Jeszcze na chwilkę przed małe ogłoszenia:
1. Kończę już powoli SH, albowiem to już będzie ostatni wątek. Nic nie będzie ciągnąć się w nieskończoność i czuję, że jeśli na tym nie skończę, to zrobię z tego nudnego, oklepanego tasiemca - a tego bym nie chciała, tak więc potem pozostanę przy skromnych bonusach, jeśli takowe będą (no i może wrzucę coś o Satoru i Nao ;P).
2. To, że koniec z SH nie oznacza, że koniec z blogiem, gdyż mam zamiar dokończyć wszystko co zaczęłam (nawet taito...XDD) i mało tego mam pomysł na 1-2 nowych opowiadań. Poza tym samo "Bez tytułu" jeszcze trochę potrwa.
3. Brudna chce zakończyć "Don't kill me" na co ja się osobiście nie zgadzam, no ale cóż. W każdym razie myślę, że pomimo "braku weny" (ach, te autorki) wasze komentarze ją zachęcą do dalszego i jeszcze ciekawszego pisania.
4. Skoro już o komentarzach mowa - piszcie je, naprawdę, bo to dodaje siły do tworzenia nowych rozdziałów, więc jeśli na "puk puk" ktoś odpowie "kto tam", to niech "ten ktoś" napiszę łaskawie jakiś komentarz!!! Plose c:
No to tyle, nie zawracam wam już głowy, mam nadzieję, że się spodoba :D
Rozdział 10
Koniec cyklu, właśnie to pozwoliło Takano spędzić trochę więcej czasu Onoderą, a ostatnie wydarzenia tylko pogorszyły sytuację Ritsu. Czemu akurat w tym momencie nie ma nic do roboty?! Czemu?! Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, jakiś zły potwór zaczaja się wciąż na chłopaka i niszczy mu życie, przynajmniej on to tak odbiera. Zła zjawa? A może duchy mściciele od jego rodziców? A właśnie, skoro już mowa o państwu Onodera, Ritsu zauważył, że na jego nieszczęście niedługo będzie musiał się z nimi spotkać, albowiem wyruszy, by razem z rodziną zrobić mnóstwo mochi. W sumie to świetna okazja, by w końcu wyrwać się spod rządów tyrana jakim jest Masamune, ale nie w czas. No jakby nie patrzeć będą święta, a co za tym idzie urodziny Takano. Akurat w tym czasie chłopak ma jechać do rodziny? Tak jak Ritsu ma dość mężczyzny na całej linii, tak teraz jest mu go nawet żal. W końcu kogo on jeszcze ma? Kogo? Yokozawę. No tak. To był fakt, którego nie dało się przemilczeć. Może jednak to nawet lepsze rozwiązanie, by pozostawić Masamune w rękach swojego „przyjaciela”? Chociaż nie bardzo. Mimo że chłopak nie chciał się do tego przyznać, nie miał na to ochoty. No i wiedział, że pomimo wszystkiego Takano nie byłby zadowolony z takiego obrotu spraw. Jednak chyba nie będzie mieć najmniejszego wyboru.
*
MT – Hej, słuchasz mnie? Onodera?
OR – Ha? – Ritsu spostrzegł pytający wyraz twarzy Takano, co sugerowało, że ten zadał mu pytanie, ale jakie? – Przepraszam, nie słuchałem, zamyśliłem się.
MT – Co z tobą? Ostatnio chodzisz z głową w chmurach, coś się stało?
OR – N-nie, spokojnie. Po prostu jestem zmęczony.
MT – Haa? Jaja sobie robisz? Przecież to dopiero początek, nie masz nic do roboty i ty jesteś zmęczony? Może jesteś chory? – Ku zdziwieniu chłopaka, Masamune wypowiedział te słowa wypełnione troską, co oznacza, że Takano będzie drążył temat, a tym razem Onodera wolał, by mężczyzna zbytnio się nie angażował. Tak więc Ritsu w jednej chwili wymyślił plan, by pogrążyć go i zarazem zakończyć temat.
OR – Może w pracy się nie przemęczam, ale ostatnio coś u mnie kiepsko ze snem I NIE WYMIENIĘ KOGO TO WINA.
MT – Nie zwalaj całej winy na mnie.
OR – Tak? To niby kto inny nie pozwala mi spać?! Masamune wyglądał na zatkanego, ale zaraz potem jakoś wywinął się od przyznania Ritsu racji. Co jak co, ale są czasem chwile, takie jak ta, kiedy Onodera jest z siebie dumny. Trzeba przyznać, że sporo się nauczył o swoim przełożonym odkąd z nim zamieszkał i tak jak przewidywał rozmowa zeszła na kompletnie inny tor. Może niezbyt dla niego bezpieczny, ale lepsze to niż dać do zrozumienia Takano, że chłopak martwi się o swój wyjazd do rodziny i zostawienia mężczyzny samego! Nie. To się nie dzieje naprawdę. Ritsu w krótkiej chwili wyrzucił wszystkie te myśli z głowy, jak w ogóle mogło do tego dojść?
*
Takano co prawda zauważył, że chłopaka coś dręczy, co w sumie nie było niczym trudnym, gdyż Onodera odpowiadał na co drugie zdanie i zawsze szybko kończył z nim rozmowę. Niestety pomimo usilnych starań nie udało się od niego niczego wyciągnąć. Masamune martwił się o Ritsu i był już nawet skłonny go upić, ale jednak powstrzymał się, choć może nie było to złym pomysłem. Jednak po tygodniu nienajlepszy stan Onodery dawał o sobie znać, gdyż ten odpowiedzialny za większość obowiązków domowych, coraz rzadziej je wypełniał. Dlatego też Takano przejął po nim tymczasowo gotowanie, ale to nie mogło trwać długo. Dlaczego skoro chłopak ma jakiś problem, po prostu mu o tym nie powie?
*
Tego dnia mężczyzna musiał trochę dłużej posiedzieć w pracy, więc miał nadzieję, że gdy wróci będzie miał chociaż co zjeść. Niestety przeliczył się. Kiedy wszedł do domu zastał tam tylko śpiącego Ritsu. Takano rozumiał, że coś może być nie tak, ale bez przesady, przecież to nie oznacza, żeby od razu się poddać i nic nie robić, szczególnie, że ma JEGO. No czemu do chol***( nie no, cenzura przy cholera mnie rozwala xD A może tutaj są też kulturalni ludzie, ha? ^^) w końcu nie powie o co chodzi?! Na razie jednak wściekanie się nie miało sensu, bo Onodera spał jak zabity, a mężczyzna nie chciał go budzić. Chwilę później nakrył go kocem i poszedł do sklepu zrobić jakieś zakupy, by obaj z głodu nie pomarli.
*
Chłopak otworzył oczy i wtedy zaatakował go blask jaki panował w pokoju. Budzenie się przy zapalonym świetle nie należało do miłych, szczególnie, że to w mieszkaniu Takano było naprawdę jasne. Chwilę później Ritsu usiadł i spostrzegł Masamune’go, który czytał jakąś książkę. Po kilku sekundach okazale ziewnął i oparł się wygodnie, po czym znów zamknął oczy. Tą idealną ciszę zakłócił głos mężczyzny, który w końcu postanowił poruszyć ten feralny temat.
MT – Obudziłeś się już?
OR – Hm? Taa. – Takano odłożył książkę, okulary i spojrzał na Onoderę.
MT – Powiesz mi w końcu co się do chol*** dzieje?
OR – N-nic. – Ritsu wyglądał na nieco zdenerwowanego, nie w smak mu było rozmawianie na ten temat, szczególnie z Masamune.
MT – Ha! Ty na serio uważasz, że jestem aż tak tępy, by nie zorientować sie, że coś się dzieje?
OR – A-ale.
MT – Przestań chrzanić! Jeśli masz jakiś problem to mów, w końcu jestem także po to, by ci pomagać!
Te słowa mocno zaskoczyły Onoderę, a rumieniec pojawił mu się mimowolnie na twarzy. Wyglądało na to, że Takano faktycznie się o niego martwił, ale Ritsu po prostu nie mógł mu powiedzieć, o co chodzi. To wszystko co planował było jeszcze niepewne, wolał mu nie robić nadziei. Poza tym przyznanie się do tego, o czym myślał, przeczyłoby jego wszelkim zasadom, aż sam do tej pory nie mógł uwierzyć, że wpadł na taki idiotyczny pomysł.
OR – Nic mi nie jest, przepraszam, jeśli…
MT – Daruj sobie. Nigdy nie nauczysz się kłamać.
OR – Ale ja wcale nie…
MT – Ritsu! – Chłopak zdziwił się, a jego twarz stawała się coraz bardziej czerwona. Natychmiast opóścił wzrok i zaczął patrzeć się w ziemię, lecz Masamune nie miał zamiaru mu na to pozwalać. Po chwili chwycił Onoderę za policzek, sprawnie odwrócił jego głowę i czule go pocałował. – To powiesz w końcu o co chodzi?
Ritsu nieco zmieszany już sam nie wiedział co robić, ale zdecydował się jednak nic nie mówić. Znowu odwrócił wzrok, ze zdenerwowania zacisnął pięści i po raz kolejny odmówił Takano wyjaśnień, na co ten oparł głowę o rękę i powiedział:
MT – Rety, jesteś jeszcze bardziej uparty niż Yokozawa, a myślałem, że to niemożliwe… Chłopak nie wiedział czemu, ale czuł się dotknięty. Może to tylko głupie porównanie, ale dla niego to był cios poniżej pasa. Porównywanie go do Yokozawy, jeszcze na dodatek w takiej sytuacji, mocno go uraziło. Masamune wiedział, że Ritsu nie miał zbyt dobrych stosunków z jego przyjacielem, znał też bardzo dobrze powód, przez który tak się działo. A pomimo tego zupełnie nie potrzebnie wspomniał o Yokozawie, na dodatek porównując jego i Onoderę. Nie musiał tego robić.
OR – Skoro Yokozawa jest lepszy to idź do niego, a mi daj spokój! – Ritsu szybko ubrał płaszcz i buty i pomimo wołań mężczyzny wyszedł. W sumie to nawet nie wiedział, co Takano w tamtej chwili mówił, po prostu chciał już jak najszybciej zostać sam. Gdy opuścił budynek ruszył szybkim krokiem przed siebie. Noc to najlepsza i najpiękniejsza pora na spacer, ale on płakał i nawet nie wiedział, czemu tak bardzo mu było smutno.
*
Następnego dnia chłopak obudził się na kanapie, ale jak do tego doszło? Gdy tak się zastanawiał, nagle go olśniło. No tak, przecież się wczoraj pokłócił z Takano-sanem. Potem z tego co pamiętał poszedł na spacer, a gdy wrócił Masamune już spał. Na szczęście zostawił otwarte drzwi, bo Ritsu niczego ze sobą nie wziął. W sumie to mężczyzna poszedłby szukać Onodery, gdyby właśnie nie to, że chłopak nie wziął ze sobą kluczy i jakby wrócił, to nie miałby jak wejść do domu. Próbował on także poczekać na niego, ale Ritsu długo nie wracał, a zmęczenie wzięło górą nad rozsądkiem. Prawdą jest też to, że Onodera nie postąpił jak normalny człowiek i nie poszedł do łóżka, tylko z wyczerpania padł na kanapę i z niej nie wstał i tak właśnie powstała ta przedziwna dla obu sytuacja.
Takano wstał wyjątkowo wcześnie. Fakt iż nie miał przy sobie Ritsu i mało tego, nawet nie wiedział, czy wrócił do domu, nie pozwolił mu na dłuższy sen. Kamień spadł mu z serca, gdy ujrzał chłopaka na kanapie w salonie. Natychmiast podszedł do niego, pocałował w policzek i lekko przytulił, tak by go nie obudzić.
Pół godziny później śniadanie już ładnie leżało na stole i tylko czekało na to, by je spożyć. Masamune postanowił jednak obudzić Onoderę, widząc, że nie ma szans na to, by on sam to zrobił. Po chwili mężczyzna wpatrywał się w śpiącego Ritsu, odgarniając pojedyncze kosmyki włosów. Chłopak wyglądał w tym momencie tak niewyobrażalnie uroczo, że Takano był pewny, że gdyby go nie znał, momentalnie by się w nim zakochał. Poza tym bardzo mu go brakowało. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że obaj się od siebie bardzo odsunęli. W sumie to Masamune nawet nie wiedział co powiedział, że Ritsu wczoraj tak pospiesznie wyszedł, ale i tak chciał go jak najszybciej za to przeprosić. Po prostu nie mógł się doczekać, aż wszystko wróci na swoje miejsce. Nawet brakowało mu beznadziejnej kuchni chłopaka, bo nawet jeśli jego potrawy nie należały zbyt smaczne, sam widok Onodery, starającego się ugotować coś jadalnego, był z pewnością tym, co chciałby widzieć rano do końca swojego życia. Niestety czas poganiał, tak więc Masamune nie miał czasu na gapienie się w ukochanego, chociaż sprawiało mu to nie lada przyjemność. Po chwili czule pocałował Ritsu na pobudkę, dodając:
MT – Wstawaj, śpiąca królewno. – Jak bardzo chłopak by nie był zaspany, zawsze rozumiałby znaczenie tych słów, które go prześladowały od jakiegoś czasu, tak więc wściekł się dosłownie „automatycznie” - jak co ranka.
OR – Mówiłem ci, byś przestał mnie traktować jak dziecko! – Mówiąc to zakrył się kocem.
MT – Tylko wiesz, z tego co wiem, dorośli przeważnie chodzą do pracy, a z tego co widzę ty się nigdzie nie wybierasz.
W tym momencie Ritsu z okrzykiem „Która godzina?!” zerwał się na równe nogi.
*
Śniadanie upłynęło już w spokojnej atmosferze. Takano wyciągnął od Onodery , gdzie to się szwendał w nocy, po czym stanowczo zabronił mu więcej tak robić, mówiąc, że się o niego martwi. Ritsu był zaskoczony postawą Takano, a na jego twarzy pojawił się wielki rumieniec. Po posiłku chłopak postanowił posprzątać, gdyż miał świadomość tego, że w ostatnim czasie tak naprawdę nie zrobił nic konstruktywnego. Po czym mężczyzna przez ładne kilka minut tulił Onoderę. Cieszył się, że wszystko jakoś wróciło do normy. Chciał trzymać Ritsu w swoich ramionach jak tylko najdłużej się dało. * Po kilku dniach już nikt nie pamiętał o kłótni. Wszystko działo się tak naturalnie, jakby nic się nie wydarzyło. Onodera wrócił do produktywnego stylu życia, co za tym idzie, obowiązki domowe znów spadły na jego głowę. Chociaż chłopak był przekonany, że Masamune uważał to za prawidłową kolei rzeczy, jak również twierdził, że Ritsu dosłownie zawsze powinien gotować, a to, że przez kilka dni tego nie robił, to była wyjątkowa dobroduszność ze strony mężczyzny. To jest zwyczajne wykorzystywanie! No ale z codziennością przyszły i codzienne problemy - chłopak nie miał za złe Takano zrzucaną na niego pracę tak bardzo jak traktowanie go przez Masamune’go. Onodera miał wrażenia, jakby jego przełożony tylko szukał powodu, żeby mu dokopać. Jak nie pracą, to różnymi odzywkami. Bezndzieja. Było jednak coś jeszcze, coś, na co Ritsu zwrócił swoją uwagę już jakiś czas temu, a mianowicie zbliżały się święta. W sumie wszystko by grało, tak jak rok temu, tylko że jakaś tam ciotka musi wyjechać w pilnej sprawie, więc spotkanie rodzinne odbędzie się wcześniej, tak że może się okazać, że chłopak będzie musiał wyjechać na same urodziny Takano, a pomimo wszystkiego nie chciał go samego zostawiać (nawet jeśli byłby z nim Yokozawa), tak więc Onodera wrócił do punktu wyjścia. Beznadzieja.
*
W końcu po kilku dniach Masamune dowiedział się o wyjeździe Ritsu, z czego – jak ten przewidywał – nie był zachwycony. Niestety chłopak oświadczył, że to jest bardzo ważne, ale również przeprosił Takano, co chyba skłoniło go do dania przepustki Onoderze na wyjazd. Pomimo tego, że Masamune wyglądał na trochę rozczarowanego, miało się wrażenie, że to jednak Ritsu to bardziej przeżywa. Jego ogromne wyrzuty sumienia sprawiły, że jeszcze kilkanaście razy zastanawiał się nad ostateczną decyzją, lecz ciągle opanowywał się, mówiąc sobie, że musi trzymać się planu.
*
Tego ranka Ritsu ani nie wyglądał ani nie czuł się zbyt dobrze. Nie chciał jednak opuszczać choćby jednego dnia pracy, gdyż za tydzień wyjeżdża na dosyć długo i pozostawi swoją robotę reszcie edytorów, więc chociaż w te ostatnie dni chciał dać z siebie wszystko. Niestety nawet zrobienie śniadania, a potem jak się okazało jego zjedzenie było dla Onodery nie lada wyczynem. Masamune nie mógł nie zauważyć złego stanu chłopaka, więc na początku pozmywał za niego, a chwilę później kazał mu zmierzyć temperaturę. Ritsu wzbraniał się jak tylko mógł, ale na długo mu tego zapału nie starczyło, gdyż faktycznie czuł się koszmarnie, więc modlił się tylko, by gorączka, którą miał na sto procent, nie okazała się zbyt wysoka. Niestety trzydzieści dziewięć stopni spowodowało, że chłopak nie miał nawet najmniejszej szansy na pójście do roboty, mało tego, jeszcze chwila, a Takano zostałby w domu razem z nim. Na szczęście w tym temacie mężczyzna dał się przekonać, ale i tak nie zamierzał zbyt długo pracować – teraz najważniejszą priorytetem było zdrowie jego Ritsu.
*
KS – Satoru…
SS – Tak?
KS – Tak z ciekawości zapytam, czy kiedyś całowaliście się z Nao w miejscu publicznym na oczach ludzi?
YT – Wiesz, Kisa, myślę, że to jego osobista sprawa.
SS – Nie no, spoko, mi to tam nie przeszkadza. Co do pytania, raz, ale Nao był tak zawstydzony, że wolałem już nigdy więcej tego nie robić, eh, nadal pamiętam jego minę, był wtedy taaki słodki. X333 – Kisa i Mino wybuchli śmiechem, ale Tori jak zwykle nawet się nie uśmiechnął.
KS – Wiesz Satoru, według mnie to było bardzo odważne.
SS – Czemu?
KS – Chyba ludzie wokół nie najlepiej to odebrali.
YT – Kisa ma racje, nawet jeśli się z tym nie ukrywasz, to i tak musiało to wymagać sporej odwagi.
SS – E tam, ja, jak można się domyśleć, nie wiem jak można określać ludzi po ich orientacji, to każdego osobista sprawa, a jeśli ktoś mnie ocenia źle tylko dlatego, że jestem gejem, to niech spada na drzewo.
M – Mądre słowa.
SS – Heh, fajnie, że się ze mną zgadzasz. – W tej chwili do biura wszedł Takano.
KS – Takano-san spóźniłeś się, coś się stało?
MT – Nic, tylko musiałem coś jeszcze załatwić.
SS – A tak w ogóle to gdzie jest Onodera-kun?
MT – Nie przyjdzie, ponoć jest chory, w każdym razie zrobił sobie wolne.
KS – Heh, to wszystko jasne.
M – Co masz na myśli?
KS – Niiiic, tak tylko do siebie mówię.
MT – Tak w ogóle to czemu jeszcze nie zaczęliście pracować?!
SS – Rozmawialiśmy.
MT – Hm?
YT – Kisa bez skrupułów zapytał się Satoru, czy całował się kiedyś ze swoim chłopakiem publicznie.
MT – I jak?
KS – Wyszło na to, że tak, Satoru jest bardzo odważny :D
MT – W sumie to nie dziwne skoro go kocha, nie?
KS – Tak sądzisz? A ja jestem pewien, że nie zrobiłbyś tego nawet na naszych oczach :P
MT – Mógłbym gdybym tylko chciał, ale nie chcę. W każdym razie zacznijcie w końcu pracować.
KS – Haha, wiedziałem, że tylko tak gadasz :P
M – Bardzo sprytny odwrót.
MT – Po prostu nie mam ochoty się z wami kłócić.
KS – No to się nie kłóć tylko nam pokaż.
MT – Hahaha, nie.
KS – Boisz się!
MT – Mówiłem już jakie jest moje zdanie, poza tym nie miałbym na kim wam „tego pokazać”.
YT – W sumie to racja.
KS – Nie ja!
YT – Je tym bardziej nie.
M – Podaruję sobie, poza tym chcę brać udział w zakładach. C:
SS – Mam chłopaka, sorry.
MT – No widzicie, a teraz…
SS – Hm, a Onodera-kun?
KS – Jestem za!
YT –Nada się.
M – Może być.
MT – To teraz mu to powiedzcie.
KS – E tam, nie musi wiedzieć.
YT – Będzie miał prawo się zdenerwować.
SS – Na pewno nie będzie tak źle.
M – To jak, Takano-san?
MT – Niech będzie, przyjmuję wyzwanie, a teraz do roboty!
KS – Hai, hai! ^^
*
Dwa dni później Ritsu czuł się już znacznie lepiej. Chyba powinien podziękować Takano, że kazał mu zostać w domu...chłopak jednak nie miał zamiaru tego zrobić, tłumacząc się tym, że mężczyzna i tak jest przewrażliwiony i lepiej nie popierać tej postawy. Jedno było pewne, Onodera musi wziąć się teraz porządnie za robotę – w końcu nie może tak żerować na reszcie. To jego autorki, jego mangi i on musi je zedytować! Nikt inny! Tak więc kiedy chłopak wszedł do biura od razu wziął się za robotę. Emerald powoli się wypełniał. Na początku byli tylko on i Takano, co Ritsu nadal uważał za krępujące, dlatego był wniebowzięty gdy w końcu reszta zaczęła przychodzić. Na początku Tori, potem Satoru, Mino i na końcu Kisa. I cała redakcja była zapełniona, ale tylko ich dział był tak oblegany, gdyż w pobliskich pracownicy przychodzili tylko na kilka godzin. Po prostu Emerald na początku cyklu nigdy nie przejmował się, co będzie dalej, a teraz musi siedzieć najdłużej. W końcu edytorzy mang shojo zostali sami. To w sumie nie dziwiło Onoderę, dziwniejsze było zachowanie jego współpracowników. Jednakże Ritsu nie przejmował się tym za bardzo. Postanowił pracować z całych sił i nic nie mogło mu w tym przeszkodzić. Kilka minut później chłopak ruszył w stronę windy, bo musiał coś zanieść, gdy tylko opuścił pomieszczenie Emerald nagle się ożywił.
KS – Takano-san! Przecież miałeś okazję! Poddajesz się jednak?
MT – Nic takiego nie powiedziałem.
SS – To w takim razie zrób to jak Onodera-kun wróci. – Nie dało się ukryć Kisa i Satowu byli wyjątkowo podekscytowani, dosłownie pragnęli to zobaczyć na własne oczy, Mino i Tori oczywiście też nie mieli zamiaru tego opuścić. – To jak?
MT – No dobra.
Wkrótce dało się słyszeć kroki. Takano wstał, a Shiga i Shouta szczerzyli się od ucha do ucha. W końcu Powolnym krokiem Ritsu zmierzał ku swojemu stanowisku, ale nie zdążył tam dotrzeć, gdy Masamune podszedł do niego, chwycił jego głowę od tyłu, przyciągnął i pocałował go. Mężczyzna starał się, by wszystko wyglądało dosyć sztucznie, ale nie mógł w to nie wlać trochę uczucia, gdy sprawa dotyczyła Onodery. Chłopak otworzył szeroko oczy, niby nie było to dla niego niczym nowym, ale tym razem wokół znajdowali się ludzie! Co jego przełożony sobie do chol*** myślał?! Chwilę później Ritsu odepchnął od siebie Takano i cały zarumieniony załapał się za głowę. Najbardziej nie chciał pokazywać swojej twarzy reszcie, jak w ogóle Masamune śmiał to zrobić?! Był na niego wściekły, prawie płakał z tej wściekłości, po chwili wykrzyczał:
OR – CO TY DO CHOL*** ROBISZ?! – Ku jego zdziwieniu Takano stał spokojnie nie zawracając na chłopaka uwagi.
MT – Zadowoleni?
KS, SS – Tak. – Ta dwójka dalej się szczerzyła zbierając pieniądze z zakładów, gdyż i Mino i Tori, nie wierzyli, że Masamune posunie się do czegoś takiego.
OR – C-co to ma być?! O co wam chodzi?!
KS – Nie przejmuj się Rit-chan, to tylko zakład.
OR – Zakład? – Onodera był coraz bardziej wściekły, miał ochotę wszystko to z siebie wyrzucić, ale brakowało mu na to odwagi.
SS – Dokładnie, no już, uspokój się.
MT – Taa, potraktuj to jako taki żart.
OR – „Żart”? – Jakkolwiek by się Ritsu nie powstrzymywał, nie mógł dużej tego w sobie dusić. Teraz miarka się przebrała. Żart?! Był wkurzony na wszystkich wokół, ale najbardziej jednak na Takano, który po prostu zgodził się, by to zrobić, zamiast odmówić. Jak on mógł? Chłopak czuł się okropnie, po chwili już nie wytrzymał i zaczął krzyczęć. – JAK MOGLIŚCIE COŚ TAKIEGO ZROBIĆ?! Rozumiem, Takano-san, uważasz to za żart, ale czy pomyślałeś może przez chwilę jak JA się teraz z tym czuję lub co JA o tym myślę?! Ciągle tylko mi dogryzasz i uprzykrzasz mi życie, mógłbyś choć raz podejść do sprawy poważnie?! CZY TO AŻ TAKI KŁOPOT OKAZAĆ MI ODROBINĘ SZACUNKU?! Dla ciebie wszystko jednym wielkim żartem! To, że istnieję!
MT – Onodera, przestań już…
OR – To, że tutaj pracuję! JAK RÓWNIERZ TO, ŻE...- Onodera powstrzymał się w ostatnim momencie, by dokończyć zdanie, zapomniał, że są tutaj też inni, za to Takano stał jak wryty. Nie wiedział, że chłopakowi to aż tak bardzo przeszkadza, ale najbardziej smutno mu było z powodu ostatniego zdania, gdyż wiedział co chłopak chciał powiedzieć.
MT – Onodera, to nie…
OR – ZEJDŹ MI Z OCZU!
Ritsu zapłakany wyszedł szybkim krokiem, pozostawiając zaskoczonych edytorów Emeralda. Nikt nie śmiał nawet drgnąć, nawet głośniej wziąć oddechu. Po kilku długich minutach Takano uderzył pięścią w ścianę krzycząc „Szlag by to!”, po czym zdenerwowany i smutny wrócił do swojego stanowiska i wziął się za pracę, by trochę się uspokoić.
KS – Takano-san, przepraszam, że cię do tego namawiałem.
SS – Ja, też…
YT – Chyba teraz wszyscy tego żałujemy.
M – Zgadza się, my…
MT – Wy teraz będziecie odpowiedzialni za mangi wydawane przez autorów Onodery.
KS – Takano-san…
MT – Nie trujcie mi d***, tylko wracajcie do pracy.
Takano oczywiście nie zależało tylko na jakiś tam mangach. Nie mógł uwierzyć, że aż tak skrzywdził Ritsu, a największym zaskoczeniem było to, że chłopak nawet po tych wszystkich słowach, po tej całej sytuacji, nie powiedział, że go nienawidzi. O tym, co teraz Masamune teraz przeżywa wiedział tylko Kisa i on najbardziej żałował, że namówił swojego przełożonego do tego zakładu, w końcu sam dobrze wiedział, co znaczy się pokłócić z ukochaną osobą, chociaż i tak nigdy sprzeczki jego i Yukiny nie wyglądały aż tak poważnie. Tego dnia Takano zastał puste mieszkanie.
x