli dzięki temu szybciej będę mogła zjeść ciasto, to poświęcę się.
K - „Poświęcisz”?
Y - Zamilcz, bo zmienię zdanie.
K - Oczywiście.
Po, jak dla dziewczyny, wiecznych zmaganiach z mięsem, warzywami i innymi składnikami dzisiejszego curry, wszyscy w końcu mogli zasiąść do obiadu. Po posiłku garnki pozostały puste, ale nikt nie miał zamiaru ich myć. Gdy przyszło zjeść im ciasto nie mieli już tak dużo miejsca w żołądkach, ale Yuki poszła za ciosem i zjadła połowę. Chłopak nie mógł się nadziwić, że taka mała istotka tyle zjadła, szczególnie, że ostatnim razem Kei musiał po niej dojadać. Następnie wszyscy podarowali sobie prezenty. Gdy Yuki zobaczyła nowy zestaw 50-kolorowych kredek natychmiast rozpalił się w niej artystyczny duch, lecz niestety to nie był to czas ani miejsce to poniesienia się fantazji. Obiecała sobie zrobić to kiedy indziej. Kei był wyraźnie zdziwiony (lub zatkany XD) swoim prezentem. Od swojego przyjaciela, młodszej siostry i ukochanego (nie wiem czemu podoba mi się to słowo X3 to słodkie  c: mi też się podoba, haha )dostał całkiem dobrej jakości gitarę i mały, elektroniczny stroik (Gupia - muzyk, fachowiec XD). Yuki już wcześniej wyjaśniła chłopakowi, że kiedy ich ojciec był jeszcze w domu, często dawał Keiowi swój instrument, przez co mężczyzna całkiem nieźle nauczył się na nim grać. Jak się okazało głos też miał niczego sobie. Shirai uznał to za trochę ryzykowny prezent, ale stwierdził, że w sumie Keiichi prędzej czy później będzie musiał zerwać z przeszłością, więc czemu nie teraz? Niby olewał sprawę rodziców, ale chłopak zorientował się, że jest trochę wrażliwy na tym punkcie. Kei rzecz jasna podziękował i nawet się uśmiechnął, ale nie zagrał ani dźwięku. I na końcu przyszedł czas na Shiraiego. Rodzeństwo wręczyło mu stosik przeróżnych książek, kilka o psychologii i kilka fantasy, na co chłopakowi świeciły się oczka. Miał ochotę pochłonąć to wszystko w jednej sekundzie. Miał lektury na najbliższy miesiąc. Śmiać mu się chciało, gdy wśród tomów spostrzegł antywirusa, jak to Kei powiedział "ciągle zaśmieca swojego laptopa nowymi wirusami, więc ktoś musiał za nim sprzątać, a teraz tego uniknie". Shirai zastanawiał się, kogo tak naprawdę mężczyzna chciał tym uszczęśliwić. Potem godzinami grali w gry planszowe. Z pół godziny zajęło im czytanie i ogarnianie instrukcji jednej z nich, w którą nie wiadomo czemu jeszcze nikt nie grał, i kiedy wydawało się, że już wiedzą o co chodzi, byli zbyt zmęczeni umysłowo, by grać na poważnie (znów pozdro dla brudnej XD). Z tego też powodu skończyło się na filmie (a konkretnie bajki ze względu na dziewczynę). Yuki nie potrzebowała wiele czasu, by zasnąć, więc Kei przeniósł ją na łóżko Shiraiego. Chłopak nieco się przestraszył, bo w sumie zostali sami, więc jego przyjacielowi mogło coś do łba strzelić, ale ku jego zadowoleniu nic takiego nie miało miejsca. Po zakończonym seansie Shirai wstał, by rozprostować nogi.
S - Że też udało mi się dotrwać do końca.
K - W sumie oglądanie tej bajki nie miało żadnego sensu.
S - Ano nie miało, ale skoro już zaczęliśmy...
K - To była niezła strata czasu.
S - No...to co, położymy się chociaż na chwilę?
K - Gdzie?
S - No ty pójdziesz do Yuki, a ja zostanę tutaj.
K - Ja? Nie uważasz, że trochę nie wypada?
S - Hm? To niby bardziej wypada, żeby spał z nią obcy facet?
K - Nie taki obcy.
S - No daj spokój, jesteś jej bratem.
K - Ja mogę w ogóle nie spać, daj mi tylko...
S - Odmawiam!
K - Jasne...pff...
S - No weź, to na serio aż taki problem? Nic się przecież nie stanie.
K - Ale jak Yuki zobaczy mnie rano...
S - No to wyjaśnię jej wszystko...no to jak?
K - No ok, ok, ale robię to ostatni raz.
S - To zależy jak wyjdą kolejne święta.
K - Ano racja. - Kei oparł się, westchnął i spojrzał kątem oka na Shiraiego, którego zaczęły nachodzić złe przeczucia.
S - N-no to idź już. Chcę wykorzystać pozostałe godziny na sen.
K - Jasne. - Mężczyzna wstał i podszedł do chłopaka. Przez dłuższy czas stał i patrzył na niego, po czym odezwał się. - Mam pytanie.
S - Hm? Jakie? - Kei oparł swoje czoło o odpowiednik Shiraiego.
K - Mogę cię przytulić? 
S - Haa?! - Chłopak otworzył szerzej oczy, nie mógł uwierzyć w to co słyszy, a Keiichi uśmiechnął się lekko, dodając:
K - Proszę?
Shirai był jeszcze bardziej zdezorientowany niż przed chwilą. Tego typu uśmiech wyglądał raczej na piękny niż złośliwy. Rumieniec na jego policzkach, który pojawił się już jakiś czas temu, powiększył się. Chłopak stał jak słup soli z mętlikiem w głowie, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć. Najchętniej odmówiłby, ale nie mógł tego wydusić z siebie. Sam nie wiedział czemu. Wyglądało to jakby co najmniej chciał tego, ale uparcie zaprzeczał tej myśli.
K - Eh, pytałem, licząc na odpowiedź, wiesz, to nie jest takie łatwe. Uproszczę ci zadanie - jeśli powiesz wyraźnie "Nie", to tego nie zrobię, domyślasz się co się stanie w innym wypadku...
S - A-ale...t-to...- Shirai nie mógł wydusić z siebie tego słówka, jąkał się tylko, mówiąc bez jakiegokolwiek sensu.
K - Hm? Czyli mogę?
S - H-hej! T-to, że nie zaprzeczyłem, to nie oznacza, że się zgodziłem!
K - Patrząc na to co powiedziałem to właśnie, że się zgodziłeś.
S - No b-bo...t-to...j-ja...
Kei lekko się zaśmiał, po czym mocno przytulił chłopaka, który był jeszcze bardziej skołowany. Z jednej strony uświadomił sobie jakie to przyjemne, ale jego druga połówka usilnie walczyła, by zdusić tę myśl, jak i chęć odpowiedzenia mężczyźnie tym samym. Na dodatek Keiichi powiedział "przytulić", ale Shirai nie miał pewności, czy za tym nie kryje się coś jeszcze. Poza tym...w tym momencie pomyślał, że może Keiichi naprawdę czuje do niego coś więcej i dalej dwie strony się spierały, gdyż jedna wyraźnie zaprzeczała wszystkiemu, a druga twierdziła, że może nie byłoby to takie złe. Z przemyśleń wyrwał go głos "przyjaciela".
K - A mogę cię pocałować?
S - Haa?! Ż-że co?! T-ty ogóle wiesz, czego żądasz?!
K - A ty wiesz czego żądasz każąc mi się powstrzymywać?
Shirai znowu nie mógł uwierzyć, wszystko w nim tak buzowało, że miał wrażenie, że niedługo padnie na zawał, aż sam się zastanawiał, jak można mieć tak sprzeczne odczucia.
K - Chol***, naprawdę cię kocham.
S - Eh? - Chłopak wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk wciąż walcząc w środku z samym sobą, jednocześnie analizując dotychczasowe informacje, a szczególnie tą ostatnią, to co powiedział Kei...znowu, tak jakby to wszystko faktycznie było na poważnie. Choć Shirai musiał to ubrać w słowa inaczej, to od początku było na poważnie, tylko on wciąż nie chce się z tym zgodzić, choć okrutna, to prawda.
K - Hm, nieważne.- Mężczyzna pocałował jeszcze lekko w główkę Shiraiego i dodał na odchodnym - Dzięki, dobranoc.
Pod Shiraim uginały się nogi, dosłownie padł na kanapę i dalej próbował analizować, co się właśnie stało. Kompletnie nie mógł pojąć swych kłócących się wciąż stron, ani tej, która nagminnie sprzeciwia się wszystkiemu, a tym bardziej tej, która wciąć chciałaby więcej.