niedziela, 17 listopada 2013

To nowe cóś D:

MAM!!!!! 
Są 2 rozdziały tego nowego...no nie wiem jeszcze jaki ma tytuł, ale jakiś fajny znajdę c; Chciałam wam jeszcze dać SH (to też wina brudnej, że nie dodałam, obiecała mi, że mi przy nim pomoże, a nawet palecem nie kiwnęła ;-; ), ale na prawdę, pisałam tamto, poza tym miałam pomysł na SH, ale taki, który mogę zrealizować dopiero za jakieś 3 rozdziały i jeszcze zaczęłam to pisać, żeby mi z głowy nie uciekło. W najbliższym czasie (w przeciągu kilku dni) dodam SH. W ogóle miałam to wszystko dać wczoraj (były moje urodziny c: ), no ale pomimo wszelkich starań nie udało się. Za to jest tego wyjątkowo dużo i mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania! 

Rozdział 1
Tu jeszcze raz ja - z góry przepraszam za te skoki czasowe, ale uwierzcie mi g*** was obchodzi co w ominiętym czasie się działo - miłego czytania c:

S - Shirai                         K - Kei                         M - Mitsuru                m - mama

Chłopaka obudziły krzyki z kuchni, nie kto inny jak mama wrzeszczała na cały dom, by ten już wstawał. A był to najgorszy dzień każdego roku - 1 września. On nigdy nie wróży nic dobrego, wydarzenie z nim związane jest zmorą każdego ucznia. Nikt nie lubi, jak z pięknych, słonecznych wakacji wyciąga go rozpoczęcie roku szkolnego. A potem już tylko gorzej. Jedynym pocieszeniem jest to, że to był ostatni taki 1 września w życiu chłopaka, ale czy to naprawdę dobrze? Za to będzie musiał przypłacić nie lada ceną, dzień w dzień nauka, nie można odpuścić na chwilę, ponieważ ten miał całkiem spore ambicje, by zdać tak bardzo nienawidzoną maturę i to jeszcze z dobrym wynikiem. Chłopak chciał pójść na psychologię, ale przedmioty z nią związane nie szły mu jakoś wybitnie dobrze. Co za paradoks - kochasz coś, a w szkole jesteś z tego beznadziejny, może dlatego, że nie ma takiego przedmiotu jak „psychologia”, a biologia bynajmniej się tym nie zajmuje. Shirai był bardzo oczytany, miał dziesiątki książek typu „Zrozumieć społeczeństwo” albo „ Zrozumieć, co czują inni” itp. Bywało, że dwie książki były na ten sam temat, a radziły co innego. Niechże się ludzie zdecydują! No cóż...teraz trzeba zająć się szkołą. Chłopak wstał z łóżka i poszedł do łazienki - wyglądał zdecydowanie lepiej niż się czuł. Pod dosyć jasno brązowymi oczami nie było tak wielkich cieni, a tego samego koloru włosy trzymały się w jako takim ładzie. Grzywka była już trochę przydługawa, ale odgarnięta na prawą stronę, nie przeszkadzała w ogóle.  Krótko mówiąc. Shirai wyglądał prawie jak zombie (prawie w tym przypadku robiło małą różnicę), a czuł się jakby naprawdę umarł. Na szczęście zimny prysznic przywrócił go do życia. Chwilę później już ubrany jadł śniadanie w kuchni. Apetyt  mu nie dopisywał - jakby nie patrzeć kromkę chleba nie można nazwać nawet posiłkiem, co najwyżej przekąską, szczególnie dla osiemnastolatka. Co prawda chłopak nie należał do tych wysokich, w dodatku był chudy, ale aż tak źle z nim nie było, żeby odżywiać się jak anorektyczka. Miał brązowe oczy i włosy, które były ładnie poukładane, a grzywka zawsze podcięta na tyle, by nie zasłaniała oczu chłopaka i „nie psuła mu wzroku”. Shirai ubierał się w ciepłych kolorach, które w pewnym sensie oddawały jego charakter. Choć dzisiaj z wiadomych powodów nie był za wesoły, jedno było pewne. To będzie długi i żmudny dzień.
                                                                              
                                                                                 *
Chłopak wszedł do domu. Jeszcze nikogo nie było - rodzice w pracy, a braciszek na własnym rozpoczęciu. Co można w takiej sytuacji zrobić?
1. Czytać książkę.
2. Wejść na komputer.
Pierwszy punkt z góry odpadł, ponieważ Shirai właśnie wczoraj  skończył czytać swoją książkę, innymi słowy w tej chwili nie było Co czytać. Tak więc został komputer. Wpierw chłopak przebrał się w coś wygodniejszego, kilka minut później siedział już przy biurku i czytał różne ciekawostki związane z psychologią na Internecie. W tym momencie przyszła wiadomość na GG. Wszystko spoko z wyjątkiem tego kto pisał - numer był nie znany.
28988936 - Cześć, chcesz pogadać?
Ja - Zależy z kim.
28988936 - Nieważne. Ile masz latek?
Ja - Po co ci to?
28988936 - Wolę wiedzieć z kim piszę.
Ja - To napisz to kogoś kogo znasz, tak w ogóle to skąd masz mój numer?
28988936 - Wpisałam kilka cyferek i jest. Jak ci się nudzi to nieważne z kim piszesz.
Ja - Chyba to tak nie działa...
28988936 - To ile?
Ja - A ty?
28988936 - Byłam pierwsza.
Ja - 19, a ty?
28988936 - Tyle samo. Imię?
Ja - To już akurat ci nie jest potrzebne.
28988936 - Ale fajnie wiedzieć.
Ja - No to bardzo mi przykro, ale się tak szybko nie dowiesz.
28988936 - Niech ci będzie, to o czym chcesz rozmawiać?
Ja - Ty napisałaś pierwsza, ale chętnie podyskutuję na temat psychologii.
28988936 - Nudy. Coś jeszcze?
M - Braciszku z kim rozmawiasz?
S - Aaa? „Nie zauważyłem jak wrócił”
M - Pytałem z kim piszesz?
S - Z koleżanką.
M - Aha, zrobimy coś do jedzenia?
S - Poczekaj chwilę.
Ja - Wybacz, ale muszę iść, jak chcesz mogę odezwać się później.
28988936 - Możesz.
Ja - Cześć.
28988936 - Cześć.

*

S - Jesteś już duży, do czego jestem ci potrzebny?
M - Wisz, że lubię, gdy inni za mnie coś robią. Tym razem padło na ciebie.
Shiroi i Mitsuru pastwili się nad obiadem. Nie mieli pojęcia co zrobić, a w lodówce świeciły pustki (skąd ja to znam). Na szczęście znaleźli filety z kurczaka, więc zaczęli je przyrządzać. Oboje dobrze się dogadywali i mieli ze sobą dobry kontakt. Interesowało ich mniej więcej to samo, mieli podobny gust, czasem tylko się nie zgadzali w niektórych sprawach. Shirai od zawsze spędzał dużo czasu z bratem, bawił się z nim i opiekował, pomagał w lekcjach itd. Stał się dla Mitsuru’iego autorytetem, który ten chciał naśladować. Mają te same geny, więc nic dziwnego, że chłopakowi podobają się podobne rzeczy i „przejął” gust po bracie.
                                  
                                                      BONUS!!!
Gupia ;-;  z życia wzięte - z serii „Ja i moi bracia”. Występują:
J - ja
D - Dawid (mój starszy brat)

*
...
Zwykły dzionek (dajmy na to) robię sobie kanapkę i spada mi masło z noża.
D - *clapface* (to wyjaśnię w innym bonusie, chodzi o facepalma) Pfff...
J - No co...YŁEE (to ma symulować dziwny odgłos jaki wydaję)
D - YŁEE
J - YŁEE
D - YŁEE
J - YŁEE
D - Dwaj idioci.
J - Dokładnie XD

Pozdrawiam Dawida, który i tak tego nie przeczyta, bo choć podejrzewa że oglądam shounen ai/yaoi to nigdy się mu do tego nie przyznam. Kocham cię bracie c:
                                                                   KONIEC

Pomimo dobrych relacji dosyć często się na siebie wkurzali, ale nie na długo. Pewne było to, że jeden dla drugiego wskoczyłby w ogień i na odwrót. Wracając do rzeczywistości, jeszcze chwila, a spaliłyby się kotlety. Na szczęście dzielny Mitsuru przejął patelnię z rąk brata i uratował jakże cenne pożywienie.
M - Jeszcze chwila aby się spaliły!
S - Wybacz...ale sam mnie zagoniłeś do kuchni.
M - Nie myślałem, że będziesz sabotował nasze jedzenie.
S - Nie sabotuję, tylko poddaję je procesowi utleniania.
M - Jeden pies - albowiem nie mielibyśmy co spożyć milordzie.
S - Ale jednak mamy Janie, tak więc weź to mięsiwo i wsadź w swój otwór gębowy, po czym zamilknij.
M - Dobrze milordzie.
Po tych słowach oboje zaczęli konsumować przygotowane wcześniej jedzenie. Niedługo po tym na talerzu nie pozostało ani grama. Oboje umyli po sobie talerze, po czym zasiedli do swoich komputerów. To znaczy Shirai zasiadł do komputera, Mitsuru miał tylko gruchota, który od czasu do czasu nazywano laptopem. Ojciec wziął z pracy jakiegoś starocia i z matką wręczyli go Mitsuru’iemu za świadectwo z paskiem. Co prawda urządzenie to nie jest najlepszej klasy...a można nawet powiedzieć. Słabe parametry plus tysiące różnych dziwnych plików sprawiało, że na Internecie maszyna zacinała, a o grach nawet nie ma co wspominać. Na szczęście cud sprawił, że po zmienieniu kilku ustawień  „Warcraft III” w ogóle chodził na tym czymś. Dzięki temu bracia mogli grać z sobą, a ponieważ robili to przeważnie nocą rodzice nie byli zachwyceni. O wilku mowa. Ci właśnie wrócili, ale widząc zawartość lodówki, albo raczej jej brak, od razu pojechali do sklepu, tak więc chłopcy mieli kolejną chwilę dla siebie.
S - Ej, chodź do mojej bazy, bo mnie atakują.
M - Tak jest, a co zrobić by mieć tych takich gości co ożywiają szkielety...tych...a właśnie, nekromantów?
S - Zbuduj „świątynię potępionych”. (tak wiem, wiem pewnie jestem jedyną osobą, która grała w tą grę...tak w ogóle to naprawdę polecam c: )
M - Okey.
S - Ej, dobra chodź już na wroga.
M - Okey.
~  10 minut później ~
S - Zwycięstwo. Oczywiście w rankingu jestem pierwszy.
M - A gdzie to się...aaa, okey, już mam. No...ja jestem trzeci...ale jak na mnie to i tak dobrze c:
S - To co, idź już do siebie - muszę się pouczyć.
M - Ty tylko uczyć i uczyć.
S - Chcę jakoś zdać tą maturę.

M - Którą masz za pół roku...ale nieważne. Wiem o co ci chodzi.
S - Hm?
M - Chcesz napisać do tej dziewczyny, prawda?
S - Nie, niby czemu?
M - Znam cię braciszku, prawie przypalone jedzenie tylko potwierdza moją teorię.
S - I co...będziesz mi tego kurczaka to końca życia wypominać?!
M - Może...ale ważniejsze jest to, że się zakochałeś.
S - Wcale nie.
M - Oj, tak, tak.
S - Zamknij się, nie i koniec.
M - Dobrze wiesz, że tak, niedługo zdobędziesz dziewczynę i będziesz musiał kupić mamie wino. Lepiej przygotuj pieniądze.
S - Wyjdź.
Shirai kilka lat temu założył się ze swoją matką, że do 22 roku życia nie będzie miał dziewczyny. Było tym całkowicie przekonany. Przegrany miał kupić zwycięscy dobre wino.
*
Ja - jj
28988936 - Hm?
Ja - jj = już jestem
28988936 - Aha, okey.
Ja - Jakby co zw = zaraz wracam.
28988936 - Nie no bez przesady to, to i ja wiem.
Ja - Wiesz, brat mi trochę pozawracał głowę...ale teraz mam czas.
28988936 - Masz brata?
Ja - Pacz zdanie wyżej.
28988936 - Nie no, rozumiem. Młodszy czy starszy?
Ja - Młodszy...o 6 lat młodszy.
28988936 - Jak ma na imię?
Ja - Mitsuru, a co?
28988936 - W tej chwili dowiedziałam się więcej o twoim bracie niż wiem o tobie. Ciekawe...
Ja - Co nie? A ty masz rodzeństwo?
28988936 - Siostrę, też młodszą.
Ja - A tak dokładniej?
28988936 - O 3 lata młodsza od twojego brata. Oblicz sobie.
Ja - Wiedziałem, że między mną a Mitsuru jest nawet duży odstęp wiekowy, ale patrząc na to, że jesteście rodzeństwem, między tobą a twoją siostrą jest przepaść D:
28988936 - No dzieli nas te 9 lat, ale jest dobrze.
Ja - Rozumiem. Imię?
28988936 - A co jeśli będziesz chciał ją porwać?
Ja - A wiesz co to jest zaufanie?
28988936 - Coś co nie ma się do osoby, z którą rozmawiałeś dwa razy w życiu.
Ja - No weź, ja ci podałem imię mojego brata...
28988936 - Okey, okey. Yuki.
Ja - Ładnie, a ty?
28988936 - Przypomnę ci, że byłam pierwsza.
Ja - I co z tego?
28988936 - To, że nie powiem, dopóki ty nie powiesz.
Ja - No dobra. Shirai.
28988936 - Kei.
28988936 - To znaczy Keiko. Kei to skrót c:
Ja - Ok.
*
m - Z kim ty tam gadasz, obiad Ci stygnie!
S - Nieważne.
m - Znowu z tą twoją paniusią?
S - Aa?
m - Od tygodnia nic tylko dzień w dzień siedzisz na tym komputerze, wziąłbyś się do nauki, przypominam ci, że lada moment będziesz zdawał maturę.
S - Nie lada moment, tylko za ponad pół roku, ale to szczegół.
m - Im wcześniej się zabierzesz za to tym lepiej, tak samo z obiadem.
S - Już idę.
    Ja - zw
    28988936 - ok.
*Jakieś 10 miesięcy później...*
Shirai zamknął drzwi po czym poszedł do pokoju i zaczął ściągać garnitur. Nie cierpiał go, ale co poradzić - jak trzeba to trzeba. Po chwili położył świadectwo na biurku i rzucił się na łóżko. To był już koniec. Koniec wszystkiego - szkoły, dzieciństwa, martwiących się rodziców czekających w domu, wkurzającego brata, tego samego z którym co chwila się przekomarza. Teraz chłopak stanie się studentem, nowe miasto i koledzy,  inne mieszkanie, studia. Jego życie już nie będzie takie samo i pomimo nowych możliwości Shirai wiedział, że będzie tęsknił za tymi błogimi latami - zero odpowiedzialności, darmowe spanie i jedzenie, zabawa i tak jak kiedyś chciał być dorosły, tak już chętnie chłopak wróciłby to starych czasów, kiedy to wszystko wydawało się takie wielkie, a marzeniem było zostanie strażakiem lub policjantem. Wtedy podłoga często robiła za lawę, a piaskownica za fortece, patyki były mieczami, poduszki tarczami ta...to wszystko tak szybko minęło, że wydawałoby się, że jeszcze wczoraj walczyłeś w obronie swojego zamku. Ale osoba tak optymistycznie postawiona do świata nie mogła tyle narzekać. Po chwili Shirai zaczął sobie wymieniać plusy dorosłości i tak zasnął...by. Zasnąłby, gdyby nie dźwięk komunikatora, który wyrwał go z jego świata. Już praktycznie wiedział kto pisze, podniósł się leniwie i siadł przy komputerze.
28988936 - JJ
Ja - ok
28988936 - Czyli co, już oficjalnie mamy wakacje, nie?
Ja - Tak c:
28988936 - Papiery na studia złożone?
Ja - Już? Dopiero koniec roku był.
28988936 - No tak...
Ja - A co, ty już złożyłaś?
28988936 - Zacznijmy od tego, że nie idę na studia.
Ja - Dlaczego?
28988936 - Nie ma kasy i w ogóle...no i muszę zajmować się matką. Teraz pewnie spróbuję znaleźć jakąś porządną pracę i tyle. No ale to nieważne. Jedziesz gdzieś na wakacje?
Ja - No mamy zamiar jechać do Osaki c:
28988936 - To fajnie, kolega tam było i podobno świetnie się bawił c;
Ja - To znaczy, że dobrze wybraliśmy ^^
Ja - A ty gdzieś jedziesz?
28988936 - Jak co roku - do babci.
Ja - Rozumiem, a zdołasz spotkać się z siostrą?
28988936 - Nie wiem - mam nadzieję...
M - Nadzieja matką głupich - Shirai odwrócił się (na fotelu, obrotowy ma -taki bajer) i zobaczył swojego młodszego braciszka.
S - Co ty tu robisz?! Poza tym nie czyta się cudzych rozmów, ja cię mam uczyć kultury?!
M - Nie no, tylko chciałem zobaczyć o czym rozmawiacie, ciekawość rzeczą ludzką jest, nie uważasz panie psychologu?
GOME - nie znam za bardzo Japonii więc 99% faktów będzie nieprawdziwych, tak jak to kiedy się rozpoczyna rok szkolny, jak wyglądają miasta i w ogóle, przepraszam, ale uwielbiam japońskie imiona i w ogóle fajnie, kiedy tam się dzieje akcja, dlatego jest jak jest. Myślę, że przynajmniej Polacy (a tylko oni to będą umieli rozczytać c; ) nie będą mieli z tym problemu, bo są obeznani z tego typu porządkiem (rok szkolny od września do czerwca, układ miast, place, parki itp.), tak więc...ja tylko proszę o wyrozumiałość, trochę idę na skróty (wujek Google mógłby załatwić sprawę), ale tak mi się będzie lepiej pisało, a im mi się lepiej pisze, tym więcej rozdziałów...taa...rozgadałam się trochę...mam nadzieję, że się spodoba, a teraz CZYTAJCIE! 

 Rozdział 2
Wakacje minęły spokojnie, a początek nowego roku szkolnego to początek studiów! Shirai był wyjątkowo podekscytowany tym faktem. Dzisiejszego dnia wylatuje z gniazda i jedzie do innego miasta, by mieszkać tam i się uczyć...no może z tego drugiego powodu nie był tak bardzo zadowolony, ale nadrabiała to samowolka, imprezy, słowem mówiąc - studenckie życie. (nie wziął jednak pod uwagę swojego charakteru i dość słabej głowy, więc nie wiem co z tego będzie D: )
Chłopak miał wielkie plany co do swojego nowego życia, wypisany w punktach wyglądał tak:
 [] 1. Nie zawalić żadnego roku.
 []  2. Być na porządnej imprezie - dozwolone (prawdopodobne) zalanie się w trupa D:
 [] 3. Znaleźć dziewczynę! (<= nigdy żadnej nie posiadał)
Koniec końcem napisał to na kartce, potem o mało jej nie wyrzucił, ale to nieważne.
*
Shirai siedział już w pociągu. Miał dużo bagaży, ponieważ pomimo tego, że jeszcze tydzień do rozpoczęcia nauki, ale chciał już się zapoznać z nowym mieszkaniem. Nie było duże, ale wygodne i przytulne. Na takie przynajmniej wyglądało. Wszystko okażę się na miejscu. Był jeszcze jeden powód radości chłopaka, mianowicie miał on się spotkać tam ze swoją tajemniczą, poznaną przez Internet przyjaciółką (tak chodzi o Kei). Tak na prawdę nigdy jej nie widział, był ciekawy jak wygląda, jaki ma głos, jak się ubiera, wszystko to było dla niego zagadką.  PRAWDA O KEI: Kei jest biednym człowiekiem (podobnym do Tostera). Nie ma pieniędzy. Na nic.(Brudna kupiła mi coś na urodziny D: Jest jednak bogatsza niż można się było spodziewać D: )  Ani na aparat fotograficzny, ani na kamerkę internetową, ale ma komórkę, starą, ale ma - lecz nigdy kasy na niej. Pochodzi z dosyć biednej rodziny, nie ma ojca, a matka jest pijaczką. Jej młodsza siostra (lat 10) trafiła do domu dziecka. Jest bardzo grzecznym i miłym dzieckiem, więc często trafiała do rodzin zastępczych. Zmieniło się to od kiedy Kei zaczęła „wykradać” Yuki. Obie się bardzo kochają, ale niestety nie mogę mieszkać razem.  Pracuje na pół etatu...w sumie nie wiadomo gdzie. - To chyba wszystko czego Shirai dowiedział się z rozmów na skype, jeśli chodzi o jej sytuację finansową i rodzinną. W każdym razie wyczekiwał aż będzie mógł ją zobaczyć. I doczekał się, bo po zakwaterowaniu się w nowym mieszkanku udał się na umówione miejsce. Aktualnie znajdował się na takim małym placu, ale bardzo zatłoczonym, wszędzie było pełno ludzi, działo się tak z powodu sklepów, które otaczały to miejsce. Chłopak dostał pisemną, dokładną instrukcje gdzie ma iść. Na początku ciężko mu się było w niej połapać, ale po jakimś czasie znalazł się przed dosyć długimi, szerokimi na...a tak z 5 ludziów schodami. Prowadziły to jakiejś ukrytej na pozór opuszczonej uliczki. Wydawało się, że tam była ta ciemna, biedna, brudna i niebezpieczna część miasta. Takie miejsca mają swój urok, ale jednak wszystkich odrzucają, choćby z obawy o własne zdrowie czy rzeczy,  ludzie się w nie, nie zapuszczają. To tam się spotyka ta zepsuta młodzież, choć jednak nie często się ujawnia, pomimo wszystkiego, ta biedna część społeczeństwa, która zamieszkuje te okolice może być spokojna. Każdy tam jest swój, a nie wszyscy są też niemili i uprzedzeni do innych, to zależy najczęściej od charakteru i przeżyć. Jedno jest pewne, każdy nasto lek, czy nastolatka mają podstawy samoobrony za sobą. Bo przezorny zawsze ubezpieczony. Może i są to pełne obaw miejsca, ale ich tajemniczość w pewien sposób zaciekawia ludzi, a stare budynki nadają specyficznego klimatu. Tak więc schody choć prowadzą w inny, ten gorszy świat, nigdy nie były puste. Według kolejnego punktu chłopak miał wejść na ich szczyt, by spotkać się z Kei. Już dochodziła pora spotkania. Shirai był pełen obaw co do „górnej” części okolicy, ale ciekawość zaprowadziła go na górę. Zaczął się rozglądać ale nikogo nie widział, to znaczy nikogo samotnego. Wszyscy chodzili minimum w parach, jednak nikt nie jest na tyle głupi by zapuszczać się tam sam. A przynajmniej nie dziewczyna, bo była tam jedna osoba, ale jednak chłopak. Siedział na ostatnim schodku oparty o ścianę jednego z budynków, między którymi znajdowały się owe schody. Miał na sobie rozpiętą, dosyć cienką kurtkę, pod którą kryła się zapięta bluza. Wszystko było czarne z jakimiś napisami, czy wzorami, które też ciemne, były mało widoczne. Do tego zwyczajne jeansy i adidasy. Wyglądał na dorosłego, miał czarne oczy i włosy. Te natomiast, trochę za długie przysłaniały oczy. Całość dawała niezwykle tajemniczą aurę. Już z samego wyglądu można było stwierdzić, że nie łatwo jest rozgryźć tego człowieka i że nie jest on typem osoby, który zrobi wszystko o co go poprosić, zawsze będzie chciał wyrazić swoje zdanie, choć też nie zacznie się za bardzo wychylać z reszty grupy. Nie wyglądał też na brutalny czy sadystyczny typ, miał dorosłe, przyjemne dla oka rysy, nie posiadał zarostu, a lat można mu było dać od 20 w górę. Ciężko stwierdzić, bo ten typ urody w młodym wieku postarza jej właściciela, tak więc prawdopodobnie miał na koncie podobną liczbę wiosen co Shirai. Mężczyzna patrzył się w stronę tych wszystkich zabieganych ludzi, choć wzrok miał pusty, jakby wpatrywał się w pustą przestrzeń, rozmyślając nad jakąś rzeczą. Chłopak przyglądał mu się jeszcze przez dłuższy czas, oceniając go i co najwyżej domyślając się jego charakteru. Nie miał za bardzo odwagi podejść, może dlatego, że nie wiadomo jakie konsekwencje niosłoby ze sobą wytrącenie go z własnych myśli i przywrócenie do realnego świata. Wszystko to trwało dopóki ten nie zorientował się, że przecież nie po to tu przyszedł, by teraz gapić się na przypadkowych ludzi. Chociaż jedno musiał przyznać. Gdyby był kobietą, na pewno od razu pomyślałby, że ten mężczyzna jest chol*** przystojny. Zapomniał dodać, że jest wysoki i...dobra dość. Shirai miał już naprawdę serdecznie dość tych myśli błądzących wokół jednej, w dodatku kompletnie mu obcej osoby. Po chwili wyjął komórkę i napisał smsa do Kei z zapytaniem o miejsce jej położenia, bo jakby nie patrzeć jest już grubo po czasie. Kilka sekund później dalej tam siedzący młodzieniec wyjął z kieszeni telefon, popatrzył na ekran, a potem odwrócił wzrok, który teraz utkwił na Chłopaku. Ten natomiast poczuł się zdezorientowały, te skupione na nim, czarne oczy jednak trochę go zdziwiły. W tym momencie mężczyzna podniósł się i podszedł do nadal zaskoczonego Shiraiego i powiedział:
K - Czyli to ty...
S -...o co ci chodzi?
K - No tak, dalej myślisz, że jestem kobietą.
S - Haa?
K - Jestem Keiichi. W skrócie Kei.
Chłopak teraz już zszokowany stał dalej jak słup soli. Lecz nie trwało to długo, bo oprócz zdziwienia, chłopak poczuł też złość, spowodowaną ”kłamstwem”.
S- Jaja sobie ze mnie robisz?! Co ci odbiło, żeby podać się za kobietę!
K - Wcale się nie podałem.
S - Ale jak to.
K - Nigdy nie pytałeś mnie o płeć, a ja nigdy nie napisałem, że jestem kobietą.
S - Pisałeś w rodzaju żeńskim!
K - Na samym początku to był przypadek, a ty od razu wyciągnąłeś z tego pochopne wnioski i nawet nie dałeś mi się wypowiedzieć...więc...kontynuowałem zabawę. I jak widać dałeś się nabrać. Powinieneś być ostrożniejszy w Internecie.
S - Ty...spłyń.
K - To co, idziemy gdzieś czy już nie chcesz mnie więcej znać?
S - Nie no, aż taki to nie jestem, chyba że okażesz się jakimś porywaczem i będziesz żądał za mnie okupu...to wtedy tak. Nie chcę cię więcej znać.
K - Spokojnie, nie opłaca mi się i tak nikt by za ciebie nie zapłacił.
S - Dzięki, rozumiem, że mam sobie pójść, bo nie jestem warty twej uwagi.
K - Nic takiego nie powiedziałem.
S - No nie gadaj, że za jaśnie pana też nikt by nie zapłacił.
K - Ale tak jest. - Po tych słowach atmosfera z ironicznej zrobiła się bardziej smutna, więc mężczyzna postanowił ją przerwać. - To gdzie chcesz iść?
S - Nie wiem, nie znam tego miasta.
K - Ostrzegam, że nie mam pieniędzy.
S - Domyślam się.
K - Dobra, chodź za mną.
S - Gdzie?
K - Zobaczysz.
Kei zaczął schodzić schodami, ale Shirai jeszcze przez chwilę przyglądał się biednej dzielnicy. Pomimo wszystkiego, coś go ciągnęło do tego miejsca.
K - Radzę ci tam nie iść.
S - Dlaczego?
K - Osoby takie jak ty, które się tam zapuszczają są samobójcami.
S - Hm?
K - Wyjaśnię ci po drodze. Chodź.
Mężczyzna prowadził go po tych wąskich, opuszczonych uliczkach, które znajdują się między blokami. Te budynki jednak były ładnie wyremontowane, to była ta średnio bogata część. Niektórzy nawet mieli większe oszczędności, tak więc nikomu niczego nie brakowało. Tacy przeciętni ludzie, jak ja czy ty, którym czasem jest ciężko, ale potem zawsze wygrzebią się z długów, mają całkiem dobry sprzęt, telewizja i dobrej klasy komputer gości w każdym domu. Jakby to był niezbędnik do funkcjonowania w jakikolwiek sposób. Większość ma po samochodzie, niektórzy nawet dwa. Dzieci mają swoje miejsce na placach zabaw, małych boiskach, czy ogólnie na polu (czy dworze, jak zwał tak zwał). W tych stronach ludzie cieszą się życiem bez żadnych przeszkód i obaw, mają swoje rodziny i przyjaciół. Po prostu wszystko co do szczęścia jest potrzebne. Kei zawsze wybierał takie miejsca, tutaj było tak odmiennie, zza rogów zawsze widział uśmiechy na twarzach mieszkańców. Oboje szli w ciszy dopóki Shirai znów nie odezwał się ciągnąc temat samobójstwa, bo choć zafascynował go tamten obszar, to do grobu jeszcze my nie śpieszno.
K - No co tu dużo gadać, wiesz, że to idealne miejsce dla wszystkich gangów, przemytników itp., nikt cię tam nie oszczędzi. Widzisz, dla nich jesteś bogaty, więc po pierwsze w ten sposób pozbędziesz się dosłownie każdej możliwej rzeczy, no i...tak patrząc na ciebie to twoje ciało jest zagrożone.
S - A co, tak wielu gejów wokół?
K - Kobieta czy mężczyzna takiemu to wszystko jedno, ważne że ma ładną buźkę. Potem pobije cię czy zadźga nożem, do koloru do wyboru, a ty mu nawet nie zdążysz zadać ciosu...jeśli byś w ogóle potrafił.
S - Tak, za to ty to w ogóle z każdym byś sobie dał radę, po prostu nie do pokonania...
Kou - A żebyś wiedział. Raz zaatakowali go w piątkę i sam sobie ze wszystkimi poradził, a to nie lada wyczyn.
Obcy podszedł do Shiraiego, chwycił go za szczękę i zaczął mu się przyglądać. Chłopak był zaskoczony na tyle, że się nie ruszał, a jego szeroko otwarte oczy mówiły same za siebie. Kei za to był widocznie zły. Jakby zaraz miał „tą osobę” rozszarpać wzrokiem.
Kou - Znalazłeś sobie bardzo ładną buźkę, Kei, czy mógłbym ją na chwilę pożyczyć?
K - Powiem jedno. Od****l  się od niego.
Kou - Oj, coś taki zły. Po prostu jestem ciekawy, ile jest wart.
K - Chyba nie muszę się dwa razy powtarzać.
Kou - Hai, hai, Keiichi-sama. Skąpiec, chcesz go mieć tylko dla siebie.
K - Przestań już, najlepiej po prostu spier**** Kou.
Kou - No weź tak się wyrażać...a tak na poważnie, to przyszedłem, by powiedzieć, że reszta idzie dzisiaj na piwo, tam gdzie zwykle.
K - Daj mi spokój, wiesz że nie idę.
Kou - No tak, ty pewnie będziesz zajęty tym ślicznym panem.
K - Po prostu mam dość waszego towarzystwa, a tak nawiasem mówiąc to chyba prosisz się o wpier***.
Kou - Widzisz, jak się wyraża, w każdym zdaniu przekleństwo, nie powinieneś się z nim zadać, daje zły przykład. - Tym razem zwrócił się Shiraiego, ale zaraz po tym zobaczył, że Kei jest już u granic cierpliwości, więc postanowił się wycofać z dalszego przekomarzania, powiedział tylko - No już, już idę, powiem im, że cię nie będzie, cześć - dodał jeszcze - żegnaj śliczna buźko, może się jeszcze kiedyś spotkamy - zachichotał i oddalił się, aż w końcu zniknął z pola widzenia.
S - Kto to był?
K - Kou, uczepił się do mnie jak rzep do psiego ogona, nie słuchaj go, najlepszy dowód, że nie powinieneś się zapuszczać w tamtą dzielnicę.
S - Rozumiem. - Chwilę później, poszli dalej.
*
Koniec końcem doszli do parku, był wyjątkowo, jak na miejskie parki i oprócz placów zabaw, pomników, fontann były też miejsca kompletnie niezagospodarowane, czasami nie było nawet chodnika, dzięki temu miało się wrażenie, jakby znajdowało się w środku lasu. I choć wszyscy uważają takie miejsca za niebezpieczne, pełne „złych ludzi”, to akurat ten obszar był bezpieczniejszy niż jakiekolwiek miejsce w całym tym mieście. Nikt nie wie dlaczego tak jest, to pewnego rodzaju tradycja i umowa, że tam wszyscy tam są jak rodzina. O tej porze roku już powoli żółkną liście, a jesienny klimat każdemu się udziela. Shirai i Kei usiedli na przydrożnej ławce pod latarnią i w sumie w milczeniu rozmyślali każdy o czymś innym, chłopak nie za bardzo lubi tego typu ciszę, choć wyjątkowo nie sprawiała mu problemu. Jednak po pewnym czasie postanowił ją przerwać.
S - Szkoda, że nie mogę pokazać tego miejsca Mitsuru.
K - To twój brat, tak?
S - Tak, bardzo lubi tego typu miejsca. Mieszkasz w pięknej okolicy.
K - Wiem. Yuki uwielbia tu przebywać.
S - A co u niej?
K - Nic nowego, siedzi w domu dziecka, jak zwykle...nawet nie wiem czy na święta ją wypuszczą.
S - Na pewno tak. - Chłopak uśmiechnął się w stronę Keia, po czym znów oparł się, uniósł głowę i zamknął oczy, jakby jeszcze przez chwilę chciał rozkoszować się delikatnym wiaterkiem muskającym jego twarz.
K - Na pewno. - Keiichi westchnął, jego serce zrobiło kilka razy bu-dum, czego próbował nie zauważyć i wstał. - No cóż, dochodzi już 22, więc chyba dla ciebie czas już się zbierać.
S - Masz rację, nie zauważyłem godziny.
K - Mam cię odprowadzić, czy sam sobie dasz radę?
S - To znaczy dałbym sobie, ale wciągnąłeś mnie w część miasta, której kompletnie nie znam, więc byłbym wdzięczny za pomoc.
K - Rozumiem, w takim razie wstawaj.
Shirai podniósł się i oboje podążyli w stronę jego nowego mieszkania.
*
Chłopak otworzył drzwi i wszedł do środka, cieszył się z miło spędzonego dnia. Ściągnął kurtkę, buty i nastawił wodę na herbatę. Potem usiadł na małej kanapie przed stolikiem i otworzył laptopa, przy pożegnaniu umówił się z Keiem jeszcze na skype. Trzeba przyznać, że mężczyzna go zainteresował, jego sposób bycia, charakter. Zauważył także, że Keiichi w ogóle się nie uśmiecha, pewnie nawet gdyby opowiadał żart miałby poważną minę, jeszcze jedno stwierdzenie to, to że jest samotny. Shirai ma manię pomagania ludziom i nie może zdzierżyć tego typu sytuacji, więc postanowił w jakikolwiek sposób pomóc mężczyźnie, w końcu są przyjaciółmi...bo są, prawda?

Mam nadzieję, że się podobało i PROSZĘ O PISANIE KOMENTARZY! - to bardzo ważne.No to żegnam, Gupia ;-;

niedziela, 3 listopada 2013

Wszystkiego Najlepszego!

Hej! Mam dla was nowinę!
Otóż i owszem dzisiaj (4.11.13) Brudny Toster kończy ( Brudny Toster nałożyła cenzurę na wiek. ;-; ) lat!
Z tej okazji chciałabym jej życzyć wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i pieniędzy, no i oczywiście weny, weny, weny!
Możecie dołączyć się do życzeń i dodać coś od siebie w komentach, zachęcam, myślę, że Brudna się ucieszy c;
Jak już o Tosterze mowa to narysowałam jej portret, oto on:
To jest arcydzieło mojego życia :3
Oprócz tego mam pytanie. Co chcielibyście ujrzeć na blogu? No bo zabieram się do roboty (tymczasowo) i nie wiem co wolicie ujrzeć T czy SH. Wybierajcie. Dodam, że oprócz tego będzie jeszcze coś nowego. Decydujcie się szybko, bo rozdziały będę wsadzać 16.11, mam wtedy takie małe święto, więc chciałam wam coś napisać c:


Jeszcze raz wszystkiego naj dla Brudnej i znikam. Cześć c: